Znów się na chwilę zapodziałam z dala od blogowego świata a to za sprawą trzech dziur w ścianie.
Jedna z dziur była wykuwana ,bo po czterech latach należało w końcu podłączyć do komina kominkowy piecyk,który to piecyk ,malowniczo owinięty folią ,stał w salonie w charakterze wątpliwej ozdoby i czekał na komin.Ponieważ nie był na gwałt potrzebny bo pomyślany jest jako ogrzewanie awaryjne,to tak sobie biedak czekał.W końcu sprężyłam się i komin został wykonany a rzeczony piecyk podłączony.
Dwie następne trzeba było wykuć,ponieważ okazało się że w kuchni wentylacja jest wadliwa i należało wykonać nową, w innym miejscu podłączając się do komina.Dziury tylko trzy a bajzel w całym mieszkaniu bo jedna w salonie,druga w kuchni a trzecia w garderobie.Masakra:(((Sprzątaczka ze mnie mierna więc ogarnięcie tego zajmuje mi jakąś kosmiczną ilość czasu.W dodatku ,niejako przy okazji (bo i tak bajzel) wymyśliłam sobie małe przemeblowanie pokoju dziennego.W ramach tego przemeblowania zażyczyłam sobie nową półkę pod telewizor i teraz czekam na jej ukończenie żebym mogła całość dopracować.
Na dodatek kucie zaowocowało alergią bo mój pysk nie tylko z kosmetykami się nie dogaduje,ale chyba jeszcze bardziej nie znosi remontów i kurzu od kucia:((.W rezultacie znów ozdobiony jest czerwonymi ,swędzącymi plamami:((.
A jako dopełnienie tego chaosu zepsuła się pralka.Tak się zapamiętała i roztańczyła w wirowaniu,że wyrwała sobie drzwi i coś z wnętrzności.Nie dociekałam co, bo swoje lata też miała,tylko zamówiłam nową.Dziś panowie przywieźli.Zamówiona była z utylizacją starej. Panowie wnieśli nową ale powiedzieli,że starej nie zabiorą bo nie mają miejsca.
Halo!?Przecież usługa zamówiona!
No niby tak ale nie mają jak jej spakować i ktoś ją w poniedziałek odbierze.W poniedziałek a mamy piątek! No ręce opadają. No to niech mi ją przynajmniej na korytarz wywloką. No dobrze ale się okazało,że od instalacji wodnej nie odłączony był wąż.Zapomniałam,cholera.Wodę pospuszczałam a o tym podłączeniu zapomniałam,jak to blondynka. No to w tej sytuacji oni tego zrobić nie mogą,nie mają czasu,zarobieni są! Ile by to potrwało? Dwie minuty?A zaowocowało by napiwkiem,który miałam dla nich przygotowany.
I w rezultacie zostałam ze starą pralką w pralni i nową na środku kuchni :(I jedynie napiwek został tam gdzie był:)).A firma przewozowa pyta o opinię więc ją im napiszę:(.
I tak to ze mną jest:))W tzw.międzyczasie zaczęłam robić sweter .Zrobiłam cały karczek,zaczęłam nawet rękawy i....No,kto zgadnie?Oczywiście sprułam.Taki to efekt robienia po swojemu:(.
I teraz znów mam prawie cały karczek i tym razem może dojadę bez prucia do końca:)).Na chustę zużyłam motek Alize Gold i resztkę Swinga pozostałą z Whirl into the Matrix.Oczywiście już zdążyłam zapomnieć na jakich drutach robiłam.Pewnie na 4.Nie blokowałam jej jeszcze bo mi się jak zwykle nie chciało a i nie wymaga tego jakoś specjalnie.
P.S.
Taka ciekawostka sprzed chwili.Zadzwonił telefon,odbieram,jakiś męski głos coś niewyraźnie mówi.Proszę o powtórzenie i słyszę:Tu policja,kontrola kwarantanny,pan Tomasz Jakiśtam? Pytać babę,bo doprawdy nie mam męskiego głosu i trudno mnie z chłopem pomylić,czy jest Tomaszem?Coś jednak jest na rzeczy z tymi dowcipami o policji:)))
I tak mi się jeszcze a"propos przypomniała sytuacja,gdy byłam przesłuchiwana jako świadek w pewnej sprawie.Młody policjant rozmawiał ze mną sensownie i inteligentnie przez chyba godzinę ,jednocześnie zapisując to co mówiłam a następnie dał mi to do przeczytania i podpisu.A ja czytając oniemiałam!Ludzie!Niby treść się zgadzała ale jak to było sformułowane!Jakiś totalny policyjny bełkot.Normalnie szczęka mi opadła taki był kontrast między tym co chłopak mówił a formą w jakiej to zapisał.Ale widać tak muszą.
A blogger nadal testuje moją cierpliwość,tym razem zmieniając sposób powiększania zdjęć.Wrrr
Słonecznego weekendu :)))