Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

wtorek, 24 stycznia 2017

Łazienka


    Robótkowanie idzie mi ostatni niemrawo,rozgrzebane kilka rzeczy na raz-żadna do pokazania.Pokażę więc kawałek mojej największej robótki-prawie skończoną łazienkę.Prawie bo zostały jeszcze jakieś drobiazgi tu i ówdzie,no i wystrój bo jest mocno tymczasowy:))Zresztą przy tak dużym remoncie sporo zostawiamy do późniejszego uzupełnienia a gonimy z ważniejszymi pracami.Częściowo już łazienkę tu pokazywałam ale była to tylko zajawka.

     Zawsze była problemem.
Gdy byłam dzieckiem był problem bo w starej kamienicy łazienki po prostu nie było a ubikacja była na korytarzu.Wyobrażacie to sobie  zimową porą?A zimy prawdziwe były:))
Gdy się jako młoda mężatka przeprowadziłam,łazienka co prawda była ale....Była to zagospodarowana w ten sposób wnęka przy kuchni,nawet nie taka mała ale pozbawiona ogrzewania,zrobiona jakimś gospodarczym sposobem przez domorosłego fachowca i z materiałów ówcześnie dostępnych ,a raczej niedostępnych tylko jakoś tam zdobywanych.jak to wówczas bywało.Trochę ją unowocześniliśmy ale i tak była nieustającym problemem.Stare i źle poprowadzone rury nieustannie się zatykały co skutkowało ciągłym zalewaniem sąsiada i jego słusznymi pretensjami.Junkersy ówczesne też się zatykały,wybuchały,truły.Wilgoć.No po prostu jeden wielki problem.
Później było jako tako ale teraz na odmianę zapragnęłam,żeby wreszcie łazienka nie była  problemem ale przyjemnością.A że przyjemności kosztują ,nie tylko duże pieniądze ale przede wszystkim ogrom pracy, to zaraz zobaczycie:))
Na początku był chaos,wiadomo ;)
Moje mieszkanie jest długą "kiszką".Od frontu ma dwa pokoje,w środku przedpokój i ciemna kuchnia a od tyłu jedno pomieszczenie,będące kiedyś ciemnym pokojem z oknem wychodzącym na mur w podwórku-studni.Z części tego pomieszczenia została kiedyś wydzielona łazienka,reszta pełniła funkcję tzw. kanciapy czyli nie-wiadomo-czego:)).
Na zdjęciu już jest rozebrana ścianka oddzielająca łazienkę,obok widać drzwi do ubikacji,do której wejście dawniej było od korytarza
A potem zaczęła się już totalna demolka,ze zrywaniem podłóg,kuciem betonu,uzupełnianiem przegniłych belek nowymi,wyburzaniem reszty ścianek itd.itp.Biedni moi sąsiedzi,przeżyli horror jednak położone bezpośrednio nad arkadami mieszkanie było bardzo zimne i trzeba było je od podłóg porządnie ocieplić.

Nowa ściana została, w stosunku do dawnego położenia,przesunięta o ok.30 cm,łazienka została powiększona tak,żeby zmieściła się wanna.
Okno zmieniło swoje położenie z poprzecznego na pionowe bo takie bardziej pasowało do moich planów,oczywiście zostało wymienione.Elegancka firaneczka ze starej szmaty dopiero niedawno została zastąpiona folią na szybie i roletką:))

Dalej nastąpiło układanie instalacji wodnych i ogrzewania.Tam gdzie była ubikacja,zaplanowałam prysznic,natomiast toaleta miała być na miejscu umywalki.Przekładanie  pamiętającego pewnie Hitlera trójniczka od kanalizacji  to dopiero było wyzwanie!Ostatecznie został on wycięty i wymieniony.
Jak już wszystkie możliwe rury zostały połączone,wyrosły nowe ścianki na miejscu starych oddzielających wcześniej ubikację,a teraz prysznic.Pomiędzy boczną ścianką a ścianą między łazienką a resztą pomieszczenia,została wnęka w której będą półki.Następnie przyszła kolej na posadzkę i ogrzewanie podłogowe.Początkowo miało być w całym mieszkaniu ale w końcu jest tylko w łazience.Trochę szkoda.

Nie bez trudności -tyle tego jest!-zostały wybrane płytki na ściany i na podłogi i wreszcie zaczęła się ta bardziej spektakularna,wykończeniowa część prac,kiedy to już zaczyna być coś widać:))
Nie chciałam mieć kabiny prysznicowej bo to  wchodzić i wychodzić niebezpiecznie,zwłaszcza gdy człek starszy,poza tym dużo łatwiej utrzymać czystość prostych płytek niż zakamarków kabiny no i takie rozwiązanie wydaje mi się ładniejsze.Zresztą też ze względu na kształt tej wnęki to było optymalne rozwiązanie bo ściany nie są proste i pełno tam załamań.Ułożyć tam te duże płytki to też było niezłe wyzwanie.Ale mój niezawodny Bob Budowniczy i temu podołał:))
Tylko odpływ liniowy mnie irytuje,szybko się zapycha i bardzo często-za często moim zdaniem-trzeba go czyścić.

