Z kronikarskiego obowiązku zamieszczam czapkę Nemo,którą ostatnio poczyniłam na prośbę pewnej Ani. Nemo już raz u mnie się pojawił,teraz była powtórka.Trochę się z nią spieszyłam i zapomniałam o płetwie grzbietowej,choć bez niej też może być.Oczywiście z braku wprawy jeśli chodzi o czapki i ponieważ robiłam ją po swojemu,zrobiłam ją dwa razy-w pierwszej wersji kształt był niezupełnie taki jakiego oczekiwałam:))Czyli normalka,prucie i od nowa:))
Musiałam naprędce kupić włóczkę bo robota był terminowa,taki a nie inny kolor niejako wymusił kupienie tej właśnie..Włóczka okazała się fajna,przyjemna w robocie i w dotyku,myślę że się będzie dobrze nosić.
Będzie to nr 30/52 z wyzwania u Yadis i tak sobie myślę,że na upartego można by tę robótkę podciągnąć pod nr 4 u Maknety czyli coś zainspirowanego książką,filmem:).
Poza tym w towarzystwie "Marsjanina"...
...ślamazarnie,od czasu do czasu klnąc przy licznych pomyłkach, dziergam sobie Eden .
Od ostatniej semele zapomniałam już jak bardzo nie cierpię wzorów dwustronnych i teraz mam:))A czeka mnie jeszcze zaraz kolejna semele i podoba mi się jeszcze jeden projekt Ani Stasiak.Tja...Dużo się naklnę w najbliższej przyszłości :)))
To w dzień a po nocach śni mi się wywożenie gruzu,poniemiecka rura od kibelka albo przegniła belka podłogowa,takie przyjemne marzenia senne ;).
Cudownej jesieni Wam życzę :))