No tak,trzydzieści lat temu trzy takie motki wystarczyłyby i jeszcze by zostało, ale dzisiaj?Musowo było motek dokupić,choć pani w sklepie zapewniała,że trzy wystarczy.Ja jednak znam swoje gabaryty a sweter miał być dość długi,zdecydowałam się wełny jednak dokupić.Najwyżej mi włóczki zostanie gdyby się okazało że jednak nie miałam racji.
Żeby nie niszczyć pięknej wełny metodą tradycyjną czyli dziergaj-pruj,postanowiłam tym razem kupić odpowiedni wzór.Mój wybór padł na Meredith Justyny Lorkowskiej,wzór najbardziej zbliżony do starego oryginału a co ważniejsze,po polsku.
Problemem okazało się dobranie odpowiedniego rozmiaru.Próbkę co prawda sobie zrobiłam ale moje próbki i już robione dzianiny jakoś rzadko się spotykają.Coś tam sobie powyliczałam,dokładnie obejrzałam oryginał i po wzięciu pod uwagę mojego sposobu dziergania,wyszło mi że powinnam zrobić rozmiar największy.
Wełna ma jedną wadę a mianowicie gniecie się. |
Ja nie umiem dziergać wg wzorów!
Rozpiska niemal po jednym oczku doprowadzała mnie do rozpaczy.
I żeby było jasne-ja w żadnym wypadku nie krytykuję wzoru Justyny.
To moja nieumiejętność ścisłego trzymania się wzorów sprawiała mi kłopot.
Od razu na początku zaowocowało to tym,że się pomyliłam w tych warkoczykach, ale że już zrobiłam ten zawiły początek i przeszłam dalej,to po paru dosadnych epitetach pod własnym adresem ,uznałam że trudno,widać mój sweter nie może być wierną kopią Meredith,musi mieć indywidualny charakter.Co oznacza,że wzór dalej będzie robiony po mojemu czyli błędnie a wersja oficjalna będzie taka,że tak ma być:))).
Stary sweter miał jeszcze kieszonki,ten nie ma i trochę szkoda bo kieszenie to ja po prostu pasjami ;)
Sweter wybrał się był ze mną na wycieczkę w celu rzeczonego swetra obfocenia.A sesje jak to sesje, czasem bywają udane (jak np. ta ) a czasem zupełnie nieudane.Po selekcji tylko jedno zdjęcie w mojej ocenie nadało się do pokazania.Zdjęcia pozostaną więc domowo-lustrzane i tyle.
Dziubałam to to na igiełkach czyli na drutach 2,5.Zużyłam prawie cztery (jednak miałam rację) motki Malabrigo Sock,została nieduża resztka.Sweter mi się podoba choć nieco odbiega od wzoru ale jest milusi i przytulny.I ,rzecz niesłychanie u mnie rzadka,nic nie było prute!Chyba jestem zadowolona:)))
I to by było na tyle :)))
Sweterek super i na wycieczce wypadł rewelacyjnie ale zgadzam się z Tobą że kieszenie powinny być !!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Powinny ale ich nie będzie bo już niestety nie ma z czego.
UsuńŚwietny! Bardzo podoba mi się i wzór, i kolor i jego prostota.
OdpowiedzUsuńJa ze wzorów też nie umiem robić, muszę po swojemu, bo takie odtwarzanie mnie okropnie nudzi ;)
Pozdrawiam :)
No ,ja nie prędko wezmę się znów za gotowy wzór,ten jeden mi wystarczy:)))Chyba że ażur według schematu,to tak:).
UsuńCudny sweterek, piękny kolor, a wzór choć prosty, to uroczy:).Pozdrawiam cieplutko:).Małgosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu:))
UsuńCudny kardigan. Wyglądasz bardzo elegancko. Kolor zdecydowanie jest twój.
OdpowiedzUsuńDziekuję Aniu :)
UsuńBardzo, bardzo udany projekt!!! I jaki piękny kolor! Czerwień i fuksja to są kolory, które bardzo ciężko jest sfotografować i oddać ich kolor.
OdpowiedzUsuńJa lubię dziergać według gotowych wzorów. Leniwa jestem.
Zauważyłam, że odkąd robię próbki, to mam problem z dobraniem rozmiarów. Chyba wrócę do robienia na oko. Pozdrawiam :)))
Niestety żadne ze zdjęć nie oddaje prawdziwego koloru ale czegóż można wymagać od komórki :))Mnie z próbkami jakoś też nie po drodze,tak samo zresztą jak z wzorami.Całe życie robiłam na oko i chyba tego się będę nadal trzymać.Pozdrawiam:))
UsuńCudny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziekuję :)
UsuńLubię czerwienie . A wzorów nie kupuję tylko robię wg zdjęć. Udał Ci się cardiganik ja bym go nawet wydłużyła trochę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety,wydłużyć nie ma czym ale też ta długość mi w zasadzie odpowiada,trochę brak mi tylko kieszeni.
Usuń