Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

środa, 29 lutego 2012

Szal Ibiza

Jak sama nazwa wskazuje,wydziergany z Ibizy (YarnArt ) ,60% wiskozy,40 % akrylu ,550m/100g ,zużyłam 2 motki ,szydełko Prym nr2.

Pomysł ściągnęłam od ovillo , u której zobaczyłam piękne czarne ponczo  i informację skąd ona to z kolei ściągnęła. U Mao znalazłam wzór i piękne poncza w różnych kolorach. Wydawało mi się ,że na ponczo mam niteczki za mało,zresztą nie byłam pewna czy właśnie ponczo chcę ale motyw mi się spodobał .Zaczęłam więc dziergać nie bardzo wiedząc co to będzie no i wyszedł szal.
 Włóczka super na szydełko,miękka,lejąca,szal chyba się nada na wiosnę i lato.



Jest szeroki na 46 cm,długość-160cm

Miłego dnia :)))

niedziela, 26 lutego 2012

"Słowo na niedzielę"

    Tak jakoś dwa tygodnie temu rozmawiałam z pewną osobą,takie zwykłe bla,bla.Między innymi powiedziała,że wybiera się na jakieś tam badania,nie zwróciłam na to szczególniejszej uwagi,szczególnie,że nie zrozumiałam o jakie to badania chodzi.Tak ze trzy dni później przychodzi ta osoba i mówi mi,że za kilka dni (bo akurat weekend się zbliżał ) idzie do szpitala,właśnie po weekendzie.Oniemiałam.Nic nie wskazywało na to,żeby jej cośkolwiek dolegało,o tych badaniach całkiem zapomniałam.Więc pytam co się nagle stało?
Rak!Złośliwy, jelita grubego!
Teraz jest już kilka dni po operacji,prawdopodobnie to było jedyne ognisko ,lekarze rozważają czy potrzebna będzie chemioterapia.Rak został zdiagnozowany dostatecznie wcześnie aby można było mieć nadzieję,że wszystko dobrze się skończy.
A dlaczego o tym piszę?
Natura jakoś tak sprytnie nas ukształtowała,że się nam wydaje,że jesteśmy nieśmiertelni.Niby są tam jakieś choroby,bywają wypadki ale to dotyczy innych,nie nas.W związku z tym często lekceważymy profilaktykę i badania kontrolne-bo ja jestem zdrowa,bo nie mam czasu,bo za daleko do lekarza,bo...bo...bo...I dopiero gdy otrzemy się z bliska o -jak w tym wypadku-raka otwierają nam się oczy i dociera do nas że mnie to też może spotkać.
Ja robię sobie dosyć regularnie mammografię,cytologię,czasem daję się prześwietlić natomiast nigdy nie zrobiłam  ,choć profilaktycznie powinnam,kolonoskopii .Bo to wydaje mi się szczególnie nieprzyjemne-głupi powód ,prawda?Ale po historii z tą moją znajomą obiecałam sobie,że natychmiast po powrocie poddam się temu badaniu.Jakkolwiek nieprzyjemne miałoby się okazać to i tak będzie w 100% przyjemniejsze od raka :)

Zachęcam też wszystkich-badajmy się żeby uniknąć tego najgorszego!

 Miłego życia :))

PS 1
Chyba wiosna już przyszła tylko jakaś taka deszczowa i ponura,ale ciepło,w tym tygodniu ma być 15 stopni :)
PS 2
Bardzo dziekuję wszystkim za dobre słowo o mojej chuście :))Od następnego posta będę odpowiadać na komentarze w komentarzach właśnie :))Zapraszam więc do komentowania,żebym miała co robić ;)

