Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

niedziela, 29 września 2013

Zabieram Was....

...na niedzielny spacer.Dokąd ?No,wiadomo,tak jak zapowiadałam,do ogrodu botanicznego:))
Dobrze mi ten spacer zrobił,za niewygórowaną cenę 2 euro (w niedziele wstęp jest płatny )spędziłam przyjemne popołudnie.Mam nadzieję,że i Wam się spodoba:))
To co?Idziemy?
Jesienne ulice



Ciekawe czy moje zimowity kwitną
Smagliczka pachnie tak intensywnie,że niemal dusi




Trawy.Przepiękne,uwielbiam je.

Wspaniały krzew,warto go mieć w ogrodzie.Kwiaty ma nieco podobne do bzu i podobnie pachnie.
Wszystko znów na swoim miejscu ale nigdzie nie znalazłam żółwików,może już za zimno dla nich.
Bardzo dużo w tym roku nowych nasadzeń.


Wygląda na fajne miejsce do odpoczynku.


I wracamy:))Dziękuję za towarzystwo :)))


sobota, 28 września 2013

Na zimne poranki..

Zimny poranek był dzisiaj.
I wkurzający poranek.
Wyprowadzają mnie z równowagi ludzie nie z tego świata i nawet nie mam się komu wyżalić,bo dziewczyna która wie w czym rzecz, akurat jest nieosiągalna :(
  A życie było takie piękne,spokojne i uśmiechnięte gdy tabletki szczęścia łykałam :))Diabli mnie podkusili ,żeby je rzucić i teraz miotam się w szarej rzeczywistości:))
Chociaż taka całkiem  szara nie jest:))Właściwie to całkiem ładna,świeci wesoło słoneczko a w ogrodzie botanicznym skończyli wreszcie renowację stawów i napuścili wody:))Pójdę tam sobie jutro na spacerek ,a co, nie służbowy ,całkowicie prywatny,tylko dla mnie:))
Widzicie jak mi się nastroje zmieniają?W czterech zdaniach przechodzę od wściekłości do radości i tak  właśnie ostatnio mam:))

A na tytułowe zimne poranki powstał grafitowy komplet
Włóczka to mieszanka 74% akryl,20% wełna i 6% wiskoza,100g/163m.Czapeczka robiona na starym szydełku nr 5,otulacz na nowych drutkach Knit Pro nr 7 -super są ,na pewno dołączą jeszcze jakieś do kolekcji:))


 I jeszcze jedna żółta czapeczka.
Czapeczka z tej samej włóczki co poprzedni komplet .

I dziergają się inne rzeczy,np.takie
I na te chłodne poranki znalazłam w szufladzie taką malutką chusteczkę,nie pamiętam czy ją pokazywałam, powstała już dość dawno i tak sobie leżała zapomniana.
Jest jeszcze gotowa kolejna czapeczka,dzierga się do niej otulacz -jakaś mocno pracowita się ostatnio zrobiłam  ;)


No to lecę popracować,tym razem z mniejszą przyjemnością bo nie do robótek:))
Miłego,słonecznego weekendu życzę wszystkim tu zaglądającym:))

poniedziałek, 23 września 2013

Milusi komplet

Uff,padnięta jestem :((
Trzy godziny łażenia po mieście i pchania wózka z niezbyt filigranową babką dało mi w kość.Babka wniebowzięta bo uwielbia zakupy i szwendanie się po sklepach a mnie bolą  dłonie,kolana,krzyż.Ja się kurcze,do tego nie nadaję :(( .Podczas ostatniego pobytu w domu,przy okazji latania po lekarzach z mamą,sama się kazałam w dolnych rejonach kręgosłupa sfotografować, i co?I wyszło ,że nie ma rady ,ma boleć -skolioza jakaś,jakiś rozszczep,nacisk na nerw kulszowy i coś tam jeszcze :(((Po torturach u kręgarza przynajmniej mogę spać,nie budzi mnie ból przy przewracaniu się na drugą stronę.Zdaje się,że dotarłam do etapu,gdzie musi boleć żebym wiedziała,że jeszcze żyję:))SKS i tyle.

Ok,skoro żyję to dość narzekania:))Kieliszek szampana na wzmocnienie ,no bo jak  już stoi otwarty ....,zresztą jestem przecież tego warta:)))Tak samo jak warta jestem kilku nowych.... moteczków i ...drucików....no bo przecież jak już latałam po tym mieście,to nie mogłam wrócić tak bez
 niczego....No,powiedzcie że mam rację,potrzebuję rozgrzeszenia:)))


Pierwszy raz kupiłam druciki  Knit Pro do łączenia,do tej pory łączone miałam tylko Addi,niestety porafiły się rozłączać podczas dziergania,mam nadzieję że te tej wady nie mają.

Kilka innych moteczków kupiłam w ubiegłym tygodniu no i wyszło ,że brakuje mi grubych drutów...no to ,przecież trzeba je było kupić,mam rację?Nie mogły moteczki przecież leżeć:)))
No i nie leżały.Powstał taki komplet jesienno-zimowy.



Włóczka to mieszanka wełny i akrylu (20:80),gruba ,bardzo milutka,powinna się dobrze nosić.
Rozmiar czapeczki  54-57,w gruncie rzeczy uniwersalny:))

Otulacz można sobie spokojnie dwa razy wokół szyi owinąć.

Reklamuję tak ,bo komplet jest do wzięcia gdyby ktoś miał nań ochotę:))

Trzeba jakoś odrobić straty:)))
Ale jak się chętny nie trafi też nie będę rozpaczać, komplet mi się podoba choć kolor  nie do końca mój ale za to jaki piękny :))
Czapeczkę robiłam na drutach nr 9, loop na 12.Wyszło mi na całość 30 dkg.

