Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Poleciałam dziś do wiadomego sklepu dokupić brakujący kłębuszek.I co? I dokupiłam
Na jeden motek to nie wygląda,prawda?No bo jest ich niestety więcej
Wszystkie mocne postanowienia diabli wzięli no bo jak można wyjść ze sklepu z włóczką z jednym tylko motkiem?Założę się,że też nie umiecie :)Wełenka jest do filcowania,z fioletów ma być coś dla mnie a z kolorowej ciepłe paputki dla wnuczka no bo przecież jesień idzie,nie ma na to rady :)A puchaty motek wiadomo do czego :)Na pociechę dostałam katalog do pooglądania

A w nim znalazłam takie swetrzysko dla małego mężczyzny :)
A teraz uciekam dorabiać rękawy dopóki mam jeszcze chęć,bo trochę mi się już znudził ten ogoniasty,rękawy wyszły mi trochę za szerokie a mohair pruć-co to to nie,zostawię tak jak jest.

Miłego wieczoru (czy wieczora?) :))

niedziela, 28 sierpnia 2011

Ogoniasty w Bonn

    Robota przy swetrze posuwa się naprzód ale zaczyna mi włóczki brakować.Może uda mi się jeszcze motek dokupić bo akurat tutaj ją kupowałam.Jeśli nie to rękawy będą po prostu krótkie a nie długie tak jak chciałam.To są przyjemności bycia grubasem,normalnej kobiecie jeszcze by zostało na sweterek dla dziecka :).


Aparat uparcie pokazuje kolor niebieski podczas gdy w rzeczywistości jest to petrol,właśnie kolor mnie skusił.Już widać ,że będę w tych puchatościach jak niedźwiedź wyglądać ale brnę uparcie dalej:).

     Jeszcze kilka fotek z okolicy.Strasznie mi się podobają miejsca gdzie jest pełno drzew.Tu tak jest i jakoś nikt się nie przejmuje że jesienią jest pełno liści albo mogą się wywrócić podczas burzy.Wzdłuż mojej ulicy(w Polsce) dawniej rosły przepiękne lipy,gdy się patrzyło z okna widać było morze zieleni i ten zapach gdy kwitły.Dziś nie ma ani jednej,rzekomo stanowiły zagrożenie.Jakie?Jest dla mnie tajemnicą.Posadzono co prawda parę jarzębinek jednak to nie to samo,choć ładne.Jedna lipa ostała się na naszym podwórzu ale prawie wszyscy sąsiedzi stają na głowie żeby ją wyciąć-bo przecież kiedyś tam może się przewrócić.Na razie osiągnęli tyle ,że lipa została mocno przycięta.Boli mnie każde wycięte bez potrzeby drzewo.Dlatego zazdroszczę Niemcom u których jest tak zielono. 


Obandażowane drzewa
Ta ciasna stara zabudowa pięknie wygląda ale ma też wady np.śmietniki które musza stać na ulicy bo dawniej nie przewidziano na nie miejsca.Nie wygląda to estetycznie a i nie pachnie różami.
I ciekawostka.Auto robótkowiczki?:))
I to byłoby na tyle :)

Antonino moja wersja ogoniastego jest tylko"na motywach"tego z Dropsa,nie ma to być wierna kopia:)
Anulinko bardzo się cieszę że Ci się u mnie podoba i jest mi bardzo miło że chcesz tu zaglądać :)

Miłej niedzieli :))

Pogoda się znów psuję a ja sie na wycieczkę po zabytkowym starym cmentarzu wybieram :(((

sobota, 27 sierpnia 2011

W Bonn

    Przez kilka dni byłam cała nieszczęśliwa bo nie miałam internetu.Już myślałam ,że tak będzie do końca pobytu ale olśniło mnie wreszcie i w końcu dziś domyśliłam się dlaczego moje urządzenie nie działało.A nie działało bo to nie było właściwe urządzenie,mam dwa ,oba wyglądają prawie identycznie a ja -jakże by inaczej,zawsze gamoń-zapomniałam że mam oba :))A że lepiej późno niż wcale to dobrze że go mam .