piątek, 24 lutego 2012

Chusta Forban

Szybko się wydziergała,lubię takie robótki.Schnąca
Wydziergana z dwóch motków Forbana Inter-Foxu i motka KidSilku  (falbana),druty 4,5
 Wzór...no cóż,jaki jest każdy widzi :))Trochę dziurek i tyle.Wymiary-prawie 180/95
 Forban to w większości akryl z wełną i moherem ale wygląda ładnie,chusta jest milutka i ciepła.Z koralowej resztki wymodziłam broszkę,która za nic nie dawała się porządnie sfotografować :)
Włóczka nie jest jednolita w kolorze,ciemnoczerwona z przebłyskami koralowego i niteczkami żółtego i niebieskiego.
Zdjęć jest dużo ponieważ próbowałam kolor pokazać,który wcale nie jest bordowy jak sugerują zdjęcia.Mój idioten-aparat na zmianę z komórką robiły co mogły ale mogły niestety niewiele.W poszukiwaniu lepszego oświetlenia chusta lądowała to tu ,to tam,
Wywlokłam ją w końcu do ogrodu i przystroiłam  nią krzaki ale też na nic :( 

I w końcu przy pomocy programu do podrabiania zdjęć udało mi się uzyskać kolor (prawie)identyczny z naturalnym.Uff!
Kolory są takie jak na zdjęciu poniżej,tylko bardziej żywe,szczególnie koral wyszedł wyblakły,w rzeczywistości jest ładniejszy.

A teraz szydełka mi się zachciało.Więc szydełkuję sobie...Nie do końca wiem co :)))


Miłego dnia :))

Bardzo serdecznie witam u mnie Devorgillę i Lusię :))

Kokotek-z tą akceptacją to niby racja ,tylko jak to zrobić żeby zaakceptować :))
Elusiek-mnie tam żadne starania nie wychodzą,tyję i już :(




środa, 22 lutego 2012

Zajawka i przestroga

Przestroga żeby nie kupować tego zmywacza do paznokci.
Nie wiem do czego się nadaje ale na pewno nie da się tym zmyć lakieru !Zużyłam pół butelki tego płynu,kupę wacików,trwało około 15 min a i tak nie udało mi się całkiem lakieru usunąć.Od zawsze lakieruję paznokcie,różnych zmywaczy używałam ale czegoś takiego jeszcze nie spotkałam.Nie wiem co tam jest w środku,trochę prawdziwego zmywacza pewnie do wody dolano bo śmierdzi.Ja wiem ,że to drobiazg ale ktoś  oszukuje nas więc uważam ,że zasługuje na "reklamę".

I zajawka.Wspominałam ,że za chustę się wzięłam.
Będzie taka grubsza bo chce mi się szybkiego efektu :))Wzorek najprostszy z możliwych,a właściwie bez wzorku tylko trochę dziurek.Nie mogłam sobie z kolorem poradzić,włóczka ma kolor ciemniejszy, po kombinacjach właściwszy kolor wyszedł mi na skórze na której leży robótka :)).

Wciąż zastanawiam się nad nieszczęsną tuniką ale chyba jednak pójdzie do sprucia :(Już mam do licha i trochę szmat które kupiłam czy wydziergałam "bo schudnę".Nie chudnę.Jest mnie wciąż więcej więc nie ma sensu dokładać do stosu kolejnej.
Tak przy okazji pokażę jedną z tych rzeczy co to leżą i czekają aż schudnę :)

 Bluzkę wydziergałam wieki temu,najpierw nie nosiłam bo mi z ramion spadała a jakoś nie mogłam się zebrać ,żeby tasiemki z zatrzaską przyszyć  (teraz widziałam takie gotowe) a jak już przyszyłam wreszcie to zaczęłam tyć i w ten sposób bluzki nie udało mi się ani razu założyć :))Ale mimo to ją lubię i nie mam serca wyrzucić :)Zrobiona chyba z jakiegoś akrylu czy mieszanki,ale bardzo miękka i przyjemna,nie grzeje(bo też nie powinna).Może się wydawać bez sensu robienie bluzki ,właściwie na lato, z wielkimi dekoltami i długimi rękawami ale ma to uzasadnienie.Ten kto się zetknął z łuszczycą będzie wiedział o co chodzi :).


