Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

środa, 26 czerwca 2013

Do trzech razy sztuka

     Pokazując  dooperele którymi się bawiłam, pokazywałam między innymi brzoskwiniowy szal ,zaczęty,spruty i zaczęty od nowa.Zaczęłam go na szydełku ale  nie bardzo mi kształt wyszedł i jakoś za dużo było mi tego szydełka.Sprułam ,zostawiłam tylko rząd kwiatków i postanowiłam resztę dorobić na drutach.
I tak zrobiłam.Szal wyszedł prawie taki jak powinien być .Ale właśnie,prawie....Zmoczyłam,wysuszyłam,pomedytowałam....

....i sprułam.Znów zostawiając tylko kwiatki.Do tych kwiatków dorobić resztę to wcale nie taka prosta sprawa.Nabrałam za dużo oczek i na końcu wyszło mi dużo za szeroko,szal nie chciał leżeć jak trzeba.No do niczego.
Zaczęłam po raz trzeci:)))Tym razem mocno zredukowałam ilość nabieranych oczek,z około 350 do ok.250.Gęściej też zastosowałam rzędy skrócone,żeby nabrał bardziej zaokrąglonego kształtu.
No i jest.Niby taki sam a jednak całkiem inny:))Zdjęć będzie dużo,szal okazał się fotogeniczny a ja tak zachwycona swoim talentem fotograficznym,że muszę zamieścić większość ;) ;)
Bawełna 100% ,zdobyta w szwedzkiej szmaciarni,mięciutka i przyjemna,druty 3,5
To teraz zostawiam Was sam na sam z moim dziełem:)))












wtorek, 25 czerwca 2013

Chusteczka-jak?

Obiecałam opisać jak zrobiłam chusteczkę na lato,postaram się teraz z obietnicy wywiązać.Uprzedzam,ze nie bardzo radzę sobie z opisami ale robótka jest tak prosta,że chyba nie będzie problemów:))
Zrobiłam rysunek wzoru,mam nadzieję że będzie zrozumiały
W mojej chusteczce są tylko oczka prawe,chciałam żeby obie strony nie różniły się zbytnio.
Nabieramy 3 oczka,przerabiamy 1 rząd.W trzecim rzędzie zaczynamy dodawać oczka .

Żeby uzyskać ten asymetryczny kształt dodajemy po 1 oczku w każdym rzędzie tylko z jednej strony.I to właściwie jest jedyna zasada.
Dodajemy oczka po prostu wyrabiając je z poprzecznej nitki.

Brzegi chusty to  3 oczka ściegiem francuskim.
W mojej chusteczce wzór to same dziurki ale można sobie zrobić dowolny wzorek.Robimy w ten sposób do jakiej chcemy wielkości.Na koniec przerabiamy kilka rzędów francuzem,żeby nam pasowało do boków,zamykamy oczka i fertig:))
Pytać proszę gdy coś będzie niejasne,miedzy jednym deszczem a drugim zajrzę i odpowiem:))
I pochwalcie się  jak wydziergacie:))

sobota, 22 czerwca 2013

Dooperele

     Nie chce mi się dziergać tego co dziergać powinnam,czyli sukienki i swetra,zabawiam się więc dooperelami właśnie :))
Ponieważ  w chłodniejsze dni,takie jak dzisiejszy, wieje mi nieco po dekolcie,z moteczka takiej kolorowej bawełny....
...zrobiłam sobie letnią chusteczkę:))

Wzorkiem najprostszym z możliwych,same dziurki i francuz na brzegach.
Następny drobiazg to broszka
Podczas zabawy z kolejną bawełną powstały mitenki....
....a że bawełny jest jeszcze sporo,zaczął się dziergać  szydełkowy szal,jako komplet do drobiazgu u góry:))Zaczął się ale nie skończył.W pewnym momencie jakoś przestał mi się podobać i choć było go już sporo-sprułam.Zostały z niego tylko kwiatki.Teraz znów się zaczął a czym się skończy tego nikt nie wie:)))

To tyle drobiazgów:))
Zimno dzisiaj , popaduje co i rusz,żadna przyjemność siedzieć na zewnętrznej, a jak wiadomo,tylko tu łapię łączność:))Na jutro zapowiedzieli deszcz,deszcz i jeszcze raz  deszcz ,czyli z internetu nici:(

Życzę Wam miłej ,ciepłej lecz nie upalnej niedzieli i uciekam szal dziergać :))

środa, 19 czerwca 2013

Nalewka,syrop i takie tam różne

Czarny bez kwitnie w najlepsze,miejscami nawet już przekwita,najwyższy czas przerobić kwiaty na coś pysznego lub zdrowego .Nawet nie muszę się za nim specjalnie  uganiać,rośnie sobie na podwórzu w ilości więcej niż wystarczającej:))
Zaczęłam od mocnego uderzenia czyli nalewki.Przepis na nią podałam  tutaj .Nalewka już gotowa,wyniesiona do piwnicy przegryza się:))Wydaje mi się trochę mało,może jeszcze dorobię ale na razie zabrakło kwasku.Na zdjęciu widać jakiej wódki używam,informacja dla przebywających w Niemczech.Kupuję w ALDI,oprócz ceny ma tę zaletę,że nie śmierdzi ordynarnie wódą.
Następna porcja kwiatów przygotowana na galaretkę.


