Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

piątek, 30 września 2011

Recykling

     Chyba wszystkie to znają-szafy pełne a ubrać się nie ma w co.Ja też kupuję wciąż nowe szmaty i nieustająco mam dylemat jak przychodzi się ubrać.Postanowiłam wrócić do dawnych zwyczajów i przestać wreszcie bez sensu kupować a wziąć się do przeróbek i recyklingu.W ramach tego postanowienia na pierwszy ogień poszły 4 nienoszone swetry.Pogoda piękna a więc na ławeczkę podwórkową , podczas ploteczek z sąsiadami w dwa popołudnia swetry zmieniły się w moteczki,już jak widać wyprane i gotowe do dalszego przerabiania.

Jasne motki będą (kiedyś tam) farbowane,co z niebieską to sie zobaczy,Na szarą wełenkę mam już pomysł,znalazłam wczoraj w berroco.


Spodobał mi się jeszcze jeden wzór,myślę że w większym rozmiarze też będzie się nieźle prezentował.




W ramach dalszej walki z nadmiarem zalegających szmat,poskracałam sobie kilka bluzek bo większość kupowanych jest na mnie za długa ale je biorę- no bo przecież bez problemu mogę je sobie skrócić -a potem lądują w szafie bo ja nie mam czasu.
Dwie wielkie reklamówy stoją do wydania ale żeby się w szafie tak bardzo luźno zrobiło to nie mogę powiedzieć.Czeka mnie jeszcze duuuuuużo pracy ale powzięłam mocne postanowienie poprawy i NIE KUPOWANIA KOLEJNYCH UBRAŃ.Możecie mnie za słowo trzymać :))

Nie tylko pruję,cos też drutuję.Zaczęłam robić czarny sweter dla syna.Co mnie podkusiło?Jeszcze się sama napraszałam!Zrobiłam jakies 20 cm i będę pruć.Wzór jest jakiś nie taki.Wełna niezbyt gruba,druty cienkie-rok mi to zajmie jak nic :( Nieprędko będzie co pokazać.
Póki co pokażę starocia.Bluzeczka ma swoje lata,ze 20 będzie jak nic ale należy do moich ulubionych i nie mogę się zdobyc na pozbycie się jej.Nie noszę jej od dawna bo już dawno rozminęłam się z rozmiarem ;) Ale bluzeczka wyglądała naprawdę atrakcyjnie,noszona na mocno opalone ciało robila duże wrażenie..Nie mam pojecia co to za włóczka była,wygląda na jakąś mieszankę wiskozy z czymś bo lekko połyskliwa jest i mimo lat trzyma się doskonale .Wzór zaczęrpnęłam z jakiejś Burdy i muszę powiedzieć ,że nad tymi plecami mocno sie napracowałam ale warto było :)




Miłego weekendu Wam życzę :)

wtorek, 27 września 2011

Żeby nie było że tylko się włóczę:)

Coś wydziergałam






Drutowałam sobie bez jakiegoś planu,wymyślałam ciąg dalszy w trakcie robótki i wyszło coś takiego.Włóczka to mikrofibra Diva firmy Alize,100g/350 m,która kupiłam nie wiadomo na co i postanowiłam ją po prostu wypróbować.Spodobała mi się,jest ciężka,połyskująca,ma ładny "jedwabny"połysk,układ kolorów też mi się podoba.Nie jest specjalnie wydajna,na to coś o wymiarach(+/--trudno to dokładnie zmierzyć) 145/47 cm wyszło mi 1,5 motka.Wyrób to raczej ozdobnik niż szyjogrzej.Blokować się nie daje,trzeba było żelazkiem potraktować.Można było się nie wysilać z wzorem bo i tak go nie widać.Robiłam na drutach nr 4.W sumie jestem zadowolona :)

Miłego ,słonecznego dnia wszystkim życzę :))

niedziela, 25 września 2011

Czasem warto się spóznić

    Ja spózniłam się dzisiaj i wcale tego nie żałuję.Chciałam sobie w sklepie z roslinami przy Ogrodzie Botanicznym we Wrocławiu borówki kupić ale spózniłam się i zamknięto mi przed samym nosem.Ale zaintrygowało mnie dobiegające z Ogrodu granie na bębnach,pełno zaparkowanych samochodów ,brama do Ogrodu szeroko otwarta...No musowo trzeba było zobaczyć :)
A tu jakaś impreza,promocja zdrowia czy jakoś tak.