 Życzę miłego dnia :))

Isia511-kiedyś dziergałam bardzo dużo takich wrabianych wzorków,teraz po latach przerwy spróbowałam znów i nawet mi się spodobało :)
Blanko dziekuję,tez je lubię :)
Antosiu dziękuję,mnie się już też podoba :)
Kokotku witam Cie u mnie :)Masz rację z tymi oczkami,w końcu jest to ręczna robota
Antonino już wyłączyłam to cholerstwo,mnie samą też to irytuje a nawet nie wiedziałam ,że mam to włączone :)Albo zapomniałam albo włączyłam przez pomyłkę ,czy co :)
No,i nareszcie mi ktoś czegoś zazdrości ;)Twój sweterek pewnie czeka na sprzyjającą chwilę,nie wątpię że się doczeka.
Jadzia-tak,nasi sąsiedzi naprawdę potrafią się bawić,jest to jedna z wielu rzeczy których im zazdroszczę i ubolewam nad tym ,że my tacy smutni jesteśmy.Pozdrawiam :)

wtorek, 21 lutego 2012

Koniec karnawału

    My ,smutasy,często nawet nie wiemy że jakiś karnawał był.Wygląda na to,że ze zwyczajów karnawałowych  powszechnie obchodzone jest tylko tłustoczwartkowe obżarstwo.Nieliczni wybrali się na jakiś ostatkowy tańcujący wieczór,szumnie balem nazwany.
A tymczasem karnawał dobiega końca,jeszcze dzisiaj najwytrwalsi będą imprezować ale apogeum było wczoraj,w Rosenmontag.Nie wiem skąd nazwa,pytałam Niemców ale też nie bardzo wiedzą,czy różany poniedziałek to od die Rosen (róże) czy od rosa (różowy).Może ktoś wie ?

Zdjęcie autorstwa Joachima Rieger

Tu w Niemczech,a szczególnie w Nadrenii Północnej -Westfalii ,Różano-lub rózowoponiedziałkowe pochody karnawałowe są czymś szczególnym.Chyba najbardziej znany jest pochód w Kolonii.Żeby to zobaczyć i przeżyć przyjeżdżają ludzie z całych Niemiec ale i z całego świata.Coś jak na Oktoberfest w Bawarii

Trochę statystyki:
Widzów było w tym roku ponad milion.Pochód miał 7 km długości,99 karnawałowych pojazdów,87 traktorów,10.200 osób biorących udział w pochodzie,124 orkiestry,440 koni i 800 porządkowych,którzy idąc koło wozów czuwali nad tym,by nikt się nie dostał pod koła.

Pojazd dotyczący Łukasza Podolskiego,który zastanawia się czy odejść z FC Koln czy zostać czyli wybór między miłością (Liebe )a pieniędzmi(Geld ).Napis-Poldi nie wolno ci nigdy odejść.


Sam Poldi jechał na honorowym wozie.

Udział  biorą też politycy-na zdjęciu pani premier Nadrenii Północnej-Westfalii Hannelore Kraft.

A to wszystko jest głęboko osadzone w tradycji,opowiedzenie tego skąd się co wzięło zabrało by mnóstwo czasu,zresztą niewiele jeszcze o tym wiem :))

Jest zwyczajem,że idący czy jadący w pochodzie rzucają publice Kamelle czyli drobne prezenty.Na zdjęciu widać torby którymi są obwieszeni idący,w nich są właśnie Kamelle.Statystyka:150 ton słodyczy,700 000 tabliczek czekolad, 300 000 bukiecików kwiatów oraz tysiące innych drobiazgów,zabaweczek itp.rozrzuconych publiczności :)
Zdjęcie autorstwa Joachima Rieger 
Publiczność, poprzebierana nie gorzej niż ci z pochodu ,jest przygotowana,każdy zaopatrzony w torby na Kamelle,w najlepszych miejscach uzbierają po kilka toreb :))Pierwszy raz byłam tym zszokowana z lekka,łakomią sie na takie badziewie?Ale z czasem dotarło do mnie że to także należy do rytuału i zabawy :))Ludzie się drą :Kamelleeee!!!Kamelleeeee!! i cieszą  z każdej zdobyczy :)Często wywracają parasole do góry i w stworzoną w ten sposób jakby miskę łapią kamelle.

