Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

piątek, 27 grudnia 2019

Renifery

     Znajoma zażyczyła sobie gruby sweter z wrabianym wzorem i to ja miałam ten sweter zrobić.Nie przepadam wprawdzie za robieniem swetrów na zamówienie ,szczególnie na odległość ale jest zima,siedzę w domu , czymś się trzeba zająć więc czemu by nie swetrem.Po konsultacjach wybór padł na Reindeer Swing Dropsa.Po kolejnych konsultacjach wybrana została włóczka:

I do roboty :)



Po popełnieniu kilku pomyłek, trzech tradycyjnych pruciach  i wszyciu kupy nitek ,renifery zostały powołane do życia.


Ponieważ z Nepala jeszcze nic nie robiłam,zamawiając włóczkę kierowałam się ilością podaną we wzorze.Okazała się zawyżona i sporo włóczki zostało.Właścicielka zażyczyła sobie do kompletu skarpetki,koniecznie z reniferami.
 Na sweter zużyłam około 10,5 motków granatowych i 3,5 białych,na skarpety nie wiem ile.Druty nr 4,5.

I na koniec zadowolona właścicielka :)).
I to byłoby na tyle.
Nie mam głowy do pisania,do komentowania,właściwie do niczego,nawet czytać nie mogę-permanentny stres nie pozwala.Robię tylko swetry,to pomaga.Ten był pierwszy ,czeka na pokazanie kolejny a w trakcie jest trzeci.

Miłego ostatniego w tym roku weekendu :)

wtorek, 24 grudnia 2019

Wesołych Świąt !

       Drodzy moi czytelnicy,przeglądacze i                                   podglądacze! ☺
Wszystkim Wam życzę spokojnych,wesołych i pogodnych Świąt!Niech będą najpiękniejsze!

wtorek, 10 grudnia 2019

Chińszczyzna bis

      W spokojny niedzielny poranek,słuchając pięknego wykładu noblowskiego Olgi Tokarczuk (że powtórzę za prof.Środą-kiedy ona zdążyła to napisać?!), kończyłam moją tajniacką robótkę.Dzisiaj wzruszyłam się do łez oglądając transmisję  z rozdania nagród w Sztokholmie,w tvn oczywiście bo  tvpis nie uważała tego za wydarzenie ważne.Swoją drogą małość tych ludzi jest po prostu niewiarygodna.

No tak ,ale nie o tym jest post choć jak tu teraz od wielkiej kultury przejść do prozaicznej ,chińskiej włóczki?
Może jakiś przerywnik :))
Np.taki:już zakwitły ciemierniki:))


To w takim razie do rzeczy choć pisać w zasadzie nie ma o czym.Włóczka taka sama jak poprzednio,takie same druty czyli nr 4.
Bluzeczka robiona bezszwowo od góry.Zużyłam niecałe trzy moteczki a kupiłam ich 5.I co ja teraz z tym zrobię ,chyba  wymodzę jeszcze jakiś nowy szaliczek dla rodzicielki:)).
 Kolorek mojej mamy ulubiony,najchętniej miałaby wszystko  lila:)))W sumie nie wiem na którym zdjęciu jest prawdziwszy,chyba na tym pierwszym-światło grudniowe,nawet wspomagane, pozostawia wiele do życzenia.
Wprawdzie jest to prezent pod choinkę ale mama tu nie zagląda,mogę więc pokazać.
Gotowy jest jeszcze jeden sweter ale że jeszcze nie dotarł do właścicielki,to tego pokazać nie mogę.
Tymczasem napaliłam się na sweter dla siebie i sztrykuję jak szalona bo nie mogę się doczekać kiedy go zrobię.Mam nadzieję,że mnie nie zawiedzie i spełni moje oczekiwania:)))

I to byłoby na tyle:)))Spokojnej nocy:)))
Moja spokojna raczej nie będzie,odezwał mi się woreczek żółciowy:(((Ale może jakoś dotrwam do rana ;).

czwartek, 5 grudnia 2019

Moja wersja Whirl into the Matrix

        Zobaczyłam i z miejsca się zakochałam.
W czym?W Whirl into the Matrix od Intensywnie Kreatywnej.