Ludzie fajnie na bębnach bębnili a pózniej uczyli bębnienia dzieciaki.Nawet dobrze im szło,tym dzieciakom znaczy się :)


Pewien pan przyszedł w towarzystwie węża

Dziewczyny uczyły się tańczyć
Była też degustacja żywności,coś dla diabetyków i ogólnie promowanie zdrowego stylu życia.Poprzyglądałam się no i dalej w Ogród jak już tam byłam,dzisiaj za zupełną darmochę.I wiecie co?Oniemiałam taki piękny  ten  ogród jest.Byłam tam ostatnio z 10 lat temu i naprawdę nie pamiętałam żeby tak ładnie było.I nie wiem czy to pamięć mi figle płata czy się tak zmieniło.No nie ważne zresztą.Popatrzcie sami



Garść informacji o Ogrodzie zaczerpnięta ze strony  http://www.ogrodbotaniczny.wroclaw.pl/
Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego, nazywany oazą piękna i spokoju w sercu wielkiego miasta, to "żywe muzeum", a zarazem ośrodek naukowy i dydaktyczny oraz ulubione miejsce wypoczynku wrocławian. Położony jest po północnej stronie katedry Św. Jana Chrzciciela i kościoła Św.Krzyża, częściowo w obrębie historycznego Ostrowa Tumskiego, w odległości ok. 2 km od Rynku. Jest drugim (po ogrodzie krakowskim) najstarszym tego typu ogrodem w Polsce, wpisanym na listę zabytków woj. dolnośląskiego i mieszczącym się w granicach podlegającego szczególnej ochronie historycznego centrum Wrocławia.



Spotkałam po drodze kolejnego przedstawiciela wrocławskiej rodzinki krasnali.



Wszędzie pełno stoliczków z krzesełkami,ławeczek na których można sobie posiedzieć
I np.takich uroczych miejsc dla dwojga



Jeszcze dwóch takich...:))

Zainteresowały mnie dwa powojniki








Cienisty zakątek z kolekcją fuksji



Jest jedno ale
Na tle zadbanego ogrodu robi naprawdę upiorne wrażenie ruina palmiarni .Przed laty wypełniona po brzegi bujną roślinnością szklarnia ,straszy uschniętymi a niegdyś wspaniałymi okazami tropikalnych roślin. Z ziemi sterczą kikuty wielkich fikusów a na ścianach wiszą wyschłe pnącza. Na samym środku głównej hali stoi olbrzymie drzewo. Niskie temperatury i brak wody zamieniły je w wielką suszkę, która straszy swoim wyglądem.
Palmiarnia została zamknięta z powodu fatalnego stanu technicznego. Konstrukcja zagrażała przebywającym w niej ludziom. Zabytkowa, ponad stuletnia szklarnia rozsypała się. Część roślin udało się pracownikom ogrodu wywieźć do innych miast, ale inne, głównie największe pozostały. Przed dwoma laty pierwsze przymrozki dokończyły zniszczenia.Informacje: http://www.otowroclaw.com/news.php?id=61793
Naprawdę smutno na to patrzeć.Jest jednak też dobra wiadomość,Ma być na terenie Ogrodu Botanicznego wybudowana nowa atrakcyjna palmiarnia.Ale jeszcze nie teraz,najpierw Euro 2012.



A'propos Euro 2012.Przejechałam sie nową obwodnicą,nowym mostem Rędzińskim i rzuciłam okiem na stadion.Stadion mnie średnio interesuje ale jazda obwodnicą w porównaniu z dotychczasowym przepychaniem się miastem jest prawdziwym luksusem.
I tym optymistycznym akcentem kończę życząc wszystkim wspaniałej niedzieli.U mnie piękne słońce ,mam nadzieję że u Was też.



