Spodobały mi się słodkie ażurowe sweterki ,których jakoś sporo ostatnio się widuje i ,choć nigdy nie byłam takowych fanką,tym razem zapałałam pożądaniem :)).Miałam kupione niedawno 5 moteczków Kid Silka 07 jasny błękit,wprawdzie z innym przeznaczeniem ale ponieważ okazały się niezbyt pasujące kolorystycznie,można je było wykorzystać.Chciałam zrobić sweterek w dwie nitki ale że na mnie te 5 moteczków podwójnie na całość stanowczo nie wystarczy,trzeba byłoby dokupić a przecież tego mam stanowczo unikać,te pięć to już wystarczające szaleństwo.Pogrzebałam więc w pudłach bo miałam wrażenie ,że coś tam powinno być co mogłabym wykorzystać.
No i było:)))
Dawno temu,gdy po długiej przerwie wracałam do drutów,kupiłam szpulę cieniutkiej błękitnej włóczki z zacnym składem bo w większości był to kaszmir,do tego merino i jedwab.Włóczki było 206 g.Zrobiłam z niej dwa szale -Meandering Vines i Eden i całkiem sporo jej zostało.Połączyłam obie włóczki i wystarczyło akurat.Nadłubałam się tego na trójeczkach bo nie chciałam żeby zbyt dziurawe było.Zajęło mi to mnóstwo czasu,jakoś strasznie pomału dziergam ostatnio.Choć z drugiej strony przecież nigdzie mi się nie spieszy :).
Dopiero na zdjęciu zauważyłam,że koty przy lustrze pierwsze były:))).Wybaczcie,nie chciało mi się jeszcze raz powtarzać zdjęć.
Chyba znów za duży dekolt zrobiłam :/ A co tam,zostało mi jeszcze parę metrów włóczki,najwyżej dorobię.
Koniec stycznia a ja zupełnie jeszcze jakby grudniowa,nie mogę się jakoś ogarnąć.Post "leżał w poczekalni" gotowy od dwóch tygodni,tylko wrzucić a i to było jakoś za trudne.Moje kwadraty zwolniły tempo,już nie powstaje jeden dziennie,tylko może pół albo i wcale .W tym tempie do kolejnego grudnia nie skończę.Opanowała mnie gorączka ogrodnicza.Ale o tym to już następnym razem.