Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

piątek, 11 sierpnia 2017

Szal Anity

     Tak go roboczo nazywałam dziergając, bo bardzo mi się spodobał szal który zobaczyłam u Anity właśnie . Też zapragnęłam szala z  tym wzorem . Miałam trzy ładne niebiesko-popielate motki  Creative Reflection od Rico Desing .Z tej włóczki już raz szal wydziergałam i fajnie się prezentował więc postanowiłam to powtórzyć ,tym razem dla siebie.
Nawet dość szybko szal powstał choć nie obeszło się bez prucia,jakżeby inaczej:)))Nabrałam za dużo oczek i szal wychodził za szeroki,trzeba było spruć i zacząć od nowa.Wyszedł trochę za krótki ale myślałam ,zapominając że to w sporym procencie akryl,że w blokowaniu trochę się wyciągnie.Nie wyciągnął się,niestety:( 
Musowo było coś dorobić ale trzeba było poczekać aż się do sklepu dojedzie-a sklep daleeeeko.W końcu dojechałam ,natychmiast niecierpliwym kurcgalopkiem do wspomnianego sklepu poleciałam i....ups:(sklep mi zlikwidowali:(((
No większej przykrości nie mogli mi zrobić:(((
I co teraz?Zostawić tak jak jest?Z czymś innym kombinować?Szukać gdzieś po internecie tego potrzebnego motka?Z przesyłką będzie mnie podwójnie kosztował.Po przemyśleniu zdecydowałam się na internet choć to było ryzyko bo banderolki dawno powyrzucałam i pojęcia nie miałam jaki to był kolor,trzeba było na oko i szal do zdjęcia porównywać.Ale w końcu kupiłam(zamawiając przy okazji trochę pasmanteryjnych pierdół-bo jednego motka się nie opłaca...,znacie to:)))) i -co za ulga-okazał się tym właściwym.Szal został nadpruty,dorobiony i jest:)))
I mój ci on:)))


Kolor trochę przekłamany,jest bardziej szary niż niebieski,taki jak na następnych zdjęciach.














Zużyłam 4 motki włóczki,druty 3,5 Addi lace.

Miłego weekendu:)))




czwartek, 3 sierpnia 2017

Był sobie motek...

    Kupiłam onegdaj jeden motek białej bawełny myśląc że się nada do którejś tam mochilli.Nie nadał się bo okazał się za gruby ale po bliższych oględzinach spodobał mi się na tyle,że postanowiłam letni sweter z tej bawełny wydziergać.Spodobał mi się kolor -bo nie oślepiający i zimny biały tylko raczej ciepła kość słoniowa.Spodobał mi się też skład-bawełna +15% poliestru co sprawiło że włóczka jest  miękka i bardzo przyjemna w dotyku.Znalazłam fajny wzór-prosty sweter wzorem pończoszniczym z dużą plamą beżowego i dużym dekoltem.Pozostało dokupić więcej motków...
I tu się zaczęły schody.
Dokupiłam te motki,a jakże,przyniosłam do domu i.....jasny gwint,kolorem się różnią!Nie od dzisiaj gamoń włóczki kupuje a wciąż popełnia ten sam błąd nie sprawdzając nr koloru i serii:(((
A tymczasem w sklepie tej bawełny zabrakło.
Więc zmiana koncepcji.Sweter będzie robiony ściegiem pończoszniczym ale w paski.
Ok,zaczęłam dziergać.Udziergałam spory kawał tych pasków,przyjrzałam się i....dzianina lezie w szkodę czyli skręca w bok:((((No żesz ty....Obraziłam się na cholerę i rzuciłam w kąt ale jak mi foch przeszedł dawaj ją,zarazę ,pruć.W końcu coś trzeba z tą włóczką zrobić bo inaczej powiększy i tak ogromne zapasy.
I znów zmiana koncepcji.Z pierwszego zamysłu bez zmian został tylko dekolt:)))

 Postanowiłam ,że jednak będą paski (bo jakoś te różne kolory trzeba połączyć)ale żeby nie było nudno i żeby w bok nie skręcało,to każdy pasek innym wzorem,różne szerokości czyli jak popadnie.Dosłownie.Popadło tak jak widać:)))
 Ściegiem pończoszniczym zrobiłam tylko rękawy i na nich widać to skręcanie ale tu akurat to nie przeszkadza.
 Ale to wcale nie koniec schodów.Sweter zrobiłam do jakiejś tam "swetrowej" długości ,przymierzyłam i ....nie ,jakoś nie wygląda.Przy moich gabarytach chyba lepsza będzie tunika.No to robię dalej.
 Doszłam do długości "tunikowej" i....znalazłam jeszcze dwa motki,które mi się jakoś tak zapodziały.Ileż ja tego nakupiłam?! Ale skoro są ,to w takim razie może dorobić jeszcze trochę do długości "sukienkowej'?Dorobiłam jeszcze kawał ściągacza,przymierzyłam i....Niby dobrze....Ale te nogi jakieś takie nie wyjściowe,te kolana...a tu jakiś żylak wylazł...Do noszenia ale z rajstopami a to się z kolei kłóci z "letniością"swetra no i nie lubię,na zimę też się nie nadaje....Dorobić jeszcze i schować to co nieładne?Nie ,nie da się,dłuższy nie będzie w żadnym wypadku dobrze wyglądał.
Sprułam to co dorobiłam,wróciłam do tuniki i tak już zostanie:)))


 Pozostało powszywać kupę nitek i wreszcie gotowe.

Tunikę robiłam od góry,najpierw tył do podkroju pachy,następnie na linii ramion nabrałam oczka na przód,dziergałam tak samo do podkroju pach jednocześnie kształtując dekolt.Przód i tył przełożyłam na jeden drut i dałej przerabiałam już "na okrągło".




I tak udało mi się zakończyć kolejną rozgrzebaną robótkę.Kolejną bo skończyłam też (nie bez przygód)to połyskujące popielate widoczne niżej, ale to trzeba jeszcze troszkę zblokować i obfocić:))
Ale jak widać rozgrzebane są jeszcze dwie a dziś zaczęłam rozgrzebywać  trzecią:(((No tak mam.Nudzę się przy jednej,potrzebuję zmian.



I to by było na tyle:))Wspaniałego ,letniego weekendu Wam życzę:))