Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

poniedziałek, 31 października 2011

Mohairowo

    Jak już pisałam coś tam dziergam i nawet już jedną rzecz skończyłam.Powinnam napisać"dopiero" a nie "już" bo jednak czasu mam tu sporo,zwłaszcza że nie marnuję go na grzebanie w sieci ;) a i praca nie daje mi się przesadnie we znaki :))).No ale do rzeczy.Coś mnie ostatnio na mohairy ostatnio wzięło choć nigdy za nimi właściwie nie przepadałam a i kojarzą się jakoś tak...:)Niemniej znów mohair jest na tapecie.



Bluzeczka powstała z 15 dkg włóczki- 69% kidmohair,17% wełna,14% nylon ,50g/250m,druty nr 4.
Robiona jest od góry,tył podwyższyłam trochę za pomocą rzędów skróconych,bo gdy jest równy z przodem ,ciągnie jakoś czego nie lubię.W ten sposób robiony nosi się o wiele wygodniej.


Dól i rękawy wykończone prostym wzorem falistym.




Przód też jest przedłużony rzędami skróconymi,bo przy moich krótkich plecach tył zawsze wychodzi mi dłuższy.Na końcu dorobiłam falbanę przy dekolcie.

Poza tym bluzka wymaga jeszcze prania bo jakaś kanciasta jest i zalatuje nieprzyjemnie fabryką,gdzie była włóczka kupiona.Ale czy będę ją nosiła?Wyglądam w niej grubo(ale niespodzianka!) i potrzebuję do niej chyba kamizelki żeby zamaskować co nieco:)).Przy sobie mam tylko niebieską a ta średnio pasuje do grafitu,kupowania sobie zabroniłam a więc bluzka powędruje do walizki,jak wrócę uszyję sobie jakąś czarną ,na pewno coś czarnego się w szafie poniewiera.A swoją drogą kamizelka to świetny wynalazek,coraz bardziej je doceniam.
Zaczęte mam kolejne dwie rzeczy ale o tym następnym razem.Muszę uciekać,czas się kończy :(
Do nastepnego razu :)

piątek, 28 października 2011

BUGA czyli Bundesgartenschau 2011

    Znów udało mi się do internetu dorwać ale sygnał słabiutki,może jednak uda mi się zdjęcia wstawić .Antonino,Antosiu ,Bieto-dzięki za wyrazy współczucia :))

    Tak jak obiecałam pokażę Wam BUGA czyli trwającą od kwietnia do 16 października wystawę ogrodową w Koblenz.Miałam ochotę ją zobaczyć już od wiosny ale jakoś się nie złożyło i dopiero teraz w ostatni dzień udało mi się.Nie miałam czasu zbyt wiele,ludzie przyjeżdżają tu na dwa dni żeby spokojnie wszystkiego poużywać,ja musiałam w parę godzin zaliczyć co się da :))Nie dysponowałam też niestety aparatem,miałam tylko komórkę(naprawdę dojrzewam do kupienia czegoś nowego).Wyruszyłam rano,jeszcze zanim ustąpiła kłębiąca się nad Mozelą mgła.


Zwiedzanie zaczynamy od położonego nad Renem pałacu(Kurfürstliches Schloss) stanowiącego część BUGA.


Piękne rabaty przed pałacem.


W środku można było np.mozelskiego wina spróbować(nie próbowałam bo musiałam dalej jechać :( )
Od strony Renu jest park,można nie tylko spacerować ale i powylegiwać się na wyłożonych tam w tym celu materacach.


Ojciec Ren i Matka Mozela.Wciąż jeszcze było mglisto co widać na zdjęciach choć słońce pięknie świeciło.


Z parku wychodzi się na nadreńską promenadę.Dawny budynek rządowy przy promenadzie.


Widok z promenady na leżącą po drugiej stronie Renu twierdzę,Festung Ehrenbreitstein,gdzie jest główny teren wystawowy.


Dochodzimy do Blumenhof am Deutchen Eck a stamtąd kolejką linową(w cenie biletu) jedziemy na drugą stronę do twierdzy.Widoki z kolejki.


Miałam wrażenie ,że całe Koblenz tam tego dnia było :))Ludzie przyszli bo miało być mnóstwo atrakcji z okazji zakończenia wystawy.Samych scen naliczyłam 3,przygotowywane były fajerwerki i pewnie cała masa innych cudów.Ale większość niestety wieczorem choć w dzień też towarzyszyła mi muzyka z tej widocznej z boku sceny.