PS.Blog niby robótkowy miał być a powinnam chyba się na jakieś wycieczkowe przenieść :))
Ale coś tam wydłubałam ,muszę tylko jakieś zdjęcia porobić.

czwartek, 22 września 2011

Maraton wycieczkowy III


No i 
mamy niedzielny poranek.Wyruszyliśmy obejrzeć miejsce w którym się znaleźliśmy czyli Duszniki Zdrój.
Duszniki Zdrój to położone wśród malowniczej scenerii Gór Orlickich i Bystrzyckich miasteczko, którego początek istnienia sięga jeszcze czasów średniowiecza. Początkowo miasto miało charakter osady rzemieślniczo-handlowej. Dopiero w XVIII w. nastąpił rozkwit miasta jako uzdrowiska, po tym jak oficjalnie zbadano znane już w na początku XV w. źródło wody mineralnej. Wówczas Duszniki stały się miejscem wyjątkowym na mapie Europy, do którego tłumnie przybywali zacni ówczesnego świata. 

Na zdjęciu knajpka  w której balowaliśmy poprzedniego wieczora ,jeszcze śpi.

Piękny barometr w parku Zdrojowym.
Kolorowa fontanna którą oglądaliśmy w sobotni wieczór.Okazuje się,że mieliśmy szczęście ponieważ pokazy "Kolorowej Fontanny" odbywają się od czerwca do września w każdą sobotę i niedzielę, w dni świąteczne oraz codziennie w czasie trwania Międzynarodowego Festiwalu Chopinowskiego.
Tu też ma swój udział Unia Europejska.

Park Zdrojowy.
Obejrzeliśmy właściwie tylko część uzdrowiskową Dusznik,przez miasto tylko przejechaliśmy.

Pijalnia lśni nowością.Woda jak wszędzie 1,50 zł :))
Śniadanko w uroczej knajpce z przepięknym mostkiem nad Bystrzycą Dusznicką.
Poranek był jeszcze troszkę chłodny , więc sweterek-niby-ogoniasty miał swoją premierę(wczesniej to tylko sesja była).Muszę przyznać,że jestem z niego bardzo zadowolona,milutki,cieplutki,niegryzący-super.

Popularność Dusznik Zdroju nierozerwalnie związana jest z postacią Fryderyka Chopina .
 Wszystko zaczęło się w roku 1818 kiedy to w Zdroju nad Bystrzycą Dusznicką przebywał znakomity muzyk i nauczyciel Fryderyka - Józef Elsner. Za jego namową, osiem lat później, 3 sierpnia 1826 r. przyjechał do Dusznik, często zapadający na zdrowiu szesnastoletni kompozytor. 
Z pobytem kompozytora w Dusznikach wiąże się pewne wydarzenie. Otóż w czasie jego pobytu w uzdrowisku zmarł ubogi sukiennik - Józef Schoora osierocając czwórkę dzieci. Wydarzenie to poruszyło serca kuracjuszy, którzy zorganizowali koncert dobroczynny na rzecz sierot. W koncercie wziął udział Fryderyk Chopin, dając tym samym swój pierwszy, zagraniczny recital.
Na cześć artysty w 1897 r. postawiono obelisk z jego popiersiem oraz napisem w języku łacińskim następującej treści: "Fryderykowi Chopinowi, który w Dusznikach w roku 1826 swą sztuką prawdziwą i wysoką kulturą szlachetny duszy charakter w zaraniu młodości okazał, pomnik ten ku wiecznej rzeczy pamięci za pozwoleniem władz miejskich Polak Polakowi wystawił". Obelisk ufundował wielki meloman Wiktor Magnus, a medalion z brązu został wykonany przez rzeźbiarz Romana Lewandowskiego. W 1926 r. łaciński napis zatarto, zastępując go napisem: "Friderico Chopino - 1826 - 1897 - 1926". Pierwotna dedykacja pojawiła się dopiero w 1947 r. w czasie inauguracji II Międzynarodowego Festiwalu Chopinowskiego.Nie zauważyłam niestety tego obelisku.
Dworek Chopina
Pierwszy Festiwal odbył się w dniach 25-26 sierpnia 1946 r. w 120 rocznicę dusznickich koncertów genialnego muzyka. Od tego momentu co roku w pierwszej połowie sierpnia Duszniki rozbrzmiewają muzyką Chopina. W 1976 r. ponownie upamiętniono pobyt kompozytora w Zdroju fundując pomnik artysty, wykonany przez Jana Kucza, który stanął przed południowym wejściem do Dworku im. Fryderyka Chopina.
W dusznickich festiwalach udział wzięło wiele sław światowej pianistyki m.in.: Edward Auer, Władimir Aszkenazy, Ryszard Bakst, Halina Czerny - Stefańska, Zbigniew Drzewiecki, Stanisław Szpinalski, Barbara Hesse - Bukowska, Lidia Grychtołówna, Adam Harasiewicz, Fu Tsong, Bella Dawidowicz, Ikuko Endo, Piotr Paleczny, Garrick Ohlsson, Krystian Zimerman, Paul Badura - Skoda, Stefan Askenase, Kevin Kenner, Piers Lane, Grigorij Sokołow, Jan Gotlieb Jiracek, Leslie Howard.
(informacje te pochodzą  z tej strony )
Sala koncertowa w Dworku Chopina