Zdjęcie autorstwa Joachima Rieger 

Jest głośno ,wesoło,ludzie tańczą i śpiewają,piją też-jednym słowem karnawałowo.Nawet oglądanie tego wszystkiego w telewizji jakoś wciąga ,tworzy się karnawałowy nastrój i podryguje się w fotelu  w rytm kolejnego szlagieru :))

Pochód trwa ze 4 godz a po pochodzie ludzie rozchodzą się.....nie,nie do domów :))
Rozchodzą się po knajpach i wszelakich imprezach gdzie w rytm karnawałowej muzyki bawią się do upadłego .Koncertują najlepsze zespoły muzyczne z -oczywiście-typowo karnawałowym repertuarem,najczęściej jeszcze w kolońskim dialekcie.


Gdyby ktoś chciał poczuć tę atmosferę-oto najpopularniejsze zespoły:


typowy przykład piosenki karnawałowej,prościutkiej ,nieskomplikowanej 

tych też lubię :) 

tak śpiewają mieszkańcy Kolonii o swoim mieście,często mając łzy w oczach przy tej piosence

To nagranie akurat nie z karnawału ale jest to jakby nieoficjalny hymn Kolonii,wszyscy to uwielbiają,razem śpiewają i jest to żelazny punkt każdego występu  Die HÖHNER ,w karnawale czy tez kiedy indziej
Wszyscy znają te piosenki,śpiewają razem i to jest fajne :)

Ale karnawał to też czas pijanych,kieszonkowców,góry śmieci,czas wytężonej pracy policji ale cóż,przyjemności kosztują :)

Tak więc Alaf!Do przyszłego roku!







poniedziałek, 20 lutego 2012

Post miał być...

...o czym innym ale będzie o  moim islandzkim-o!jak islandzki to Islander może ,jak myślicie pasuje ? -swetrze, z którym już się pogodziłam :))
Włóczkę kupiłam już jakiś czas temu z myślą o podobnym swetrze.Ze znalezionej tu książki z lat 80-tych

...wybrałam trzy modele z wzorami islandzkimi...


,pasujące mniej więcej do nabytej nitki a jest to niezbyt cienka ,200m/100g ,  Landwolle z Junghans-Wolle ,60% wełna,40% akryl.

.Długo zastanawiałam się który wzór wybrać bo podobają mi się wszystkie,w końcu stanęło na środkowym .Notabene książka zawiera dużo informacji na temat wzorów północnych,wiele modeli z różnych stron wraz z opisami .Fajna rzecz.
W opisie sweter jest robiony od dołu w okrążeniach,na końcu robiony jest karczek.Ja oczywiście z opisu tylko wzór wzięłam a reszta to już moja radosna twórczość:))
Jest przede wszystkim rozpinany.Zastanawiałam się nad dzierganiem w całości i rozcinaniem ale w końcu doszłam do wniosku,że wzór nie jest skomplikowany i spokojnie można go robić tam i z powrotem,natomiast z rozcinaniem musiałabym czekać Bóg wie jak długo aż się do maszyny dorwę bo nie wyobrażam sobie łapania tych ciętych oczek ręcznie .
Dziergany jest od góry bo łatwiej mi go było dopasować do siebie,w ten sposób nie kombinowalam z wzorem karczka tylko niżej zrobiłam sweter szerszy.
Rękawy tym razem też na okrągło robiłam czego właściwie nie lubię.Ale już zainwestowałam w grubsze druciki pończosznicze  właśnie z myślą o rękawach.
Zdjęcia są jakie są ,lepszych nie będzie ,brak fotografa,brak sprzętu w który jednak  już postanowiłam zainwestować w najbliższej przyszłości.No i co najważniejsze,modelka ze mnie doprawdy żadna :(