BUGA to nie tylko wystawa kwiatów ale i całych założeń ogrodowych,florystyki,ogrodów dawnych.Do tego miejsce wypoczynku.Nie tylko można się wylegiwać na materacach ale i np.wspinać bo takie miejsce też tam jest.Są też ekspozycje muzealne.Do tego restauracje,jadłodajnie,lododajnie co krok a to wszystko w murach starej twierdzy.Aha,i wszystko to jest dostępne dla ludzi na wózkach inwalidzkich!



Tereny są ogromne,razem z terenami wokół pałacu,promenady nad Renem i Mozelą i twierdzą ,obejmują 48 hektarów.Sama twierdza jest olbrzymia a na całym terenie piękne rabaty,teraz już jesienne,z mnóstwem traw,ostatnimi kwiatami i różami.


W halach wystawy kwiatów ale nie tylko,również owoców i warzyw.Przez cały sezon wystawy były oczywiście różne.Widoczne na zdjęciach kwiaty wystawiają ogrodnicy z Hamburga.



Z góry rozpościera się wspaniały widok na Koblenz,na środkowym zdjęciu widać miejsce gdzie Mozela łączy się z Renem (Deutchen Eck) i jak bardzo różnią się wody obu rzek.


A ta ekspozycja zatytułowana jest Ostatni Ogród .


I tak czas mi się skończył,nóg już nie czułam więc kurs powrotny kolejką w dół i obok tego kościoła wyjście z terenu BUGA.


Podobało mi się bardzo ,warto było 20 € na wstęp wydać,szkoda tylko że nie miałam do kogo wykrzykiwać:O!!Zobacz jakie piękne!!Byłaby jeszcze większa frajda no ale jak się nie ma co się lubi to się lubi to co ma :)))Chciałabym jeszcze przyjechać w innych porach roku.Kto wie ,kto wie...Moja przyjaciółka mieszka w Koblenz i czasem ją odwiedzam więc może .... :)Jeżeli ktoś będzie miał okazję to naprawdę polecam.
I jeszcze jak kogoś interesuje-tak to wygląda na planie

Noo,jakoś się udało :))Przy następnej okazji pokażę już coś na temat :)))A więc do następnego razu :))

sobota, 22 października 2011

Nowe

   Wpadłam na chwilę bo udało mi się wreszcie do internetu dorwać.Z tym jest tragedia!Tu nie ma  podłączenia a na domiar złego nie ma zasięgu i nie działa też internet bezprzewodowy.No prawdziwy dramat!Pozbawiona dostępu do sieci mam uczucie,że jestem ślepa i głucha,nie mówiąc już o tym,że waznych spraw nie mogę załatwić.Znalazłam co prawda kafejkę internetową ale stamtąd nie mogę przecież np. do banku wchodzić..A szukając kafejki znalazłam całkiem przypadkiem (!)sklepik z wełną.Wełenki śliczności a ja przecież kupować nie mogę :( No rozpacz!
Poza tym wszystko jest ok.Miejsce jest fajne i jako miejsce pracy i jako miejsce na ziemi :)
Babcia to bratnia dusza,robótkowiczka.Teraz oczywiście już nic nie robi (96 lat) ale kiedyś np.piękne obrusy haftowała.

Zobaczcie jakie cuda odkryłam.Jeszcze wszystkiego nie obejrzałam ale już parę ciekawych rzeczy znalazłam :)

Wskoczyłam  na rower (właściwiej byłoby powiedzieć z trudem wlazłam )i objechałam sobie okolicę żeby zobaczyć gdzie właściwie jestem.Wygląda, że na końcu świata,za mną to tylko pola i Ren.Mnóstwo ścieżek rowerowych,jest gdzie pojeździć i z kijkami pochodzić.

Widać ,że to żeglowna rzeka,barki się wyprzedzają,statek za statkiem płynie -autobana po prostu.

Tereny zalewowe Renu.