Moim marzeniem jest być na tym festiwalu,może kiedyś się spełni.

List napisany własnoręcznie przez Chopina.



Szpital uzdrowiskowy Jan Kazimierz,nazwany tak na pamiątkę pobytu w Dusznikach króla Jana Kazimierza.

Zauważyłam kilka nieczynnych obiektów,niektóre po dawnym FWP(dla informacji młodszych -Fundusz Wczasów Pracowniczych).
W XVII-wiecznym młynie papierniczym, unikatowym zabytku techniki mieści się Muzeum Papiernictwa w Dusznikach Zdroju. Tutaj 
można poczytać więcej o tym obiekcie.
I to tyle o Dusznikach.Z tych trzech uzdrowisk to własnie Duszniki najbardziej przypadły mi do gustu,chciałabym tu przyjechać i pobyć ale tym razem trochę wolniej :))

Muzeum nie zwiedziliśmy,ruszyliśmy w drogę powrotną.Gdzieś koło Polanicy dostrzegliśmy drogowskaz :Wambierzyce.No tam też nie byłam,to co?Jedziemy oczywiście :))
Jakieś 10 km samych zakrętów...

...i wjeżdżamy do Wambierzyc.
Wambierzyce, malowniczo otoczone Górami Stołowymi, nazywane są śląską Jerozolimą. Zbudowane na kształt Świętego Miasta, zachwycają ogromną późnobarokową bazyliką, oryginalną ruchomą szopką i atmosferą cudów, jaką roztacza posążek Matki Boskiej Wambierzyckiej.
Rozplanowanie wsi nawiązuje do Jerozolimy. Są tu góry Syjon, Synaj, Tabor, Toreb i Golgota, na których utworzono rozległą kalwarię i wybudowano ponad 130 stacji Drogi Krzyżowej,  a także potok Cedron i sadzawka Siloe, obok której stoi Pałac Heroda z malowanymi posągami. Program ikonograficzny wambierzyckiej kalwarii stanowi także 14 Bram Jerozolimskich, prowadzących do rynku.
Do świątyni prowadzą monumentalne, kamienne schody o trzech ciągach. Wszystkich stopni jest 56, z czego 33 w środkowym ciągu symbolizuje lata życia Jezusa na Ziemi. Kolejnych 15 stopni nad pierwszym tarasem oznacza lata życia Maryi przed jej Boskim Macierzyństwem.
Obecna bazylika stoi na wzgórzu, gdzie w XII wieku w niszy wysokiego drzewa umieszczono figurkę Matki Boskiej. Według kronik w 1218 roku ociemniały Jan z Raszewa odzyskuje w tym miejscu wzrok. Po tym zdarzeniu do Wambierzyc zaczęło podróżować wielu pielgrzymów. Wkrótce pod drzewem z figurką postawiono ołtarz, a po bokach lichtarz i chrzcielnicę. W 1263 roku na wzgórzu powstał drewniany kościół. W 1512 roku Ludwik von Panwitz wzniósł większą świątynię wybudowaną z cegły. Został on jednak zrujnowany podczas wojny trzydziestoletniej. W latach 1695-1711 wybudowano nowy kościół, który jednak szybko zaczął się walić i został rozebrany w 1714  roku. W latach 1715-1723 powstała kolejna świątynia wybudowana przez hrabiego Franciszka Antoniego von Goetzen, która przetrwała do dziś.(Zródło-wikipedia)
Króżganki


 Ta scena jest odtworzona w ruchomej szopce,między innymi scenami.






