Moje dziecko zażyczyło sobie zaświadczenia. Oznacza to ,że matka się zbiera i leci do starostwa bo dziecko wyjechane jest.Urzędy wszelakie no to ja po prostu pasjami,zarówno polskie jak i niemieckie.Tym razem nasze.Już raz takowe zaświadczenie brałam ale urzędy szwedzkie,też najwyraźniej niezłe w te klocki zażyczyły sobie były nowego.Bo poprzednie się im przeterminowało(!).Nie wiem jak, bo dane w nowym będą toczka w toczkę identyczne jak w starym.Ale wygląda na to,że Wielka Pani Biurokracja wszędzie taka sama.Już przy poprzednim miałam trochę problemów,nie spodobałam się pani urzędniczce,nie powiem,z wzajemnością:))W efekcie tego nie spodobania się na pisemko zawierające coś ze dwa zdania czekałam tydzień,czyli tak długo jak to tylko było możliwe.Pomna poprzednich doświadczeń,przygotowałam się psychicznie i mając odrobinę nadziei,że pani może awansowała była czy ma urlop,że w każdym razie może jej nie ma,pojechałam.
Była.
Poznała mnie
-Przecież pani już brała takowe zaświadczenie.
-No owszem ,brałam,ale jest tak i tak i potrzebuję kolejne,tłumaczyłam się jak w szkole.
Byłam tak miła,że aż mnie samą mdliło,wdzięczyłam się do obrzydliwości.Najgrzeczniej jak umiałam,poprosiłam czy czasem nie mogłoby to do poniedziałku być gotowe.Pani z nutą wyższości w głosie oświadczyła,że teoretycznie jest to możliwe,na moje nieśmiałe pytanie czy praktycznie też, usłyszałam że być może,proszę zadzwonić w poniedziałek.No, cóż za łaska.Mam nadzieję,że moje wdzięczenie się zadziała,bo nie mam czasu na czekanie:).
W urzędach wszelkiej maści bywam najrzadziej jak się tylko da, dlatego też wciąż zaskakują mnie one różnymi-patrząc z mojego punktu widzenia-niedorzecznościami. Na przykład podania (bo oczywiście tych dwóch zdań nie można napisać "na gębę",podanie musi być)nie mogłam zostawić w biurze ,w którym będzie to załatwiane.No jak to,żeby tak prosto było?Nie,podanie trzeba zapodać w kancelarii i dopiero stamtąd powędruje dalej.W tym momencie już trochę mniej mnie dziwi,że na moje dwa zdania muszę tydzień czekać.W końcu podróż papierka z pierwszego piętra na drugie musi potrwać,a kto wie przez ile jeszcze rąk musi przejść.
No i naturalnie nic za darmo.Napisanie dwóch zdań musi być odpowiednio wynagrodzone czyli należy uiścić kwotę złotych polskich 17 w kasie urzędu.Idę do tej kasy.W pokoju dwie panie, na wprost za kontuarem jedna a na prawo za okienkiem z napisem "kasa"druga .Chcę (a raczej nie chcę ale muszę ) zapłacić więc zwracam się do pani w okienku kasowym,wydawało mi się to logiczne.Błąd.Najpierw do pani za kontuarem!Pani wypisuje świstek (imię ,nazwisko,adres ( po co komu adres!!!)wpłacającego,daje mi papierek i każe iść do kasy.
Wpłacam .Osłupiała wychodzę.DWIE panie,żeby przyjąć 17 zł.Nie zauważyłam jakiejś kolejki do kasy,tłoczących się tam petentów pałających chęcią oddania swojej krwawicy pazernemu urzędowi.Ani tym razem,ąni żadnym poprzednim.Pusto ,sennie.Brak słów.
A na koniec,ponieważ miałam przed sobą jeszcze jazdę do Wrocławia,skorzystałam z toalety dla petentów.Wystrój,czystość-tak mniej więcej wczesny Gierek.Ale za to był papier i ręczniki:)))Skorzystałam ,chcę wyjść-nic z tego,drzwi nie chcą się otworzyć.Wpadłam prawie w panikę,już chciałam wzorem dzielnych filmowych policjantów,drzwi z kopa potraktować (na bank by się rozpadły bo to ta sama epoka:)))ale w końcu udało się je jakoś otworzyć.Chyba więcej nie zaryzykuję:)))
W poniedziałek będę dzwonić,może łaskawie napisze mi pani te moje dwa zdania,trzymajcie kciuki:)))
Dobrej nocki Wam życzę:))
P.S.
Robótkowo całkiem marnie,ciągle w biegu i rozjazdach a że muszę sama,to nie mogę nawet w drodze czegoś podłubać :(((
Trzymam kciuki za pozytywne i szybkie załatwieńie Twojej prośby
OdpowiedzUsuńDziękuję:))
UsuńAż trudno to się czyta, Okropne. Ale takie są realia. Oby to przejść jak najszybciej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa biurokrację trudno coś poradzić,wiadomo, była,jest i będzie.Wszędzie.Ale nieodmiennie za każdym razem wkurza:)))
Usuńcała biurokracja nasza..powodzenia
OdpowiedzUsuńO, Ja też nie lubię ani urzędów ani urzędników. Łączę się w bólu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChyba nikt nie lubi:))
UsuńTo ja trzymam kciuki za efektywność i dobrą wolę pani w urzędzie! A sama urzędy omijam wieeeeeeeeeeeeeeeeelkim łukiem.
OdpowiedzUsuńDzięki:))Też staram się omijać ale nie zawsze się da:))
UsuńTak nasza polska rzeczywistość... ale ja mocno trzymam kciuki za ten papierek, żeby trafił w Twoje ręce:)) pozdrawiam cieplutko Viola
OdpowiedzUsuńViolu,to chyba nie tylko nasza specjalność,biurokracja ma się dobrze wszędzie:))
UsuńNo to trzymam:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Dziękuję:))
UsuńOch współczuję i rozumiem (też nie cierpię spraw urzędowych) i trzymam kciuki :))
OdpowiedzUsuńNa szczęście moje dziecko już tyle lat "na wychodztwie", że już nic nie muszę dosyłać, zwłaszcza,że ma 2 obywatelstwa, a korzysta właściwie tylko z tamtego.Ostatni raz musiałam dosyłać zaświadczenie o prawie do głosowania w naszym konsulacie,ale oni sobie zrobili z tego ksero i teraz już nie muszę.Tam zresztą jest o tyle fajnie, że nie trzeba samemu ganiać po urzędach, wszystko skomputeryzowane i urzędy między sobą same się wymieniają papierkami. Długo to co prawda trwa i kosztuje, ale mniej nerwów przy tym się zużywa.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Moje też musi się chyba o obywatelstwo postarać i przestać biedną matkę po urzędach ganiać:)))
UsuńO matulu - nie strasz! Jutro ..idę do urzędu po zaświadczenie dla córki...
OdpowiedzUsuńPowodzenia:))Na pocieszenie powiem,że nie ze wszystkich urzędów mam złe doświadczenia,są też przemili i pomocni urzędnicy:))Tylko ta biurokracja....
UsuńTonko, a ja lubię, jak Ty do jakiegoś urzędu idziesz, bo wtedy czytam fajną historyjkę i pośmiać się można i dużo dowiedzieć o miejscowych urzędowych zwyczajach. Masz jeszcze coś do załatwienia? ;)
OdpowiedzUsuńElu,specjalnie dla Ciebie postaram się coś wymyślić,niech stracę:)))
UsuńDobra, to czekam :-)
Usuń