Akurat męczyłam motek szaro-czarnego Swinga od Liloppi i nie bardzo wiedziałam co z nim zrobić.Próbowałam zrobić szalik brioszką....
.... ale zupełnie mi się nie spodobał,jakiś taki mdły i w ogóle.Szukałam jakiejś inspiracji ,gdy Agnieszka pokazała swój szal.I to było dokładnie to!
Na tym zdjęciu kolor jest najbardziej zbliżony do prawdziwego.
 Dziergałam go długo bo w międzyczasie robiłam też inne rzeczy a wzór okazał się tak nudny jak efektowny.Trzeba było robić przerwy żeby przy nim nie usnąć:))).
 W końcu ją zmęczyłam.Miałam motek 1400 m i ,choć chusta mała nie jest,sporo mi jeszcze z niego zostało.
 Tak się zastanawiam na jakich drutach dziergałam,jak zwykle zapomniałam.Chyba na 3.

 Wzór znajdziecie na stronie Intensywnych,jest prosty ale jak wspomniałam,nudny.Za to efekt już nudny z pewnością nie jest:)).
Światło grudniowe okazało się nie wystarczające do zdjęć i kolory są przekłamane.W rzeczywistości chusta jest czarno-szara.
Mnie się podoba,mam nadzieję że Wam też :))).

P.S.
Były pytania o włóczkę z poprzedniego posta więc proszę,oto ona.

wtorek, 26 listopada 2019

Chińszczyzna

      Szalejąc  na Aliexpress,nie sposób było oczywiście ominąć włóczek.Jak się już tak ich naoglądałam,nabrałam ochoty na wypróbowanie puchatej "kaszmirowej"włóczki.Zakupiłam sobie taki oto zestaw-30 dkg włóczki a do każdego motka dodatkowa szpuleczka z nitką wzmacniającą.Naturalnie w jedynym słusznym kolorze:))Nawet zbyt długo nie czekałam,coś chyba ze dwa tygodnie a do tego dostałam jeszcze drutki w prezencie,miły gest:))

Nie wiedząc co to za cudo,zrobiłam sobie uczciwie próbkę.Po praniu nic się z nią nie stało,wyglądało ładnie i było przyjemne w dotyku choć z całą pewnością nie kaszmir.Angora chyba.


 Sprawdziłam co na temat tej włóczki piszą w komentarzach i wydawało się,że ma super wydajność,nawet biorąc pod uwagę moje gabaryty.Zaczęłam więc od dołu bo skoro już uczciwie zrobiłam  tę próbkę,to przecież nie mogło się nie udać.Nie mogło? Nie u mnie.Niestety pomimo wyliczeń,zaczęłam od za dużej liczby oczek i trzeba było spruć.
Drugi raz przerobiłam prawie dwa motki zanim spostrzegłam się,że jest jednak coś jakby za wąsko.Niby mogłoby by być ale w tym rozmiarze i do tego na gładkim, bardzo efektownie prezentowały się wszystkie fałdki i wypukłości,niekoniecznie te najbardziej pożądane.

Kolejne prucie i w ten sposób pruciowej tradycji stało się zadość :))).

Trzeba przyznać,że włóczka przeszła przez te prucia w całkiem niezłej kondycji.Za trzecim razem już się nie wygłupiałam oddolnie,tylko wróciłam do sprawdzonej metody czyli od góry.
Już od jakiegoś czasu miałam zapisany w "do zrobienia" ten sweterek z Dropsa  ale jakoś się do niego nie mogłam zabrać.Teraz do tego wzoru wróciłam i zaczęłam podobnie,głównie dlatego że w ten sposób wygodnie było dodawać oczka.

