Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

piątek, 18 września 2020

Shifting Stripes Shawl

       Znów się na chwilę zapodziałam z dala od blogowego świata a to za sprawą trzech dziur w ścianie.

Jedna z dziur była wykuwana ,bo po czterech latach należało w końcu podłączyć do komina kominkowy piecyk,który to piecyk ,malowniczo owinięty folią ,stał w salonie w charakterze wątpliwej ozdoby i czekał na komin.Ponieważ nie był na gwałt potrzebny bo pomyślany jest jako ogrzewanie awaryjne,to tak sobie biedak czekał.W końcu sprężyłam się i komin został wykonany a rzeczony piecyk podłączony.

Dwie następne trzeba było wykuć,ponieważ okazało się że w kuchni wentylacja jest wadliwa i należało wykonać nową, w innym miejscu podłączając się do komina.Dziury tylko trzy a bajzel w całym mieszkaniu bo jedna w salonie,druga w kuchni a trzecia w garderobie.Masakra:(((Sprzątaczka ze mnie mierna więc ogarnięcie tego zajmuje mi jakąś kosmiczną  ilość czasu.W dodatku ,niejako przy okazji (bo i tak bajzel) wymyśliłam sobie małe przemeblowanie pokoju dziennego.W ramach tego przemeblowania zażyczyłam sobie nową półkę pod telewizor i teraz czekam na jej ukończenie żebym mogła całość dopracować.

Na dodatek kucie zaowocowało alergią bo mój pysk nie tylko z kosmetykami się nie dogaduje,ale chyba jeszcze bardziej nie znosi remontów i kurzu od kucia:((.W rezultacie znów ozdobiony jest czerwonymi ,swędzącymi plamami:((.

A jako dopełnienie tego chaosu zepsuła się pralka.Tak się zapamiętała i roztańczyła w wirowaniu,że wyrwała sobie drzwi i coś z wnętrzności.Nie dociekałam co, bo swoje lata też miała,tylko zamówiłam nową.Dziś panowie przywieźli.Zamówiona była z utylizacją starej. Panowie wnieśli nową ale powiedzieli,że starej nie zabiorą bo nie mają miejsca.

Halo!?Przecież usługa zamówiona!

No niby tak ale nie mają jak jej spakować i ktoś ją w poniedziałek odbierze.W poniedziałek a mamy piątek! No ręce opadają. No to niech mi ją przynajmniej na korytarz wywloką. No dobrze ale się okazało,że od instalacji wodnej nie odłączony był wąż.Zapomniałam,cholera.Wodę pospuszczałam a o tym podłączeniu zapomniałam,jak to blondynka. No to w tej sytuacji oni tego zrobić nie mogą,nie mają czasu,zarobieni są! Ile by to potrwało? Dwie minuty?A zaowocowało by napiwkiem,który miałam dla nich przygotowany.

I w rezultacie zostałam ze starą pralką w pralni i nową na środku kuchni :(I jedynie napiwek został tam gdzie był:)).A firma przewozowa pyta o opinię więc ją im napiszę:(.

I tak to ze mną jest:))W tzw.międzyczasie zaczęłam robić sweter .Zrobiłam cały karczek,zaczęłam nawet rękawy i....No,kto zgadnie?Oczywiście sprułam.Taki to efekt robienia po swojemu:(.

I teraz znów mam prawie cały karczek i tym razem może dojadę bez prucia do końca:)).
Ale w gruncie rzeczy to ja nie o tym wszystkim chciałam,tylko o chuście:))Przed tym kuciem dziur musiałam wywalić wszystko z garderoby.Przy okazji trochę uporządkowałam mój szmaciany stan posiadania, też dziergany.
Między innymi też chusty.Policzyłam je i wyszło mi 15.Po czym w praniu znalazłam szesnastą.Ale co tam,przecież chust nigdy nie za wiele więc zrobiłam sobie siedemnastą :)))




Na chustę zużyłam motek Alize Gold i resztkę Swinga pozostałą z Whirl into the Matrix.Oczywiście już zdążyłam zapomnieć na jakich drutach robiłam.Pewnie na 4.Nie blokowałam jej jeszcze bo mi się jak zwykle nie chciało a i nie wymaga tego jakoś specjalnie.
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle,że po przejrzeniu wszystkich zasobów,trzy nie noszone chusty sprułam pomniejszając dobytek chuściany a za to powiększając włóczkowy.

P.S.

Taka ciekawostka sprzed chwili.Zadzwonił telefon,odbieram,jakiś męski głos coś niewyraźnie mówi.Proszę o powtórzenie i słyszę:Tu policja,kontrola kwarantanny,pan Tomasz Jakiśtam? Pytać babę,bo doprawdy nie mam męskiego głosu i trudno mnie z chłopem pomylić,czy jest Tomaszem?Coś jednak jest na rzeczy z tymi dowcipami o policji:)))

I tak mi się jeszcze a"propos przypomniała sytuacja,gdy byłam przesłuchiwana jako świadek w pewnej sprawie.Młody policjant rozmawiał ze mną sensownie i inteligentnie przez chyba godzinę ,jednocześnie zapisując to co mówiłam a następnie dał mi to do przeczytania i podpisu.A ja czytając oniemiałam!Ludzie!Niby treść się zgadzała ale jak to było sformułowane!Jakiś totalny policyjny bełkot.Normalnie szczęka mi opadła taki był kontrast między tym co chłopak mówił a formą w jakiej to zapisał.Ale widać tak muszą.