Są też inne rozgrzebane robótki,dwa prezenty, jeszcze jedna czapeczka,już gotowa ,do której" dorabia się "otulacz i mnóstwo zamiarów ale o tym wszystkim innym razem:)))

Nawiązując jeszcze do poprzedniego postu i nieudanej wyprawy na grzyby-podczas zakupów trafiłam na grzybki na straganie.No...nie oparłam się....:)))Za cenę ogromnie wygórowaną kupiłam sobie 2 -słownie dwa- prawdziwki i kilka kurek,jutro będzie "wyżerka",trochę skromna jak na moje zamiłowanie do grzybów ale rozpustna z uwagi na cenę tychże :)))

To jeszcze powitam Beatę ,nową obserwatorkę,ogromnie się cieszę ,że dołączyłaś i pożegnam się :))
Dobrej nocki Wam życzę:))

środa, 18 września 2013

Na grzyby

Z takim przynajmniej zamiarem wyruszyłam zostawiwszy pakowanie i przygotowania do wyjazdu.Grzyby uwielbiam i po prostu musiałam sprawdzić czy są:))
Cóż,grzybów nie było,niestety :(
Ale spacer po lesie i okolicznych wzgórzach też bezcenny,prawie przebolałam brak grzybów:))
Pokażę Wam przynajmniej kilka zdjęć mojej okolicy bo pokazuję jakieś obce miejsca a przecież tu gdzie mieszkam jest bardzo ładnie :))













A teraz jestem już w pracy,na grzyby żadnej szansy,chyba że kupione w markecie:(

Jeśli sie wybieracie do lasu ,to obfitego grzybobrania życzę:)))

czwartek, 12 września 2013

Po pierwsze...po drugie...po....

Po pierwsze muszę się czymś pochwalić:))) Taki śliczny naszyjnik dostał mi się jako tej ślepej kurze od Anabell .Aniu jeszcze raz dziękuję:))


Po drugie.Pamiętacie może Coś ?Otóż Coś było może i fajne ale nie dla mnie.Pomyślałam ,że szkoda marnować deficytowe miejsce w szafie na nienoszony ciuch.Wyciągnęłam delikwenta,rozprułam szwy,obleciałam szydełkiem (rakowe,jakżeby inaczej:)) i jest teraz ciepłym szalem.Już zdążyłam go raz założyć i myślę,ze nie ostatni.Po spięciu spinką może też być rodzajem poncza,na jesień jak znalazł:))



Po trzecie-jesień idzie ,nie ma na to rady....Ale we Wrocławiu jeden kasztanowiec zdaje się  tym zupełnie nie przejmować.Pośród innych zrudziałych od pasożyta i jesieni,ten stoi sobie jak ta panna młoda caluśki w kwiatach:)))Oniemiałam jak go kilka dni temu pierwszy raz zobaczyłam:))Uparłam sie go sfotografować ale że ja tamtędy tylko przejeżdżam ,zatrzymywać się tam nie można ,musiałam to zrobić jadąc.Szansa jest tylko na jedno zdjęcie,na więcej nie ma czasu:))Trzy razy próbowałam,podczas trzech kolejnych przejazdów i to co widać ,to najlepsze co mi się udało zrobić:))Ale chyba widać jak ładnie kwitnie,prawda?


Po czwarte nowe życie dostała też ta bluzeczka.Już ją chyba tu pokazywałam wśród innych staroci.Teraz wywlokłam ją z szafy,też w ramach szukania miejsca,powiesiłam na Chudej i zastanawiałam się co z nią zrobić.Swoje lata ma ,fakt ale jak na rzecz co najmniej dwudziestoletnią (a może i ponad ) trzyma się nieźle.Nie mam pojęcia co to za włóczka była,wygląda na jakąś mieszankę chyba bawełny,na pewno z wiskozą i jeszcze z czymś.Niezniszczalna i nie zniszczona:))Akurat przyszła z wizytą synowa,typ południowy,śniada cera,czarne włosy.Pomyślałam,że to w sam raz dla niej.Obejrzała,wzięła choć chyba nie do końca przekonana, trochę później dzwoni  zaskoczona:bluzka jest super i na nią idealna.Jeszcze by nie,gdy ją robiłam też byłam  w jej rozmiarze :)))

Po piąte mam jeszcze jednego niezniszczalnego starocia,chyba jeszcze starszego od tej wyżej.Zrobiona z anilany służy mi  do tej pory,wciąż ją od czasu do czasu wkładam:)))

Po szóste  pora się zbierać.Rumunka z włóczkami zapakowana jako pierwsza :)))Jak zwykle nabrałam moteczków na conajmniej rok ;)Nad resztą medytuję i skończy się na tym,że też jak zwykle w ostatniej chwili wrzucę do torby co popadnie.Nienawidzę się pakować,nigdy nie wiem co mam wziąć,już tyle lat prowadzę to życie nomada a nie nauczyłam się.
.Jeszcze jakieś ostatnie sprawy ,żeby o niczym nie zapomnieć to wszędzie karteczki a i tak zapominam:)))
                                      
Uznałam ,że obklejanie laptopa to najlepszy sposób,luźne kartki z reguły gubię,do notatek w notesie zapominam zaglądać a komputer otwarty praktycznie cały czas i co i rusz przy nim przysiadam.Tak więc karteczki na laptopie,lista zakupów w telefonie,kalendarz z przypominaczem takoż-wyposażenie sklerotyczki:)))

No to do następnego razu:))Miłego weekendu Wam życzę:))

Witam serdecznie nowe obserwatorki,bardzo się cieszę że do mnie zaglądacie:)))