W moim zamyśle sweter miał być w kształcie trapezu,wiadomo dlaczego:)).Początkowo miałam zamiar robić te paski do momentu,aż osiągnie wystarczającą szerokość a dalej już dziergać gładko, ale akurat Marzena z Wełnianych Myśli pokazała na Instagramie swój projekt,bardzo podobny ,z paskami na całości.Spodobało mi się to i też już do końca zrobiłam paski ,zwłaszcza że nie bardzo chciałam całkiem gładko z powodu jak wyżej.


Wolałam żeby się coś działo a dziejąc się ,odwracało uwagę od  nadmiarów.Schudnąć się nie daje,raczej wprost przeciwnie,to jakoś trzeba się maskować:)).
Sweterek ma dość duży dekolt,z tyłu nieco podniesiony przez rzędy skrócone.
Dla urozmaicenia poszerzyłam na dole rękawy i  fajnie to gra z tą leciutko rozszerzaną całością.


Zrobiłam go jeszcze jakoś tak latem ale z prezentacją czekałam mając nadzieję na jakąś sesję.Niestety, nie wyszło więc dokumentacja fotograficzna jak zwykle ostatnio. A że w tzw.międzyczasie zapanowały znowu na świecie ciemności, to i jakość zdjęć taka więcej mglista .
Sweterek zrobiłam na drutach nr 4,zużyłam jakieś +- 23 dkg,jak dla mnie ta wydajność włóczki to mistrzostwo świata :)).Włóczka bardzo przyjemna,mnie nie gryzie (ale osoby bardzo wrażliwe może jednak lekko podgryzać),leciutka i ciepła.Sweterek "się nosi"i jest lubiany:)).


Włóczki sporo mi zostało,mam zamiar dokupić sobie trochę w innym kolorze i będzie jeszcze jedna bluzka:)).Tymczasem dziergam z innego koloru bluzkę dla mamy.Idzie ślamazarnie bo się z nią tajniaczę,ma być prezentem świątecznym:).
P.S.
Jakoś zupełnie nie mam ostatnio czasu,nawet nie odpisałam na komentarze z poprzedniego posta o Puciu za co przepraszam i za wszystkie bardzo dziękuję .Pucio ku mej radości przypadł bardzo wnuczkowi do gustu,jest "jak prawdziwy"i tylko ma jedną wadę-nie umie siedzieć:)))


czwartek, 7 listopada 2019

Pucio

      Pewnego dnia,gdy bezmyślnie  włóczyłam się po sieci,wpadł mi był w oko szydełkowy Pucio.
Rodzice maluchów wiedzą z pewnością kto zacz.Moja wiedza na ten temat wynika z posiadania małego wnuczka,który czytuje z mamą historyjki o Puciu więc pomyślałam,że może taki spodobałby się małemu.

Moje umiejętności w zakresie zabawek są prawie żadne,co dobitnie ilustruje choćby ta jedna ,którą kiedyś wymęczyłam,ostatnich ośmiornic nie liczę,bo to trochę inna robótka.Po ninjago Jay zarzekałam się wprawdzie,że nigdy więcej ale że trochę czasu już upłynęło,to  zapomniałam że z amigurumi to mi raczej nie po drodze.

Szybko sobie jednak o tym przypomniałam :))
Nie miałam dobrej bawełny na taką zabawkę i użyłam tego co miałam czyli akrylu.To była masakra!Akryl się rozwarstwiał i stawiał opór na wszelkie możliwe  sposoby.Z głową poszło już lepiej bo to bawełna.
Ręce to jakiś kosmos!Jak można robić takie chude rzeczy,moje wielkie łapska tego nie ogarniają:)))

Oczy robiłam trzy razy!
Raz dopiero po przyszyciu zobaczyłam,że przyszyte są nierówno  .Odprułam.
Po następnym przyszyciu(!) okazało się ,że Puciowi zrobiłam oczy na swój obraz i podobieństwo czyli jedno oko większe ,drugie mniejsze.Jak mogłam nie zauważyć,że guziczki są różnej wielkości?!Odprułam.
Użyłam innych guzików,choć mniej pasujących ,za to jednakowych.Tym razem niby dobrze ale już nie było miejsca na brwi.

