Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

niedziela, 31 grudnia 2023

2024

                Szczęśliwego Nowego Roku !


P.S.

I tylko tak gwoli przypomnienia ,bo już nie raz o tym pisałam,żeby nadchodzący rok był możliwie szczęśliwy,należy o północy zapalić świecę,otworzyć okno i usiąść na banknotach.Podobno działa:))Szampan może i niekonieczny ale przy takiej okazji jednak tradycyjny:))

Niech Wam się darzy !

sobota, 23 grudnia 2023

Wesołych Świąt !!!

     Nie jestem specjalnie fanką świąt, ale że jednak tradycji musi stać się zadość,z wczasów pod domem wróciła zeszłoroczna choinka.


Fakt,sfatygowała się jakby nieco,trochę zrudziała w środku,widać klimat pod-domowy jej nie służył, ale uznałam że w tegoroczne święta jeszcze da radę.

Zwłaszcza,że ja żadnych Świat nie wyprawiam ;).
Ale to przecież choince nie przeszkadza :))Żeby zamaskować  małą atrakcyjność tejże,przystroiliśmy ją z Gackiem na bogato :))


No i jak już choinka cała w złocie stoi , chcielibyśmy z Gaciem życzyć Wam najpiękniejszych Świąt !

sobota, 9 grudnia 2023

Poduszki

      Nie wiem doprawdy jak to się dzieje,że nie pracując zawodowo mam tak niewiele czasu.Wciąż mi go brakuje.Fakt,wstaję późno bo tak mam ,że tak jak sprzęt działa na prąd,tak ja działam na słońce,czy ogólnie na światło dzienne.Budzę się gdy robi się widno i funkcjonuję dopóki jest widno.Gdy nadchodzi zmierzch,a teraz nadchodzi niestety szybko, ja jak robot przestaję działać i wracam do bazy czyli na kanapę. I  już nic mi się nie chce.

A'propos kanapy.

Onegdaj (fajne słówko,prawda?) w ramach tego nieszczęsnego wyrabiania zapasów,wyciągnęłam coś ze trzy motki kolorowego bambusa i bawełnę z recyklingu czyli ze sprutego bolerka .Zaczęłam dziergać coś w rodzaju bluzki ale to totalna pomyłka była.Za grube,za mało tego bambusa i ogólnie nie to.

Jak do zdjęcia to Gacek pierwszy :))

Poleżało sobie to to parę miesięcy,miałam wyrzucić bo nawet pruć mi się nie chciało aż wpadł mi pomysł do głowy.Dlaczego koniecznie  ciuch?!Przecież można zrobić poszewki na poduszki.I zrobiłam.Wycięłam kwadrat i okrąg,podszyłam resztką jakiejś bawełny z zapasów wszywając z tyłu zamki,naturalnie też z zapasów...

i oto są:

Jeżeli ona myśli ,że zrobi zdjęcia beze mnie ,to się myli.Nie ma takiej opcji.

Ale jedno się udało,Gacek się nie zorientował ;).


U mnie  jak widać wciąż jeszcze króluje jesień choć za oknem zima na całego.Na świąteczne dekoracje jakoś na razie nie mam pomysłu,zresztą zaprzątają mnie akurat inne sprawy a do świąt nie przywiązuję w zasadzie większej wagi.

A tak podsumowując ,jestem na plus.Udało mi się pozbyć trzech motków bambusa,niewiadomej ilości bawełny ,resztki tkaniny i dwóch zamków.Brawo ja :))I do tego mam dwie całkiem fajne poduszki:))).

W sumie miałam pisać całkiem o czym innym ale to pisanie,tak zresztą jaki i moje dzierganie,wiadomo jak się zaczyna ale nigdy nie wiadomo jak się skończy ;).

Na razie udało mi się skończyć sweterek i to nawet mniej więcej tak jak miał wyglądać.Na powyższym zdjęciu ,w tle ,wygląda z koszyka,jeszcze w trakcie:).Będzie słodko:

A na innym ze zdjęć widać stojący w tle kartonik,który bynajmniej nie jest dziwną durnostrojką,tylko kryje w sobie śliczne moteczki na kolejną robótkę,a raczej robotę bo toto duże będzie :)).

Tymczasem życzę Wam udanych świątecznych zakupów podczas handlowej niedzieli :)

wtorek, 28 listopada 2023

Sukienki

      Wyczytałam ostatnio, że Karolina Herrera miała powiedzieć  "Skończyłaś 40 lat?Zapomnij o mini i dżinsach".Ok co do bardzo krótkiej mini ,ale dżinsy?!Jak można obejść się bez dżinsów?Może w świecie K.Herrery da się to zrobić bo ona nie lata na targ,na działkę czy do Biedry ;)))W mojej rzeczywistości z dżinsów  i sportowych łapci raczej nigdy nie wyjdę:)))

Ale może rzeczywiście już pora ,żeby zacząć się,przynajmniej okazjonalnie, nosić nieco bardziej "do wieku" , więc może sukienki?