Rozmiar i bogactwo bazyliki kontrastują z maleńką drewnianą figurką Matki Boskiej Wambierzyckiej - Królowej Rodzin, obiektem czci wiernych z Polski i Czech. To właśnie dzięki jej cudownej mocy w XVIII wieku Jan z Raszewa odzyskał wzrok.






Widok z bazyliki na Kalwarię


 Jerozolima
 Kalwaria założona w latach 1683-1708 przez Daniela Osterberga. 





Widok na bazylikę z Kalwarii.



     Twórcą największej i najstarszej ruchomej szopki w Polsce był zegarmistrz Longin Wittig, który rzeźbienie małych figurek traktował jako swoje hobby. W wolnych chwilach wykonywał szopki dla okolicznych kościołów i osób prywatnych. Tradycja mówi, że gdy zmarła jego żona, postanowił stworzyć ruchomą szopkę dla swego syna, by w ten sposób go pocieszyć i by chłopiec łatwiej zapomniał o stracie matki. Zabawka oczywiście spodobała się malcowi, ale Wittig nie poprzestał na tym i zaczął ją uzupełniać o kolejne postacie. Dzieło w ciągu 28 lat jego pracy rozrosło się do ogromnych rozmiarów, a efekty pracy zegarmistrza możemy podziwiać do dnia dzisiejszego. Na całą szopkę (kilka scen) składa się ponad 800 figurek, z czego 300 jest ruchomych.

     Figurki poruszają się za sprawą prostego mechanizmu. Poprzez nakręcenie korbą podciągane są ciężarki, które opadając pod własnym ciężarem uruchamiają całość. Wittig przedstawił w kilku scenach nie tylko najpopularniejszy temat, czyli życie Świętej Rodziny, ale także sceny rodzajowe, dodając do nich typowo śląskie pejzaże. Obok Narodzin Chrystusa możemy tutaj zobaczyć kłaniających się trzech króli, pracującego Józefa i Marię z małym synkiem, czy wreszcie ostatnią wieczerzę i drogę na Golgotę. Są również sceny drastyczniejsze, jak realistycznie przedstawiona rzeź niewiniątek.

     Ze scen świeckich zachwycić może przekrój dawnej kopalni z górnikami pracującymi pod ziemią, wagonami z węglem na powierzchni i szybami kopalnianymi. Dzieciom szczególnie podoba się zabawa ludowa i wyskakujący z komina kominiarz. Na koniec sprawdzić można swoje zachowanie w ostatnim czasie i małemu muzykantowi wrzucić monetę do skarbonki. Jeśli się ukłoni – wszystko w porządku, jeśli nie – trzeba zastanowić się nad swoim postępowaniem.
zródło-http://www.naszesudety.pl/?p=artykulyShow&iArtykul=736
Trzeba dodać,że nie było chętnych do wrzucenia monety i sprawdzenia czy muzykant się ukłoni :))Nie można było robić zdjęć.Pan oprowadzający powiedział,że można pobrać za zupełną darmochę zdjęcia ze strony podanej na bilecie,niestety jest tam zapis,że wszystkie prawa zastrzeżone itd.Czuję się oszukana.Ale tutaj można obejrzeć co nieco.A tu są zdjęcia.

Rzut oka na Pamiątki...

....i odjazd.
I to już koniec wariackiej wycieczki.Nie zobaczyliśmy mnóstwa rzeczy wartych zobaczenia ale też wiele udało nam się zwiedzić .Zawsze obiecuję sobie ,że następnym razem najpierw się przygotujemy zanim wyruszymy a później jest jak zwykle czyli:Jedziemy?Jasne,jedziemy:)))