Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

środa, 22 stycznia 2014

Hurtem


 Zaniedbałam ostatnio bloga,oj,zaniedbałam.Nawet nie mam wymówki,że to z braku czasu.Ot,zwyczajnie nie chce mi się :( I weny nie mam też :(Tak mi  się jakoś porobiło.
Częściej jestem na Fb bo to i szybko, i łatwo - jakieś zdanie,parę lajków,zdjątko wrzucić i załatwione:))Lenia mam ogromnego,miałam z tego powodu wyrzuty sumienia ogromne do czasu,gdy w Trójce usłyszałam ,że lenić się jest zdrowo a niezdrowo jest tyrać do upadłego i stresować się tym:))Noo,to coś dla mnie ,tak mi mówcie :)))Od tej pory lenię się już zupełnie spokojnie,ba,nawet z poczuciem że robię sobie dobrze:)))
Nie lenię się jednak robótkowo,plan jest napięty i pomału realizowany.Z trzech swetrów ,które mam do zrobienia,jeden jest już mocno zaawansowany,korpus gotowy i robią się rękawy.
                               
Tym razem żadnych warkoczowych fajerwerków,sweter zupełnie gładki,jedyną ozdobą mają być guziki-jak dostanę odpowiednie.Jutro jak pogoda pozwoli,wybieram się "do miasta" czyli kierunek Wrocław ,może tam  uda mi się jakieś fajne kupić.Na razie zrobiłam sobie przerwę bo rękawy robione dwa jednocześnie i na okrągło znudziły mnie okrutnie,a jako przerywnik dłubię sobie szydełkową chustę:))Całkiem spora urosła gdy sobie dzisiaj w kolejce do lekarza siedziałam:))
                                              
Z potrzeby chwili (zima przyszła :(((( ) naprędce powstała szydełkowa  czapka.Powtórka z tej jasnej której fason wielce mi przypasował ale nie do wszystkiego kolor pasuje.
 Kolejna rzecz to nie nowinka tylko zeszłoroczny komin który mi za bardzo odstawał i  na zimno było mi za zimno a na cieplejsze dni jest za bardzo wełniany.Wrzuciłam go do pralki i sfilcowałam ,teraz jest ok:))Kolory mu się nie zmieniły tylko trudno je wydobyć w zimowych warunkach:)
Walentynkowe drobiazgi-podstawki.Taka zabawa, też jako przerywnik:))

Wzorek chyba na Fb ktoś zamieścił a ja  pozwoliłam sobie skorzystać :))Trudno dojść do kogo należy wzór,Google wskazuje blogi polskie i strony włoskie po wyszukiwaniu obrazem.
Dwie zaległości-dwie prościutkie,nieduże,lniane letnie chusteczki,które jeszcze latem zrobiłam i do tej pory poniewierały się nie zblokowane.Z okazji zakupu puzzli do blokowania,zblokowałam je wreszcie :)))

Piankowe puzzle okazały się rewelacyjne.W domu ciągle miałam problemy z blokowaniem z racji szczupłości miejsca i niedostatku dywanów:)))Teraz nie tylko ja mam z nich pożytek,mamy z wnuczkiem wspólną zabawkę :)))
Na drugim planie blokuje się chusteczka :))
Przeglądając dzisiaj żurnale natknęłam się na jakimś cudem zachowane pocztówki z wzorami.Było ich więcej ale uchowały się tylko te trzy.Są z 1979 roku,czyż nie wspaniałe spódnice?Dla mnie czarna magia bo na widełkach:))Ciekawostką jest ,ze te modele zaprojektowane przez Wandę Kasperowicz i Marię Tarasiewicz wykonali niewidomi,niesamowite prawda.
                                       
I to by było na tyle,że znów powtórzę za klasykiem :))
Życzę zimowych przyjemności tym ,którzy zimę lubią  a tym ,którzy (jak ja)jej nie cierpią,żeby nie potrwała zbyt długo:))
Do następnego razu,może już jutro a może nie wiadomo kiedy,ale kiedyś na pewno:))
PS
Jeszcze pochwalę się prezentem na dzień babci,obrazek namalowany przez mojego czteroletniego Pirata.Gdyby ktoś się nie domyślił to informuję ,że to jest gwiazdka :))
 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Viajante

Zobaczyłam i się zakochałam.
Rzadko tak mam,że muszę coś koniecznie zrobić i mieć ale z Viajante dokładnie tak było:))Posunęłam się nawet do tego ,że po raz pierwszy kupiłam wzór,tak wielkie pragnienie posiadania mnie ogarnęło ;)))Normalnie nie kupuję wzorów bo nie pozwala mi na korzystanie z nich moja żadna znajomość angielskiego,ten jednak był też po niemiecku z którym jakoś tam daję radę:)) Wełna merino użyta w oryginale była bardzo droga i żaden wybór w kolorach a ja musiałam to zrobić już,natentychmiast ;)Zaczęłam więc dziergać z Merino Lace z Lana Grossa.
Wiedziałam,że za mało ale...Pomyślałam,że dokupię bo w Bonn jest sklep z tymi włóczkami ale już nie znalazłam tego koloru, właśnie "wyszedł" :((Nie wystarczyło mi cierpliwości na czekanie :)))Ja musiałam dalej....Przeleciałam się po innych włóczkodajniach  ,strasznie trudno było dopasować coś do tego koloru ale w końcu znalazłam bordową  Regię

 i ta wreszcie nie "gryzła się"z  Lace a do tego miała odpowiednią grubość.Tak powstało Viajante dwukolorowe. Myślę jednak,że wyszło nieźle choć nie jest tak zwiewne jak w oryginale.No i przez to ,ze nie przemyślałam zakupu włóczki i to dokupywanie, bynajmniej nie zaoszczędziłam,wyszło równie drogo jak gdybym oryginalną włóczkę kupiła:)))Sprawdziło się przysłowie,że co nagle to po diable:))

Przed blokowaniem,falbaniasto:))
Na tę tubę/szal/chustę , nie wiadomo jak to nazwać zużyłam po trzy motki włóczki w obu kolorach -30 dkg.Druty nr 4.

I Viajante zblokowane





Nie wiem jak Wam ale-nieskromnie powiem- mnie się podoba:))
Nie wiem wprawdzie jak to się będzie nadawało do noszenia bo do tego potrzeba by raczej łabędziej szyii a ja takową nie dysponuję;)Nie próbowałam bom chora nieco i nie bardzo chce mi się kombinować.Najwyżej dołączy do tych kilku rzeczy,które posiadam ale z różnych względów nie noszę (np.niebotyczne szpilki) a które mimo to kocham i za nic się ich nie pozbędę:))
To byłoby tyle :)
Długie świętowanie się kończy więc życzę Wam łagodnego wejścia z powrotem w codzienność:))