A blogger nadal testuje moją cierpliwość,tym razem zmieniając sposób powiększania zdjęć.Wrrr

Słonecznego weekendu :)))

wtorek, 1 września 2020

Wyczyny kosmetyczno-kulinarne.

         Od jakiegoś roku praktycznie w ogóle nie używam kremów kupowanych w sklepach.Dokładnie od czasu ,gdy na you tube trafiłam na ten film  o tym,jak zrobić krem z mniszka lekarskiego.Zainteresowałam się tym bardzo,zwłaszcza że już od dłuższego czasu zaczęłam dostawać na twarzy ,szyi a bywało że też na rękach,jakichś swędzących ,czerwonych plam.Zaczęłam o takie niecne działanie podejrzewać kosmetyki,a głównie kremy.  


Postanowiłam spróbować a że akurat był maj i mniszka wokół pod dostatkiem,zrobiłam sobie najpierw olej mniszkowy  a potem dodałam do niego wosk kosmetyczny i zrobiłam taki najprostszy krem.Był trochę tłusty ale mimo to go używałam.Latem tak samo zrobiłam sobie krem z nagietka

 i z lawendy.

     Używałam tych kremów cały rok,na zmianę i przez cały rok ani razu nie wylazły mi na facjatę te pas
kudne plamy!W tym roku kilka razy posmarowałam się sklepowym kremem,który dostałam w prezencie i niestety,znów to samo,plamy wylazły .Czyli ewidentnie winne są kosmetyki.
W miedzy czasie zgłębiałam wiedzę na temat własnej produkcji kosmetyków ale że jeszcze nie wszystkie poprzednie zużyłam,to na razie innych nie robię.
Skończył się tylko nagietek,bo używany był też jako maść.

Tak więc trzeba było zrobić maść nagietkową.Maść nie krem.
Nagietek rośnie na działce więc to nie problem.Ususzyłam sobie mały słoiczek ale dodałam też trochę takiego ze sklepu zielarskiego.Popatrzcie jaka jest różnica miedzy nimi .Można też zrobić ze świeżego i to nie tylko z płatków ale z całego ziela.
Gdzieś wyczytałam,że maść nagietkową najlepiej robić na smalcu.Moja mama kiedyś też właśnie na smalcu ją robiła.Kupiłam smalec gęsi bo chyba jest bardziej wartościowy.Ponieważ chciałam wykorzystać cały słoiczek (250g) smalcu,dlatego dodałam tego sklepowego nagietka.W garnku rozpuściłam smalec i do wrzącego dodałam nagietek.Różnie podają jak długo należy to gotować.Ja gotowałam jakieś 20 min i zostawiłam na kilka godzin.
Po tym czasie ponownie podgrzałam i przecedziłam.Dodałam trochę wosku kosmetycznego ponieważ smalec gęsi jest dość rzadki.Jako środek konserwujący dodałam z pół łyżeczki vit E i kilka kropel olejku lawendowego dla zapachu.To jednak był błąd bo smalec z olejkami za nic nie chciał się połączyć:((
Człowiek wciąż się uczy na błędach.Mieszałam,mieszałam,mieszałam....Jakoś wymieszałam ale nie połączyło się to idealnie.Rozlałam do pojemniczków i jest:)).

To było kosmetycznie a teraz kulinarnie.

    Ja nie lubię keczupu.Nie lubię i praktycznie nie używam.Ale w ubiegłym roku bratowa przyniosła mi słoiczek keczupu z cukini. Podchodziłam do tego nieufnie bo przecież nie lubię.W końcu jednak spróbowałam.Rewelacja!Był pyszny!W tym roku postanowiłam też sobie zrobić,zwłaszcza że cukinia też na działce rośnie.Przejrzałam różne przepisy w internecie i zrobiłam po swojemu.Zrobiłam nawet dwa razy,jeden wyszedł łagodny więc drugi jest ostrzejszy.Cukini miałam ponad 1,5 kg,do tego papryka (w niektórych przepisach papryki nie ma ale ja ją lubię) i trochę cebuli.Za cebulą nie przepadam więc daję jej mniej.
Pokroiłam paprykę,cukinię i cebulę,dodałam łyżkę soli i zostawiłam na parę godzin.
Dodałam około pół szklanki cukru i wszystko gotowałam jakieś pół godz.Po czym dodałam dwa słoiczki koncentratu,łyżeczkę słodkiej papryki i łyżeczkę,może trochę więcej ale to już w/g gustu,ostrej,pół szklanki octu(ja dałam ocet jabłkowy i więcej niż pół) i trochę oregano.Trochę razem pogotować i zmiksować.
Spróbować,ewentualnie jeszcze doprawić i rozlać do słoiczków.Smacznego :))