Docelowo Islander dostanie duże zatrzaski jako zapięcie,zakupione już ale muszę jeszcze czarną nitkę do ich przyszycia znaleźć :) Zastanawiałam się też nad kieszeniami(które darzę ślepą miłością i najchętniej miałabym je wszędzie) ale wzór tu przeszkadza i dałam sobie spokój.






Na sweter zużyłam 4 motki ciemnej,1 motek popielatej i jakieś 7 dkg białej włóczki.Druty 4,5 i 4.
Jest właściwie taki jaki miał być jeśli nie brać pod uwagę tych nieco rozlazłych oczek :))Plisa dookoła jest podwójna,podszyta od spodu.
Troszkę się rozpędziłam ze ściągaczem ,miałam spruć ale wywinięty wygląda nawet lepiej więc zostanie.
 Na dole nie ma ściągacza ,który podkreśliłby pięknie oponę, tylko wykończenie francuzem.



Wydaje się być ciepły i miły i właściwie to jestem z niego zadowolona :))
No cóż, to byłoby tyle informacji o swetrze .

Czas wyłączyć przygrywającą mi tu wesoło karnawałową muzyczkę ( podśpiewuję co bardziej znane mi kawałki :)))zwłaszcza,że skończył mi się Riesling :((, niestety (a dobry był,oj dobry ).
Gdyby to co piszę nieco pijane było to proszę o wybaczenie,w końcu jest karnawał :)))

Jadziu dziękuję za troskę :)Lasy, zdaje się, gdzieś tu w okolicy są ale jeszcze do nich nie dotarłam.
Atino rzeczywiście i to coraz bardziej ,np.ptaki robią się coraz glośniejsze,wyśpiewują aż miło :)

niedziela, 19 lutego 2012

Dla odprężenia-spacer nad Renem

     Ładnie się zrobiło choć wietrznie a spacer poprawia czasem  humor,a więc -na spacer :)
Lubie tu łazić a jeszcze bardziej wybrać się tu na przejażdżkę rowerem jednak dzisiaj było za zimno i za wietrznie na rower.Jak dla mnie oczywiście,innym to nie przeszkadzało :)






Górą wału przeciwpowodziowego biegnie wybrukowana (!) droga (dołem zresztą też ),można pospacerować,biegać ,jeździć na rowerze.Dla leniwców jak ja są też ławeczki :)Można posiedzieć i poobserwować rzekę :)
Po prawej stronie ciągną się tereny zalewowe Renu,mówiono mi że w styczniu woda była pod samym wałem.
Wiał bardzo silny wiatr.Jakiś kruk czy inna wrona postanowiła pofruwać pod wiatr.Zabawnie było obserwować jej zmagania gdy wiatr wciąż odrzucał ją do tyłu.Ale trzymało się ptaszysko dzielnie :)




W oddali widać wieże Zons.
A z drugiej strony kominy z części przemysłowej Dormagen.





Zdjęcia wyglądają jakbym je mocno podkolorowała czy coś takiego ale tak nie jest ,robione komórką i bez żadnej obróbki zostały  wrzucone do komputera,tak pięknie po prostu było :)Ale od wiatru kręciło mi się w głowie gdy wróciłam,nie wzięłam czapki a opaska na dziś to było jednak za mało .
Najważniejsze ,że humor mi się zdecydowanie poprawił i nie tyle od spaceru co od Waszych przemiłych komentarzy za które serdecznie dziękuję.Sprawiacie,że znów mi się chce ;)Drutować naturalnie :)Już zaczęłam ale tak jak się odgrażałam,tym razem chustę :))

Jeszcze raz dziękuję Wam za pocieszenie :)Miłego wieczoru :)