Proszę ,oto przepis gdyby ktoś był zainteresowany:
10 dużych kwiatów oczyścić
-w 3/4l naturalnego(nie klarownego) soku jabłkowego rozpuścić trochę kwasku cytrynowego
-włożyć kwiaty,pozostawić na12-24 godz
-przecedzić,wymieszać z cukrem żelującym(3:1).

Teraz zabieram się za syrop.Co prawda moja mama wciąż twierdzi,że na kaszel idealna jest nalewka,ale w obawie przed uzależnieniem się rodzicielki na wszelki wypadek podrzucę jej syropek:))Ja sama do specjalnie przeziębiających się nie należę ale rodzinie się przyda.Przepisu nie podaję bo nie mam.Dziewczyny na blogach i Fb podawały różne,muszę się rozejrzeć.Poinformuję gdy jakiś wybiorę.

    Od czasu do czasu w moich poczynaniach towarzyszy mi taki przeszkadzacz:))Przychodzi i czeka, a jak mu się cierpliwość skończy, pohaukuje na mnie,że niby otwórz wreszcie tę lodówkę i daj mi już ten smakołyk:))



Posiedzieć spokojnie na zewnętrznej też na ogół się nie da:))
No jak?Bawimy się?
No i czy mam jakiś wybór?Bawimy się oczywiście:)))
Hej!Na co czekasz?Rzucaj wreszcie!



No,spróbuj mi zabrać!
A kiedy już zdecydowanie odmówię współpracy, dotrzymuje mi po prostu towarzystwa,oczywiście gdy nie ma nic ciekawszego na widoku:))
Czasem również na spacerze:))
    A spacer teraz to sama radość.Już sama nie wiem który miesiąc kocham bardziej,maj czy czerwiec:))Jadę sobie na rowerze,przyglądam się pełnym kwiecia ogródkom,wszędzie coś pachnie,tu jaśmin (choć nasz pachnie jakby bardziej),tam róże a dzisiaj poczułam już lipę.Swoją drogą warto było onegdaj palenie rzucić,żeby się teraz tymi zapachami upajać:))Jadę i nagle sobie uświadamiam,że nie mam swojej normalnej zaciętej i wrednej miny tylko się uśmiecham.Uśmiecham, mimo że tabletki szczęścia zredukowałam o połowę!No ale jak się nie uśmiechać ,gdy świat taki piękny:))Dookoła upał,miasto jakby nieco wyludnione ale ja,dziwadło,lubię upały.Mam na nie swoje sposoby,gdy już naprawdę mocno dają się we znaki,bardzo proste zresztą.Po prostu chodzę w mokrych ciuchach i śpię w spryskanej wodą pościeli.Działa:))

To co,rzucę jeszcze częścią tego kwiecia,które mnie tak zachwyca:))Niestety włóczę się na ogół w samo południe gdy słońce bardzo ostre,odbija się to na jakości zdjęć niestety.
Nie wiem co to za krzew.Wygląda jak jaśmin ale kwiaty podobne do hibiskusa,pachnie delikatnie jaśminem.

Śliczny krzaczek czarnego bzu,nie na nalewkę:))

Ten jest tu dość pospolity ale też nie znam go z nazwiska:))
I te róże....wszędzie...
Ogromne,przebogate krzewy dzikich róż przy drogach

I te szlachetne,wspaniałe w ogrodach

Letni wieczór....Co za cisza,jaki spokój....Coraz mniej samochodów,z dala słychać tylko barki na Renie....

I ci cholerni brzęczący krwiopijcy :(Posiedziałabym jeszcze,jest tak przyjemnie na dworze ale te małe ,wredne stwory nie pozwalają.Nie ma rady,trzeba uciekać:((
Dobrej  nocy,bez komarów :)))

wtorek, 18 czerwca 2013

Suknia płaszczowa

   Chwilowo nic nowego nie mam,będą starocie:))
Miałam nadzieję na pokazanie czarnego ale niestety moja koncepcja w praktyce okazała się nie taka rewelacyjna,tak więc czarne ,zrobione już prawie w całości, poszło się...no,pruć się poszło:))Robi się powoli czerwone ,ale jak to u mnie-trzy kroki do przodu,dwa do tyłu,czyli tez prucie choć nie całości a tylko gładkiej części.No i zaczęłam się bawić z bawełną,nie bardzo jeszcze wiedząc co chcę z niej zrobić.
W związku z tym ,jak już wspominałam,będą starocie.Starocie szyciowe :))