    W czasie mojej blogowej nieobecności wzięłam się też za moje materiałowe zapasy.A dokładnie za dwa kupony dzianiny czekające już dłuższy czas na uszycie.Kupony były trzy ale z trzeciego uszyłam już sukienkę dość dawno (była fajna dopóki nie  urosłam :( ), natomiast dwa pozostałe czekały na moją wenę.No i nadejszła ta wiekopomna chwila,że mi się zachciało trochę poszyć.

Pierwsza z nich to zupełnie prosty worek z chomątem u szyi.Jako niejakie urozmaicenie z resztek uszyłam duże ,nakładane ( bo to najłatwiej) i lekko odstające  kieszenie (a ja kieszenie wiadomo,pasjami ;)).

Dołem,żeby nie było za krótko (bo spod spodu wyglądały jakieś brzydkie elementy nożne),doszyłam pasek materiału,w który lekko wmarszczona jest góra sukienki.

                                                   

Całość wygląda tak:
 

                                                     
Długość wyszła mi zupełnie dla mnie niekorzystna ale jest to pewnego rodzaju kompromis.

                                                                   ***

     Druga jest zupełnie inna.Sukienka ma lekko podwyższony stan.Ten stan miała podkreślać swojego rodzaju pliska.Niestety z tą pliską to nie do końca mi wyszło i trzeba było kawałek spruć.Ale to łatwo powiedzieć,spruć.Szyłam ściegiem elastycznym i gdy zaczęłam to prucie to o zgrozo! wyszło mi co ? Dziury oczywiście :(((


                    

No katastrofa po prostu.I co ? I znów jakieś kombinacje.W zapasach znalazłam taką bawełnianą koronkę,która nawet kolorystycznie niemal idealnie pasowała.Na wszelki wypadek zdekatyzowałam,bo nigdy nic nie wiadomo a kolejne prucie nie wchodzi w grę.Dziury zostały tą koronką zamaskowane i chyba nie najgorzej wyszło.




Sukienka początkowo była niemal do kostek -bo co będę resztki zostawiać.Ale uznałam ,że jednak nie lubię jak mi się kiecka pod nogami plącze przy wchodzeniu np.na schody.Skróciłam trochę.Popatrzyłam-nie ,wciąż za bardzo workowato wygląda.Skróciłam kolejny raz i tak już chyba zostawię.

Aha,i dekolt to tzw.woda czyli też chomąto tylko innego rodzaju:)).
                                             
Przy okazji wyciągnęłam kolejną starą rzecz o której właściwie zapomniałam czyli filcową bransoletkę,z czasów kiedy bawiłam się jeszcze w takie rzeczy.Druga bransoletka jest prezentem od wnuczka więc obowiązkowa do wszystkich stylizacji :)))

A tymczasem zaczęły kwitnąć grudniki....


... a więc ZIMA :(((
Grudniki ją wyczuły,bo niestety już jest ,ku memu utrapieniu :(((A miałam" do powiatu" jechać,w tej sytuacji nie odważę się w tej pośniegowej brei.I do tego jeszcze coraz gęstsza mgła i nadal sypie,no gorzej być nie może:(.
Nie cierpię tego białego goowna!

Aby do wiosny ;)





poniedziałek, 20 listopada 2023

Sukienka jesienna

      Listopad ma się już ku końcowi ale choć przyszły deszcze i wiatrzyska,to u mnie wciąż stosunkowo ciepło.Z naciskiem na stosunkowo ;)A ja z udziergiem październikowym a może nawet wrześniowym, tyle ,że chyba sprzed roku.

    Jakoś tak w ostatnich latach  nastąpił wysyp dzianinowych sukienek.Na tej fali ja też takiej zapragnęłam .Miałam w zapasach motek  od Włóczki Warmii i by zaspokoić zachciankę szybko zaczęłam dziergać.

Nadłubałam się trochę na trójeczkach ale za to robota z gatunku bezmyślnych bo poza karczkiem i rękawami reszta to dzierganie telewizyjne. Sukienka jesienna bo to nie wełna  lecz bawełna z akrylem .


 Nie bardzo wiedziałam jak zrobić z jednego motka jednakowy kolorystycznie środek i rękawy, w końcu wymyśliłam że zrobię to na okrągło,rękawy razem z korpusem  a potem rozetnę ,tak jak przy swetrach żakardowych.

 Nigdy wcześniej tego nie robiłam, wyszło szczerze mówiąc tak sobie , ale tym akurat fragmentem chwalić się nie zamierzam ;). 
Z wierzchu za to wygląda nieźle.
Na tyle wystarczyło mi jednego motka,zostało parę metrów.Motek miał ich chyba 1400 ale nie jestem pewna.
Może to być sukienką lub tuniką,do wyboru.