A o poróżowaniu policzków po tym wszystkim po prostu zapomniałam.

Skorzystałam z  darmowego wzoru od Ani z bloga W pogoni za szyciem.Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy-moja wersja ma się tak do oryginału jak Maluch do Mercedesa.Po raz kolejny przekonuję się,że zabawki to nie dla mnie.
Pucio pojechał wreszcie wczoraj do właściciela.Trochę się obawiałam jak go przyjmie ale wygląda,że się zaprzyjaźnili:)).Wybrali się razem na spacer,Pucio został usadzony w wózeczku,Młody prowadził:))


 Gdy się zmęczył,pojechali sobie razem.





I tylko się martwię czy te ręce są dostatecznie mocno przyszyte na takie noszenie:)))).


Miłego weekendu :)))

sobota, 19 października 2019

Bluzka nie na upały

     Swojego czasu nakupiłam worek włóczek w Aniluxie.
Część np.tę włóczkę już wyrobiłam a reszta zalega,zajmuje miejsce i najwyższy czas coś z nimi zrobić.
Między innymi mam jeszcze sporo Sonaty.
Z worka wyciągnęłam dwa odcienie zieleni.Było tego dwa motki jasnej i cztery motki ciemniejszej.Nie chciało mi się dłubać tej cienizny pojedynczo,postanowiłam połączyć nitki i wyrobić w ten sposób wszystkie 6 motków.Robiłam ją na drutach chyba nr 6,nie zapisałam od razu i oczywiście zapomniałam.Zawsze to samo,wydaje mi się ,że no przecież zapamiętam a już po kilku dniach pustka w głowie.Ot,sks.

Druty dość grube bo chodziło o to ,żeby  nie była to sztywna blacha, a dzianina dość przewiewna pomimo swej grubości.

Nie trafiła się ,niestety,okazja żeby jej jakąś sesję zrobić,zdjęcia będą tylko lustrzano-manekinowe .
A'propos lustra,na wszystkich zdjęciach widać białą plamkę w tym samym miejscu,na wysokości mniej więcej mojego brzucha.Nie znaczy to,że lustro jest brudne lecz lustro jest stare,należy do znalezionej w komisie wiekowej toaletki  i taka to jej nieco felerna uroda:))).
Bluzeczka robiona od góry bo to jednak najlepszy sposób kontrolowania ubytku włóczki.No i najwygodniejszy do mierzenia szerokości "po drodze".Do dołu jest lekko poszerzana z wiadomych względów ;).Dół rękawków lekko przymarszczony  by nie odstawały.

   Chuda jest chuda,gdzie jej tam do moich okrągłości , tradycyjnie wszystko na niej wisi jak na kołku ;)

Mimo swej wagi nosi się bardzo fajnie.Sonata ma bardzo przyjazny skład bo to 70% bawełny a reszta  wiskoza.Nie jest,co oczywiste,bluzką na upały ale przy normalniejszych temperaturach sprawdzała się doskonale.Lubię i chętnie noszę:)).

Słonecznej niedzieli:)

poniedziałek, 14 października 2019

Jesienny park....

.....jest doprawdy zachwycający.
I tak wspaniale współgra z melancholią i smuteczkami.





 Chyba ostatnie silne wiatry zwaliły duży konar drzewa.
I mocno przetrzebiły liście.
 Jak się dobrze przyjrzeć,to w oddali widać wieżę zamku gdzie pętał się ostatnio mój szal-potwór.





Miłej jesieni :))Nie nazbyt smutnej.