Będąc młodą lekarką na rubieży....O,przepraszam,jakiś obcy tekst mi się przyplątał:)))Tak więc od nowa.
    Będąc w domu przeglądałam moje szmaciane zasoby i w ręce wpadła mi  stara płaszczowa sukienka.Akurat miałam do  Wrocławia jechać więc założyłam w nadziei,że  fotograf się trafi i uda się uszytek obfocić:))Stara w sensie dawno uszyta bo w sensie zużycia to ona jak nowa.A to dlatego,że nie nadążam z przeszywaniem guzików:))Brzmi dziwnie?Zaraz wyjaśnię.
  Taką suknię uszyłam kiedyś na zamówienie i tak mi się spodobała,że sama na taką zachorowałam.Gdy ją szyłam,byłam o parę kilo młodsza.Suknia w oryginale(wykrój z Burdy ale już nie pamiętam jakiej)miała dwurzędowe zapięcie.Ja dwurzędówek nie cierpię i wymyśliłam sobie ,że pominę jeden rząd guzików i w ten sposób otrzymam zapięcie asymetryczne ,co też uczyniłam.Założyłam ją być może raz a następnie zaczęłam systematycznie rosnąć:))Co za tym idzie, guziki były co jakiś czas  przesuwane:))Teraz zapięcie jest na środku i jak widać to już najwyraźniej ostatni publiczny występ sukni:)))Ale pokazuję zanim całkiem w odstawkę pójdzie:)Tu  w roli płaszcza.



Grzebiąc w szafie w poszukiwaniu jakichś jeszcze nie za ciasnych spodni,trafiłam na spódnicę.W końcu dlaczego nie spódnica?W  tym też się chodzi a nie tylko w portkach:))Tez mój uszytek, dla porządku prezentuję skoro już wyszła na światło dzienne:)Spódnica z ośmiu klinów ,na podszewce,zapięcie z tyłu.

A z powrotem do szafy powędrowały materiały ,z których już nic nie zdążyłam uszyć.
A przy okazji mam pytanie.Co można na grubą babę uszyć z bawełniano-lnianej  kraty, widocznej w prawym dolnym rogu?Tkanina jest fajna ale zupełnie nie mam na nią pomysłu.
I to by było na tyle:))
Witam ciepło nowe obserwatorki,cieszę się widząc Was u mnie:)
Nastał  czas róż,ta róża jest dla Was :)


sobota, 8 czerwca 2013

Czerwcowa róża

Dosyć już chyba tego lania wody,blog robótkowy ,pora jakąś robótką się pochwalić:)))
     Pamiętacie moją nieudaną różowo-czarną chustę,w której rozlazła się czarna część?Wzięłam ją w obroty,obcięłam czarne badziewie,zostawiłam różowy środek i zrobiłam całą chustę z różowych nici.Na zdjęciu widać,że stary początek różni się kolorem od nowej części.Nie przeszkadza mi to,z czasem się wyrówna a daje nadzieję,że kolor wyblaknie i nie będzie taki intensywnie różowy:))Zresztą kolor jest zupełnie inny niż wyszedł na zdjęciach,jest bledszy i taki lekko jakby w koral wpadający.
   Koncepcje zmieniały mi się w trakcie dziergania ale w końcu stanęło na zupełnie gładkiej .Ale same prawe oczka to nuda,pomyślałam więc o frędzlach.Trochę mnie zmroziło,gdy zobaczyłam ,że chusta jest nierówna,mocno skręcone nitki zboczyły w bok.
Pruć-nie pruć....Stanęło na nie pruć.Miałam nadzieję,że blokowanie ją trochę wyprostuje a poza tym będzie noszona raczej zamotana w jakiś sposób,wtedy ten defekt zniknie a raczej przestanie być widoczny:))
Frędzle nie zaspokoiły jednak całkiem mojej potrzeby zdobienia ,a że ogromnie lubię połączenie drutów z szydełkiem,wymyśliłam szydełkowe aplikacje.
I oto ona,moja  Czerwcowa Róża :))





Robiłam ją w dwie nitki ze szwedzkiego lnu,który mi się dostał od dzieci.Druty nr 4,szydełko 1.5.Szydełko zresztą musiałam sobie extra kupić.A jak już poszłam do sklepu ,to wyszłam oczywiście z trzema zamiast jednego:))
Ale za to nie kupiłam ani jednego motka,  wszystkie porządnie wymacałam ,powzdychałam i dzielnie wyszłam tylko z szydełkami:)))
Miłej niedzieli Wam życzę,dziękuję za wszystkie komentarze,niezmiernie je sobie cenię:))Sama marnie komentuję,bo mam internet tak szybki jak już kiedyś tutaj opisałam, a czasem muszę ze sprzętem po ogrodzie latać żeby sygnał złapać:)))Zresztą teraz też w ogrodzie piszę,choć tym razem nie na schodach:))