I nasz piękny zamek załapał się na sesję.Jeden z dwóch zresztą :).Kiedyś się może ogarnę i zaprezentuję obydwa.
I resztki tej pięknej,czerwono-złotej  jesieni ,zanim wiatr strąci wszystkie liście.





Spokojnego tygodnia:)




czwartek, 9 listopada 2023

Zestaw jeszcze jesienny

     Moje upierdliwe wyrabianie zapasów nieustająco trwa.Znowu wydałam karton różnych włóczek i mulin (notabene oddałam za darmo,wysłałam na swój koszt i nie doczekałam się nawet "dziękuję"- O tempora,o mores! ) i wciąż nie widzę większej różnicy.Mnożą się między sobą czy co?

Oprócz wydawania pomału je wyrabiam.Zostało mi 5 motków Limy Dropsa z tego  i tego swetra i postanowiłam je wykorzystać.Potrzebny mi był szary rozpinany kardigan bo  poprzedni trochę się był złachał .Dokupiłam więc 7 motków Limy szary kamień (8465) i 6 motków Kid Silk Dropsa szary (10).

Ponieważ nie do końca przemyślałam jak ten sweter ma właściwie wyglądać,zaczynałam go chyba z pięć razy.Wciąż mi coś nie pasowało.Wiedziałam tylko ,że ma być robiony w całości od góry (bo to dla mnie ostatnio niemal jedyna słuszna metoda), ma mieć podwójną stójkę i plisę. 
W końcu stanęło na ściągaczowym karczku.Lima obecnie jest nieco cieńsza od poprzedniej wersji,do tego mogły się też różnić odcieniem co zwykle nie jest zauważalne podczas dziergania,natomiast bardzo widoczne po skończeniu.Diergałam więc na przemian ,raz z grubszej ,raz z cieńszej,co było szczególnie uciążliwe przy rękawach bo trzecim motkiem był przecież moher.

Trochę się bałam ,że mi tej Limy zabraknie a sweter chciałam mieć dość długi,żeby zaoszczędzić,spodnią warstwę listwy i stójki zrobiłam z podwójnej nitki czarnej Alpaki Dropsa,też z zapasów zresztą.Wydaje mi się ,że z czarnym wyszło nawet ciekawiej.Listwę też robiłam dwa razy,bo za pierwszym razem nabrałam za dużo oczek.Mści się moja niechęć do próbek i starannego przeliczania oczek.Z resztki włóczki zrobiłam kieszenie,które u mnie występują gdzie się tylko da.Uwielbiam!


Początkowo planowałam zapięcie na guziki ale w trakcie uznałam,że i tak latam wiecznie rozchełstana to na co mi się nad dziurkami gimnastykować,na dodatek w podwójnej plisie.Na okoliczność gdy trzeba się będzie nieco zapiąć mam swetrową agrafkę i to mi w zupełności wystarczy.


Moheru zużyłam 5 moteczków więc jeden mi został.A że niedawno zobaczyłam u  Dagny Zielińskiej świeżo wydany wzór na   Montenegro Beret,w którym natychmiast się zakochałam i bez zastanawiania się kupiłam,to już wiedziałam na co ten motek wykorzystam.W zapasach wynalazłam  50 gramowy moteczek czegoś szarego-nie mam pojęcia co to,połączyłam z moherkiem i szybciutko powstał beret.Moherowy!Ale że uważam ,że ten przysłowiowy "moherowy beret" to nie nakrycie głowy tylko stan umysłu,mój zamierzam z dumą nosić.Już go uwielbiam i chyba machnę sobie jeszcze inne:))


Tak więc podsumowując- wyrobiłam z zapasów 5 motków Limy,pół motka czarnej Alpaki i moteczek czegoś na beret.Tak więc jestem o 6,5 motka do przodu :))Przemilczę ile musiałam kupić,żeby się tego pozbyć:))))))Do swetra użyłam drutów nr 4 i 4,5 ,beret na 3.



Machnęłam sobie dwa selfi przedpokojowe nie spodziewając się innych możliwości ale jadąc po zakupy wzięłam sweter i beret w nadziei,że między deszczami znajdzie się jakaś chwila na choćby na kilka zdjęć.No i udało się:)).


Generalnie z obu rzeczy jestem bardzo zadowolona.Sweter jest super ciepły i tych pasków wynikających z różnej grubości wełny nawet specjalnie nie widać.Tyle tylko,że muszę sobie teraz zrobić jeszcze jeden szary sweterek,dużo cieńszy bo ten to raczej zamiast kurtki niż pod kurtkę :)).








A teraz mam zaczęte dwie robótki-jedna drutowa,druga szydełkowa,obie raczej długodystansowe bo pierwsza to cienizna okropna a druga to projekt ogromny i dość pracochłonny.

Będzie się działo:)))