W trakcie remontu                                  Stan obecny
W kącie prysznicowym nie dość,że załamania ścian,to jeszcze na dodatek ściany były potwornie krzywe.Zresztą w całym mieszkaniu wszystkie ściany są krzywe,żadne pomieszczenie też nie jest prostokątem czy kwadratem,wszystkie jakieś koślawe:))Kombinacji jest przy nich co niemiara.
Między prysznicem a ścianą wygospodarowałam miejsce na półki.Żeby łazienka w swych szarościach nie była zbyt smutna,wymyśliłam sobie że wnęka na półki będzie pomalowana na kolor żółto-zielony.I nieskromnie powiem,że całość mi się podoba:))Nawet udało mi się kupić idealnie pod kolor ręczniki:))



Ja wiem,że różowy stołeczek nijak tu nie pasuje ale jak wspominałam wystrój jest mocno tymczasowy a stołeczek potrzebny :))))



Nie obyło się bez różnych wpadek,np.kupiliśmy zły zamek do drzwi i na razie nie można się od środka zamknąć.W gruncie rzeczy to też nie problem bo przez szyby widać światło więc wiadomo,że ktoś w środku jest.Łazienka mimo okna jest dość ciemna, światło trzeba zapalać.

Pod sufitem widać nie pomalowaną rurkę gazową ale podobno z malowaniem miedzi należy trochę odczekać z jakichś niezupełnie dla mnie jasnych powodów:))Czekam więc:))
Łazienka nie jest zbyt duża a ja lubię przestrzeń.Z tego powodu nie chciałam w niej mieć pralki,która została "wyrzucona" za ścianę, też wannę zakupiłam asymetryczną,oszczędzającą miejsce bo tylko u góry jestem gruba,nogi mam chude to się zmieszczę:))))

Wciąż panuje tu pewien chaos bo np. brakuje jakichś wieszaków na ręczniki czy pojemników na te wszystkie dooperele stojące na półkach ,oknie czy blacie.
A'propos blatu.Ogromnie mi się podobały umywalki właśnie na blacie stojące.Uparłam się jak oślica,że właśnie taką chcę a nie inną.Zakupiłam sobie ,a jakże:))Ale tu powstał problem blatu właśnie.Zachciało mi się mianowicie blatu/szafki/konsolki-czegoś.Nie mogła to być zwykła łazienkowa szafka pod umywalkę,o nie.Zachciało mi się tu nieco zaszaleć.Ale jak już coś znalazłam to ceny zwykle były takie,powiedzmy,nieco wygórowane.A tu remont mocno zaawansowany a co za tym idzie kasa topnieje w tempie takim ,że ledwo za nią nadążam.Trzeba by trochę oszczędniej :/
Pomyślałam,poszperałam i wyszperałam stojącego na strychu od niepamiętnych czasów Singera.Szyć na tym już nie będę na bank.No to wykorzystam dół i będzie oszczędność jak ta lala:)))Dokupi się tylko jakiś blat.......Tak dokupi,łatwo powiedzieć.....To się nie nadaje do łazienki,to zupełnie nie pasuje,to to,to siamto :((Wyszło,że może być tylko kamień i nie mógł być czarny.Myślałam ,że kupię jakiś niedrogi byle pasował,niestety,jedyny kamień który pasował okazał się być marmurem....
I to by było tyle jeśli chodzi o oszczędności ....:))))



Wciąż brakuje porządnego lustra (chwilowo są ważniejsze wydatki) a w związku z tym też i jego oświetlenia, i tylko ze ściany malowniczo wystają przewody:))A że prowizorki ,wiadomo,są najtrwalsze to chyba nie prędko się to zmieni:))I ta rura od kondensacji...Chwilowo nie mamy na nią pomysłu więc tak sobie wisi:))
Dla odświeżenia tego spodu zakupiłam jakąś farbę do metalu,jedyną jaka była,gruntującą i na rdzę (choć rdzy na niej nie było) a więc przypadkiem odpowiednią do łazienki.Kolor czarny młotkowy.Farba okazała się nadspodziewanie ładna,wyszła piękna satynowa powierzchnia,raczej grafitowa niż czarna:))Szczęśliwy traf:)))

Mój stół pod umywalkę okazał się jednak nieco za wysoki.Owszem,korzysta się ale wygodniej byłoby gdyby umywalka była odrobinę niżej.Trzeba by kiedyś chyba  pomyśleć o przycięciu nóg.Kiedyś... 

Z reszty tzw.kanciapy zrobiłam garderobę a w korytarzyku powstałym po oddzieleniu tejże stoi pralka ,suszarka,szafa gospodarcza.Na razie, bo jeszcze jakieś półki czy szafki tam się przydadzą.
Widok od strony kuchni

Ja tak sobie piszę,że zrobiłam to czy tamto ale w rzeczywistości zrobił to mój nieoceniony Bob Budowniczo-Remontowy,Wszystko i własnymi rękami,jedynie przy początkowym zrywaniu podłóg i wynoszeniu gruzu mieliśmy ludzi do pomocy.Ja służyłam pomocą jedynie w zakresie:przynieś,podaj,pozamiataj,znajdź,ewentualnie skocz do sklepu budowlanego:)))A to moje skrzyżowanie B.Budowniczego z Pomysłowym Dobromirem wykonało całą robotę plus nie wspomniane wyżej podwieszane sufity i cała elektryka.I w dodatku z uwzględnieniem wszystkich moich fanaberii:))))