Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

niedziela, 30 września 2012

Widziane zza kierownicy

Wypadło mi się prawie pod Śnieżkę wybrać.Dzień cudowny,jesień w pełnej krasie.


Naszych zatłoczonych,niebezpiecznych dróg z całą pewnością do nudnych zaliczyć nie można a ja ,żeby sobie utrudnić,wybrałam sobie malowniczą boczną drogę,przez wioski.Tu już na brak atrakcji nie mogłam narzekać:)))Na wąskich drogach bez pobocza można spotkać niemal wszystko.Od dziur,poprzez zwierzęta do pojedynczych pieszych,grup turystów,rowerzystów,bawiących się dzieci.Nie do pogardzenia też są atrakcje w postaci różnego rodzaju zwężeń,małych mostków,ograniczeń,drobnych robót drogowych nie mówiąc już o tym,że droga składa się z samych zakrętów:)))




Nie udało mi się z samochodu sfotografować pałaców w Łomnicy i Wojanowie,potrzebowałam przy manewrach obu rąk (te zakręty!) :)))






Na drodze głównej jesień wystrojona w najpiękniejsze kolory



 A i widoki niczego sobie:)))








No i dojechałam:)))


Miłego popołudnia:)))
Witam ciepło nowe obserwatorki:))

piątek, 28 września 2012

Idziemy na spacer:))

    Tym razem nie w obcych a w moich stronach:))Czasem trzeba zrobić przerwę w gonitwie i nacieszyć się dziećmi,wnuczkiem,jesienią ,słońcem:))




Wszędzie po drodze można coś interesującego wypatrzeć:))




Fantastyczne niebo było,dziecko kazało zrobić zdjęcie jeszcze tej chmurki,i tej i tamtej też więc chmurek trochę będzie:)))




Zerwane owoce dzikiej róży też nadają się do zabawy,


np.można je sobie fajnie pokopać:)))




Spacer miał konkretny cel,szukamy wierzby...



I znaleźliśmy,będzie się więc plotło :)))


Jak już mieliśmy kija to wybraliśmy się na ryby:)))



Mimo nieustannie, w każdym wolnym miejscu ponawianych prób ,ryby czemuś nie chciały brać:)))


Najlepsze miejsca zajęli niestety wędkarze i na intruzów patrzyli niezbyt przychylnie:))


Może z mamą pójdzie lepiej?




Przy okazji przewietrzę sweter,już stał się moim ulubionym,idealny na tę porę roku:)





Wycieczka była długa , zmęczony Pirat uznał,że ostatni etap wygodniej będzie przesiedzieć u mamy na rękach albo u taty "na barana":)))A i babcia też się na noszenie załapała:)))


A słonko na koniec dnia poszło na całość:))


I to byłoby na tyle:)))Robótki leżą nieruszone i chyba nie prędko coś podłubię,jeszcze tyle nie ogarniętych spraw.
Dobrej nocy:)))

środa, 26 września 2012

Zaświadczenie

    Moje dziecko zażyczyło sobie zaświadczenia. Oznacza to ,że matka się zbiera i leci do starostwa bo dziecko wyjechane jest.Urzędy wszelakie no to ja po prostu pasjami,zarówno polskie jak i niemieckie.Tym razem nasze.Już raz takowe zaświadczenie brałam ale urzędy szwedzkie,też najwyraźniej niezłe w te klocki zażyczyły sobie były nowego.Bo poprzednie się im przeterminowało(!).Nie wiem jak, bo dane w nowym będą toczka w toczkę identyczne jak w starym.Ale wygląda na to,że Wielka Pani Biurokracja  wszędzie taka sama.Już przy poprzednim miałam trochę problemów,nie spodobałam się pani urzędniczce,nie powiem,z wzajemnością:))W efekcie tego nie spodobania się na pisemko zawierające coś ze dwa zdania czekałam tydzień,czyli tak długo jak to tylko było możliwe.Pomna poprzednich doświadczeń,przygotowałam się psychicznie i mając odrobinę nadziei,że pani może awansowała była czy ma urlop,że w każdym razie może jej nie ma,pojechałam.
Była.
Poznała mnie
-Przecież pani już brała takowe zaświadczenie.
-No owszem ,brałam,ale jest tak i tak i potrzebuję kolejne,tłumaczyłam się jak w szkole.

