Słońce oślepiało a okulary słoneczne tak skutecznie podczas przeprowadzki się zawieruszyły,że do dzisiaj się nie ujawniły :)).
W to miejsce nie zaglądałam od lat.Jest na uboczu ,zupełnie mi nie po drodze.Stacja kolejowa.Kiedyś tętniąca życiem i jak wiele,wiele innych umarła w czasie transformacji.Została przekształcona w budynek mieszkalny i choć ludzie tam mieszkają,z zewnątrz przedstawia opłakany widok.Po peronie i torach nie został prawie żaden ślad.Smutno jakoś.
Wzór na sukienkę zaczerpnęłam z chusty Klaziena ,jest darmowy.
Na zdjęciach wykorzystałam moją zapomnianą już właściwie ozdobę/bransoletę na rękę,też z tego samego lnu ,z mojej siermiężnej serii.
Również prawie zapomnianą,choć w tym roku ją wywlokłam na światło dzienne,lnianą torebkę.Właściwie torebek to ja od dłuższego czasu praktycznie nie noszę,wystarczą kieszenie i jakiś wór na zakupy,nic dziwnego że zapominam że jakieś mam.
No,to teraz mogę w Biedrze szyku zadawać ;).
Miłego,jeszcze letniego weekendu:).