Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

sobota, 28 września 2019

W okolicy

     Trochę się ostatnio po okolicy powłóczyłam,bo to i na grzyby należało się wybrać,i tak sobie pospacerować a i sprawdzić postępy przy budowie obwodnicy naszego miasta.
Na grzybach byliśmy dwa czy trzy razy,szału nie było ale trochę grzybków się znalazło,choć głównie maślaki.Trzeba przyznać,że więcej się człowiek nałaził bo zbieranie grzybów po naszych górkach to trochę sport ekstremalny :))




Jadąc dokądś.....

 .....zwykle zatrzymujemy się w różnych miejscach a bo to np. widok ładny(a tych u nas dostatek),......



albo trzeba by sprawdzić co tam jest za tą górką:)).





Wczoraj wybraliśmy się sprawdzić postępy prac nad obwodnicą.Już się bardzo niecierpliwimy i my mieszkańcy, i przejeżdżający kierowcy, zmuszeni do korzystania z uciążliwych objazdów.
 Ze zdumieniem zauważyłam,że w przeciągu kilku dni zrobiło się kolorowo i jesiennie.

 

 Prace są całkiem zaawansowane,mam nadzieję że skończą zgodnie z planem czyli chyba do końca października.
 


Po drodze porządnie obszczekał nas mały ale czujny i głośny piesek pana pilnującego:)).

Jak widać mój zwyklak jest dyżurnym strojem na wszystkie włóczęgi w chłodniejsze dni.





 Kiedyś jeździły tędy pociągi...I komu to przeszkadzało?


 Czekamy na tę obwodnicę już bardzo niecierpliwie,miasto w końcu odetchnie bo ruch jest bardzo duży.Na pewno jednak nie cieszą się ci mieszkańcy,którym drogę niemal przez podwórze poprowadzono


Powłóczyliśmy się jeszcze trochę po okolicznych górkach.....







.....i już prawie po ciemku i zmoczeni lekko deszczykiem wróciliśmy do domu.

A to widomy znak ,że już jesień :(.Jeszcze parę dni i znów nie można będzie okna otworzyć i na ulicę wieczorem wyjść.Całkiem poważnie noszę się z zamiarem zakupu maski.Miasto jest wprawdzie małe ale coroczny smog ogromny:(.

Ale póki co ciepłej,słonecznej niedzieli :)))

środa, 25 września 2019

Zagórze Śl


     Nasze planowanie wycieczek trwa mniej więcej 5 min i wygląda z grubsza tak:
-To co robimy?Wycieczka?
-Może być...
-A dokąd?
I tu następuje to co akurat przychodzi nam do głowy-czasem konkretne miejsce,czasem kierunek i co tam się po drodze trafi jak np.maraton wycieczkowy l , ll i lll  ,i tak naprawdę tylko wycieczka do Keukenhof  i Amsterdamu była jak należy zaplanowana.
Tym razem rano przeglądając internet trafiłam na informację,że dzień wcześniej została oddana do użytku nowa kładka nad jeziorem Bystrzyckim. Z tej okazji była wielka feta i mnóstwo gości.I tylko ta wiadomość spowodowała,że na pytanie :
-Gdzie?
odpowiedź brzmiała:
-Zagórze.
Jeszcze wrzuciłam do torby sweter na wypadek gdyby się dało go gdzieś po drodze obfocić  i jedziemy.Bez zastanowienia i przygotowania,na tyle bez zastanowienia,że z przyzwyczajenia wskoczyłam w klapki w których latem latałam na co dzień.Opamiętałam się dopiero po drodze.
Klapki!
A zamek Grodno w Zagórzu na górze stoi!
Ale co tam,w końcu Choina  to nie Giewont:))).
Z powodu tych klapek wybraliśmy łagodniejsze podejście pod zamek od strony Zagórza ,które jednak i tak było dość strome, po drodze zastanawialiśmy się jak to  tam karety wjeżdżały.No chyba ,że wszyscy konno.
Tak z 15 min trzeba się wspinać.


Nie będę Wam historii zamku opisywać,to wszystko znajdziecie choćby w Wikipedii,pokażę co sama widziałam:)).
Przepiękny budynek bramny.

Popatrzcie! W świetle tego co dziś się wyprawia,jak wycinane jest co popadnie,murowana podpórka lipy zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie.
Na zamku jest restauracja,podobno można w niej dobrze zjeść ale nie byliśmy aż tak głodni.Jest też kiosk z goframi i tych spróbowaliśmy ale szczerze mówiąc mi nie smakowały .Choć sprzedawczyni bardzo miła.Obok restauracji jest darmowa toaleta.Wstęp - 20 zł lub ulgowy(bycie emerytem ma swoje zalety ;)) 16 zł.
Zamek Grodno nie jest "martwym"zamkiem,podsłuchaliśmy jak przewodnik mówił,że zamek zaczyna znów żyć.Odbył się tutaj bal sylwestrowy i ślub w kaplicy zamkowej i to był z pewnością dopiero początek:))





Pofatygowaliśmy się też,a jakże,na wieżę.Była to rzeczywiście fatyga bo wysoko i bardzo stromo ale było warto bo widoki na okolicę niezrównane:).
Powyżej widać też tę nową kładkę.

Trzeba przyznać,że okolice Wałbrzycha są naprawdę piękne.


A potem trzeba było po tych niezwykle stromych schodach zejść!A ja w tych klapkach !
Pomału i ostrożnie udało się zejść a nie zlecieć i odpocząć po trudach wspinaczki przy oknie z widokiem na dziedziniec:))



Żelazna dziewica,żelazny fotel a w piwnicy cała izba tortur...Brrr







Mało udane próby pokazania swetra i studnia na dziedzińcu w której można zobaczyć.....kupę śmieci,bynajmniej nie zabytkowych.Co za ludzie!

Niedaleko znajduje się punkt widokowy ale uznałam,że widok z niego nie będzie lepszy od widoku z wieży,no i te klapki...Darowaliśmy sobie:))
Za to pojechaliśmy szukać drogi na zaporę.





Przy jeziorze nie ma zbyt wielu miejsc do plażowania.

Spotkane po drodze :
Obejrzeliśmy naturalnie tę kładkę ,która była bodźcem do wyjazdu właśnie do Zagórza.Nowiutka,jeszcze ciepła,betonowa,z gadającymi (lub  grającymi -nie sprawdzałam) ławkami.Wygodna i solidna.Ale ja z nostalgią wspominam tę starą  przez którą chodziliśmy gdy dawno,dawno temu biwakowaliśmy nad zalewem z kolegami z internatu:)).

A przy okazji wycieczki mogłam pokazać jedną z dwóch bluzek,które uszyłam sobie wykorzystując na jedną stare,szerokie letnie spodnie a na drugą resztkę z jakiegoś dawnego projektu.
Wykrój pochodzi z lipcowej Burdy,jest prosty,ma zaszewki (!) i jest dokładnie taki jakiego potrzebowałam.Bez rękawów a jednak nie nazbyt powycinany,taki akurat.Tkaniny to chyba jakaś wiskoza,może mieszanki,trudno powiedzieć,w noszeniu przyjemne bardzo i choć obie to gnieciuchy to i tak noszę z przyjemnością:)).


I to by było na tyle:).
Polecam wycieczkę do Zagórza gdybyście byli w pobliżu.W okolicy jest też wiele innych miejscowości i obiektów godnych uwagi więc na pewno warto tam pojechać.