Moje autko znalazło sobie przytulny zakątek w ogrodzie :)

Jeszcze zanim tu przyjechałam,wstąpiłam na chwilę do Koblencji odwiedzić przyjaciółki.Miałam tam chwilkę czasu ,żeby zobaczyć BUGA.A co to ta BUGA pokażę w osobnym poście,na razie powiem tylko,że to raj dla miłośników ogrodów.Zdążyłam tam po prostu rzutem na taśmę,w ostatnim dniu.
I to by było na tyle :)
Jak już w sieci jestem ,to muszę parę pilnych spraw załatwić,może zdążę też zobaczyć co u Was słychać :)
A więc do następnego razu  :)))
Ps.
Coś tam dłubię ale nie obfociłam a więc może następnym razem :)

piątek, 14 października 2011

Knitting Together

Niemiecka blogowiczka ULL-Rike  znalazla taki filmik .Nie znam angielskiego więc nie wiem co jast gadane ale chyba warto obejrzeć :)))Pozdrowionka :))

czwartek, 13 października 2011

Szalik z falbanką

Korzystając ze słonecznego dnia ,obfociłam mój ostatni wyrób.Eksperymentowałam trochę z kształtem na bazie asymetrycznej(znów!)chusty ale chciałam mieć szalik.I oto co mi wyszło



Na zdjęciach widać część "apteki" przygotowanej na wyjazd :))Ot,starość nie radość :))

 Szalik miał być symetryczny jednak strona gdzie oczka były dodawane wyszła szersza od tej ,gdzie były gubione.Nie wiem dlaczego,być może gdzieś jest błąd ale nie wiem gdzie,muszę pomyśleć.W gruncie rzeczy to specjalnie nie przeszkadza podobnie jak w asymetrycznych chustach.Falbankę robiłam przy pomocy rzędów skróconych.Jest to trochę eksperyment,wyszło motek zielonej Luny i niewiadoma ilość granatowego akrylu.

I to by było na tyle :)W sobotę wyruszam.Nie wiem czy uda mi się coś podrutować,przynajmniej w pierwszym miesiącu .Będę w całkiem nowym miejscu i nie wiadomo jak z czasem będzie.Ale w następnych to już na pewno jakiś udzierg pokażę:).

Życzę miłego dnia i dziękuję za sympatyczne komentarze :))

wtorek, 11 października 2011

Takich oto sympatycznych pomocników mialam  dzisiaj na działce :))
Niestety moja komórka robi fatalne zdjęcia a nie przewidziałam wizyty tych trzech rozrabiaków.
Kociaki towarzyszyły mi przy zbiorze jabłek i ostatnich pracach , z nimi pracowało się jakoś przyjemniej.Mój sezon działkowy został tym samym zakończony.Z części jabłek muszę teraz zrobić mus,wszystkich nie zjem.Biorę się więc do roboty a Wam życzę miłego wieczoru

  I jeszcze jedno,witam serdecznie nową obserwatorkę Aurelię,jest mi bardzo miło ,że chcesz tu zaglądać :)

poniedziałek, 10 października 2011

Mitenki

    Wpadłam tu na chwilę,po drodze mi było podczas spaceru po \Waszych blogach :))A jak już jestem pokażę mitenki,które jeszcze zeszłej zimy zrobiłam ale już nie zdążyłam ponosić.Były trochę przyduże,wrzuciłam je do prania i troszkę się sfilcowały, niedużo ale wystarczająco.Wełna trofiejna,zdobyta na pchlim targu.
Podczas weekendu odwiedziłam przyjaciółkę ze szkolnej ławy.Spotkanie było super,nagadałyśmy się do syta tylko pogoda niestety nie dopisała.Z pięknych Gór Sowich niewiele można było zobaczyć :((


A pomyśleć ,że jeszcze w czwartek było tak pięknie i ciepło.Wieczór.Fontanna Wrocławska.
U mnie już nerwowa atmosfera bo za kilka dni wyjazd.Jeszcze wizyta u fryzjera,doktora(dopadła mnie znów alergia,twarz w plamach ,powieki spuchnięte-wyglądam jak chińczyk w ciapki) ,mechanika(to auto mnie z torbami puści!),parę wizyt pożegnalnych,pakowanie(to chyba najgorsze choć wełny już prawie spakowane :))) ale coś tam się dłubie między pakowaniem a załatwianiem ostatnich spraw.
Może nawet zdążę pokazać jak by się trochę widniej przypadkiem zrobiło :)

A tymczasem miłego wieczoru życzę i idę niemiecki kryminał oglądać,trzeba sobie język przypomnieć :)

