Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

piątek, 19 maja 2017

Nareszcie...

      Długo się ta wiosna ociągała,traktowała nas doprawdy po macoszemu, ale w koncu przecież nastało to upragnione ciepełko.W optymistycznym  przewidywaniu,że tak będzie,już jakiś czas temu poczyniłam sobie ponczo.Ciepełko ma jednak jedną wadę,a to tę mianowicie,że wyleźć człek musi z bezpiecznych kurtek  i w lekkie koszulki się przyodziać. Te z kolei mają tę wadę,że podkreślają dokładnie to co podkreślone być w żaden sposób nie powinno.I tu jest miejsce dla mojego "ponczka",które  ma jedno główne przeznaczenie-ukryć to co ukryte być musi.
Czy się udało?Tak może nie do konca bo tego"do ukrycia"sporo ale dzięki niemu mogę się bezpiecznie w koszulkę na ramiączkach ubrać.
Zakładając,że ciepełko potrwa:)))


 Ponczo powstało z lnu,którego kiedyś tam przed laty nakupiłam i który powoli wyrabiam,choć mam wrażenie że go nie ubywa:)).Już różne rzeczy z niego robiłam,m.in.siermiężną biżuterię ,szaliczki czy bluzki ,tego koloru jak dotąd jednak nie ruszałam a jest ładny,trochę miętowy,na zdjęciach wyszedł nieco wyblakły.
Ponczo zrobione na szydełku,prościutkim wzorkiem, miało być całe tym wzorkiem zrobione ale po namyśle zdecydowałam się na fajerwerki w postaci również prostych kwadratów (znalezionych w sieci).






Muszę powiedzieć,żem zadowolona bardzo,szczególnie że jest to jedyna ostatnio praca,której nie prułam:)).O innych to nawet szkoda gadać:).Szybka sesja w drodze do Castoramy i zaliczone ;)

Miłego weekendu:)))