Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

środa, 29 marca 2017

Na wiosenne włóczęgi

     Jedna z niewielu ostatnio rzeczy,które udało się zrobić bez prucia.Może dlatego,że dziergałam sobie na luzie,bo nie zależało mi przesadnie na tym swetrze,chodziło głównie o wykorzystanie zalegającej włóczki.Gotowy sweter leżał już od jakiegoś czasu i czekał na zapięcie.Wymyśliłam sobie zamek bo nie cierpię robić dziurek w dzianinie a że akurat byłam za granicą,a tam ceny zamków są absurdalnie wysokie,poczekało swetrzysko i dostało zamek za parę zł.
Sweter robiony od góry ,metodą opisaną tutaj.
Dziergałam na ile wystarczyło włóczki i wyszedł dość długi.

Taki sweter nie może obyć się bez kieszeni  dostał więc kieszenie naszywane a jako ozdobę zrobiłam mu kolorowe wykończenia.Taki zwyklak i "prostak",ciepły ,obszerny,wygodny.
 Zadebiutował podczas wiosennej wycieczki i od razu został polubiony i zaakceptowany.Z pewnością będzie noszony:))

Dzień był wyjątkowo piękny i słoneczny ale z takim słońcem zupełnie nie radzi sobie jak widać mój idioten-aparat:((














Kardigan zrobiony jest z mieszanki wełny,akrylu i wiskozy,takiej  samej z której dziergałam tę tunikę/sweter i ten również.Włóczka ta sama tylko w różnych kolorach.Druty nr (chyba) 6,wyszło mi 60 dkg plus kolorowe resztki.

Słonecznej wiosny:)))

niedziela, 26 marca 2017

Koci kocyk

     Znów na jakiś czas zniknęłam z życia blogowego,mocno  zaaferowana innymi sprawami.W czasie mojej tu nieobecności kolejny raz zostałam szczęśliwą babcią -urodził mi się trzeci wnuczek.
Na jego powitanie postanowiłam zrobić kocyk.Ale jaki?Przejrzałam najróżniejsze propozycje i żadna jakoś do mnie nie przemawiała.W końcu na Raverly trafiłam na kocyk z owieczkami.Może więc taki?Zamówiłam włóczkę w kolorze dżinsowym,może niekoniecznie niemowlęcym ale jakoś żaden inny kolor mi nie pasował.


Zrobiłam porządnie próbkę i zaczęłam.Nawet dobrze mi szło,kocyk zrobiłam,pozostało tylko wyszyć czarną nicią  brakujące elementy ale to miałam uzupełnić po wypraniu.Kocyk wyprałam,wysuszyłam i -kto zgadnie?-jasne,nie spodobał mi się,jakoś mi to nie"wyglądało".Próbowałam coś tam wymodzić jeszcze tą białą włóczką(widać na zdjęciu) ale w końcu i tak skończyło się pruciem czyli czymś, co ostatnio wychodzi mi najlepiej:((


Kocyk został spruty,wełna zwinięta z kłębków na motki,pod parą odświeżona,zwinięta z powrotem na kłębki.Masa porządnej ,nikomu niepotrzebnej pracy ;)

I co dalej?Czas ucieka a ja w lesie.

I w końcu jest! Mam pomysła!
Biorę się od nowa do roboty,może zdążę.
Tym razem zamiast owieczek miały być koty.Znalazłam fajny "koci" wzorek i z zapałem dziergam.Wydziergany cały kot....i...ups! 

Koci wzór był wzorem do haftowania ,czego w pośpiechu nie wzięłam pod uwagę.Oczka drutowane nie są równe na wysokość i szerokość tak jak w hafcie krzyżykowym i kot wyszedł zbyt płaski.
Czyli znów prucie.Tym razem na szczęście mniejsze i bez parowania.Wzór dostosowałam dodając mu kilka rzędów.
Trzecie podejście.Dobrze idzie,kot zrobiony ale tylko jeden,już nie zdążę z drugim.Trudno.Rzutem na taśmę wyprałam,zblokowałam ,uff,zdążyłam:)))

I dopiero na zdjęciu zobaczyłam,że kotu ogona brakuje!Rany!Dobrze,że włóczka jeszcze była:))

I tym razem już kot kompletny,sfotografowany na chybcika tuż przed zapakowaniem:)))


I tak to mi się ostatnio dzierga,trzy kroki do przodu,dwa do tyłu.Może kiedyś opowiem historię swetra.przy który już straciłam rachubę ile razy był pruty:))

Miłego tygodnia:))