środa, 5 października 2011

Kapelusik raz jeszcze

Pokombinowałam trochę z czapeczką i oto efekt
Czapka była dużo za duża,jak duża  to widać na jednym ze zdjęć poniżej.Z długością nie było problemu bo i tak miała być wywinięta ,gorzej z szerokością.Zastanawiałam się nad powtórnym praniem ale po namyśle zrezygnowałam.Zszyłam ją po prostu od wewnątrz na maszynie,nadmiar wewnątrz wycięłam,szew zamaskowałam sznureczkiem (przy okazji opanowałam sztukę robienia sznurka na laleczce dziewiarskiej) ,nadmiar sznurka użyłam jako ozdoby potrzebnej do zamaskowania nierówności po szwie i cięciu.I tak wyszło to co widać :))Po tych zabiegach kapelusik stracił odrobinę na kształcie ale nie rzuca się to w oczy.
Może się nawet zdarzyć ,że go założę jeśli przyjdą mrozy :))
I trochę danych technicznych-wełna creative filz&fun  firmy Rico Design ,50g/50m,wyszło 4 motki,druty nr 5
Według mnie wełna na ten projekt jest za gruba,powinna być 100m/50g i wtedy pasowałby opis idealnie.
Nabierałam na czapkę 124o.,z tak grubej wełny powinno być mniej,tak ze 110 powiedziałabym.No chyba że ktoś ma tak dużą głowę :))

I w ten oto sposób wyczerpałam juz chyba  limit postów na ten tydzień :)))

Życzę słodkich snów :)Dobranoc

Jak robię chusty asymetryczne

Wywołana przez Antoninę do odpowiedzi ,zmobilizowałam się wreszcie do opisania sposobu wykonania chust asymetrycznych.Sam pomysł na kształt chusty nie jest mój,znalazłam go u drutowiczek niemieckich.Od siebie dodaję tylko różne koronki brzegowe.Tutaj znajdziecie filmik instruktażowy do chusty z listkami..Ja pokażę na przykładzie tej chusty.

Środek chusty robię ściegiem francuskim(wszystkie oczka prawe).
Zaczynam od nabrania trzech oczek na część podstawową chusty +  x oczek wzoru( wzory są różne a więc i ilość oczek będzie różna).

W następnych rzędach z prawej strony robótki (lub  lewej w zależności od tego, w którą stronę chusta ma być zakręcona) dodajemy w każdym rzędzie po jednym oczku.Oczka dodajemy tylko z jednej strony!Poprzez dodawanie oczek w ten sposób robótka skręca  nam w jedną stronę przybierając właściwy kształt.
Ja przerabiam trzy pierwsze oczka na prawo i dopiero dodaję oczka uzyskując w ten sposób pliskę brzegową.Jednocześnie z lewej strony robimy koronkę,jeśli jest ona wykonywana z innego koloru ,łączymy ją przeplatając nitki.

Przerabiamy w ten sposób dopóki nie osiągniemy pożądanej wielkości.Zbliżając się do rogu gdzie wzór musi "zakręcić" musimy mu dodać kilka dodatkowych rzędów .Robimy to w ten sposób,że przerabiając koronkę od lewej strony nie łączymy jej z chustą tylko odwracamy robótkę  , przerabiamy dodatkowe dwa rzędy  i dopiero wtedy łączymy z całością .Powtarzamy to w zależności od szerokości koronki,w tym wypadku zrobiłam to 10 razy-5 razy przed rogiem chusty i 5 razy "za zakrętem".
Powstaje marszczenie dzięki któremu róg ładnie się układa i nie "ciągnie".
Po dojściu do końca niebieskich rzędów zostawiamy oczka chusty na drucie bez przerabiania a robimy dalej tylko koronkę ,w powrotnych rzędach łącząc ją z chustą przez przerobienie razem ostatniego oczka koronki z kolejnym oczkiem chusty
Przerabiamy w ten sposób do końca .
I to byłoby na tyle.Nie mam pojęcia czy to  co napisałam jest jasne,to w końcu mój pierwszy opis :)))W razie jakichś wątpliwości chętnie udzielę wyjaśnień :)
Te chusty bardzo fajnie się robi,przynajmniej ja je bardzo lubię dziergać.

Życzę  przyjemności przy dzierganiu i ciekawa jestem Waszych  prac..