Byłam tak miła,że aż mnie samą mdliło,wdzięczyłam się do obrzydliwości.Najgrzeczniej jak umiałam,poprosiłam czy czasem nie mogłoby to do poniedziałku być gotowe.Pani z nutą wyższości w głosie oświadczyła,że teoretycznie jest to możliwe,na moje nieśmiałe pytanie czy praktycznie też, usłyszałam że być może,proszę zadzwonić w poniedziałek.No, cóż za łaska.Mam nadzieję,że moje wdzięczenie się zadziała,bo nie mam czasu na czekanie:).
     W urzędach wszelkiej maści bywam najrzadziej jak się tylko da, dlatego też wciąż zaskakują mnie one różnymi-patrząc z mojego punktu widzenia-niedorzecznościami. Na przykład podania (bo oczywiście tych dwóch zdań nie można napisać "na gębę",podanie musi być)nie mogłam zostawić w biurze ,w którym będzie to załatwiane.No jak to,żeby tak prosto było?Nie,podanie trzeba zapodać w kancelarii i dopiero stamtąd powędruje dalej.W tym momencie już trochę mniej mnie dziwi,że na moje dwa zdania muszę tydzień czekać.W końcu podróż papierka z pierwszego piętra na drugie musi potrwać,a kto wie przez ile jeszcze  rąk musi  przejść.
   No i naturalnie nic za darmo.Napisanie dwóch zdań musi być odpowiednio wynagrodzone czyli należy uiścić kwotę złotych polskich 17 w kasie urzędu.Idę do tej kasy.W pokoju dwie panie, na wprost  za kontuarem jedna a na prawo za okienkiem z napisem "kasa"druga .Chcę (a raczej nie chcę ale muszę ) zapłacić więc zwracam się do pani w okienku kasowym,wydawało mi się to logiczne.Błąd.Najpierw do pani za kontuarem!Pani wypisuje świstek (imię ,nazwisko,adres ( po co komu adres!!!)wpłacającego,daje mi papierek i każe iść do kasy.
Wpłacam .Osłupiała wychodzę.DWIE panie,żeby przyjąć 17 zł.Nie zauważyłam jakiejś kolejki do kasy,tłoczących się tam petentów pałających chęcią oddania swojej krwawicy pazernemu urzędowi.Ani tym razem,ąni żadnym poprzednim.Pusto ,sennie.Brak słów.
     A na koniec,ponieważ miałam przed sobą jeszcze jazdę do Wrocławia,skorzystałam z toalety dla petentów.Wystrój,czystość-tak mniej więcej wczesny Gierek.Ale za to był papier i ręczniki:)))Skorzystałam ,chcę wyjść-nic z tego,drzwi nie chcą się otworzyć.Wpadłam prawie w panikę,już chciałam wzorem dzielnych filmowych policjantów,drzwi z kopa potraktować (na bank by się rozpadły bo to ta sama epoka:)))ale w końcu udało się je jakoś otworzyć.Chyba więcej nie zaryzykuję:)))
    W poniedziałek będę dzwonić,może łaskawie napisze mi pani te moje dwa zdania,trzymajcie kciuki:)))

Dobrej nocki Wam życzę:))
P.S.
Robótkowo całkiem marnie,ciągle w biegu i rozjazdach a że muszę sama,to nie mogę nawet w drodze czegoś podłubać :(((

poniedziałek, 24 września 2012

Kolejny post beztytułowy,przeziębiona,ciężka głowa odmawia współpracy i nie mam zupełnie pomysłu na tytuł:))
 Otrzymałam od Tereski wyróżnienie za które jej bardzo dziękuję.

Teraz powinnam nominować do nagrody kolejne blogi.Nie powiem ,tym razem przejrzałam nawet obserwowane przeze mnie blogi ale....no właśnie,ale.Nie mogąc  jak zwykle wybrać,też jak zwykle ,stwierdziłam że mnie to przerasta i postanowiłam ,że pozostanę jednak przy swoim zwyczaju niewyróżniania,teraz i w przyszłości też.
        Poza tym po raz pierwszy wzięłam udział w Spotkaniu robótkowym online,no może "wzięłam udział" to za wiele powiedziane,dziergałam  niewiele,miałam trochę zajęć.Robi się powoli kolejne ponczo/narzutka.Powoli z braku czasu, bo tak w ogóle to robótki przybywa dość szybko jak już się do niej przysiądę.


           Wybierałam się do przyjaciółki na imieniny,zapakowałam prezent i okazało się,że nie mam jakiejś odpowiedniej wstążeczki,kokardki czy inszej ozdoby dopełniającej opakowanie.Pogmerałam w jakichś włóczkowych resztkach,jakichś "przydasiach" i z tego co znalazłam  coś takiego wymodziłam .


 Z tyłu ma agrafkę więc może za broszkę służyć a wiem ,że przyjaciółka lubi takie rzeczy.Wyglądało ,że zadowolona :)))


PS.
Już po napisaniu posta a przed publikacją przyłożyłam do siebie to moje ponczo żeby sprawdzić długość i mnie zatkało.W świetle dziennym okazało się,że włóczka ( droga! )jest nierówna kolorystycznie.Tu widać jaśniejszy szeroki pas.


Ta cała część od dołu do supła jest z jednego motka i w tym jednym motku taka różnica w kolorze.W rzeczywistości widać ją niestety lepiej i nie da się tego tak zostawić.Zeżliłam się na maksa i chwilowo mi się odechciało.Prucie tego też nie będzie przyjemnością bo jest włochate.Napaliłam się na tę rzecz okrutnie ale widać ,że chyba nie dane mi będzie w tym sezonie założyć :((.Trudno się mówi.Na razie wywlokłam włóczkowe zapasy i próbuję wybrać coś na wyjazd.Trudna sprawa,najchętniej wzięłaby wszystko żeby mieć pod ręką ale wtedy musiałabym już chyba auto na ciężarówkę wymienić:)))

Pogodnego i zdrowego  tygodnia Wam życzę:)))Bez prucia:)