Nowe miejsce pracy okazało się pięknym, dużym i widnym mieszkaniem w centrum Bonn,wygodnym dla osoby chodzącej ale trochę mniej dla poruszającej się na wózku.Minus.
Ma ,co dla mnie ważne,dwie łazienki i osobną toaletę.Osobny pokój z wyjściem na balkon.I z łóżkiem które jest po prostu łóżkowym mercedesem :)))Plus.
Babcia jest sympatyczną osobą,zgodną, niewymagajacą,nieoszczędzającą(!)i nie lubiącą ciemności(co też jest ewenementem wśród starszych osób).Plus.
Wstawanie w nocy.Minus.Ogromny.
Rodzina fajna,skłonna do współpracy,można się łatwo porozumieć.Plus.
To parkowanie :((Minus.
Wychodzi na plus ale czy tu wrócę?Muszę przemyśleć gdyż w grę wchodzą regularne zmiany czyli np.dwa na dwa miesiące,a to z kolei oznacza mniej kasy :(A kasa jest ważna,bo za nią można sobie między innymi włóczki kupować :)))No zobaczymy.

Rozejrzałam się trochę w najbliższej okolicy.Ładnie,w większości stara zabudowa czyli tak jak lubię,
gdzieniegdzie połączona z nowym.

Niekoniecznie szczęśliwie moim zdaniem.To nowe muzeum wśród starych budynków dla mnie wygląda jak budowa otoczona rusztowaniami.



Wolę takie ulice a tych jest większość


W oknach na dole,pod tym pięknym balkonem zauważyłam piękne,haftowane zasłony.Zwróciłam na nie uwagę bo sama kiedyś miałam podobne,własnoręcznie wyhaftowane.Niestety były intensywnie użytkowane i się rozpadły.Nie zachowało się też chyba żadne zdjęcie.Szkoda.



Każdy balkon ozdobiony jest inaczej,wciąż nie mogę się nadziwić ,że się kiedyś chciało ludziom robić takie rzeczy.Jest ich oczywiście dużo więcej niż 4 :)

I fontanna na placu-a jakże-Bethovena.

I napotkana po drodze hortensja kwitnąca już po raz drugi podczas gdy  moją już nie pamiętam kiedy kwitnącą chociaż raz widziałam,zawsze wymarznie.Tak samo jak budleja a tu wielkie krzaczyska budlei  jak chwasty wzdłuż torów rosną.

robótkowo coś tam dłubię i nawet dość szybko,jak na dłubanie w pracy,się posuwa .

Ma to sweterek taki jakiś ogoniasty być,coś w tym stylu.Zdjęcie jest trochę nieaktualne,swetra jest już dużo więcej.


A jak sweterek i niebieski to pokażę jeszcze sweterek który ma już tak coś około trzydziestki i jest obiektem naigrawania się moich dzieci :)Że niby taki starobabowy :)))No rzeczywiście taki jest ale jakoś nie mogę go wyrzucić mimo,że go nie noszę ,może spruję to się  na cos przyda bo to chyba wełna jest.


Bardzo dziękuję wszystkim za miłe komentarze :))

Witam też nową jawną obserwatorkę(bo odkryłam że sa też niejawne),Anulinkę :))

A do mojej babci właśnie przyjechała koleżanka z wizytą-93 lata i samochodem !!

Miłego dnia :))

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

     Właśnie wróciłam z zakrapianej piwem pożegnalnej kolacji więc proszę o wyrozumiałość jeśli pisanie będzie nieco nieskładne :))
 Jutro rano wyruszam na spotkanie nowego.Dobrego czy złego-okaże się.Nie żegnam się na amen bo zostaje tu jeszcze na przechowanie cała góra moich klamotów.Nie do wiary ile człowiek tego uzbiera w niedługim czasie,samej włóczki ogromna reklamówka :)No i auto też zostaje bo nie wiem czy zdołam w samym centrum Bonn jakieś miejsce do dłuższego parkowania znaleźć.Więc wrócę tu jeszcze po swój dobytek.
Nie było mi tu żle.
A to mała próbka koncertu jakich wiele wysłuchałam w tym domu.Helmut w stroju wieczorowym czyli piżamie. Repertuar różnorodny,od Chopina do popularnych szlagierów :)Wykonanie też różne w zależności od ilości wypitego piwa :)Ale na ogół dobre o ile ja to ocenić potrafię.
Usłyszałam tu po raz pierwszy fortepian na żywo i tak na wyciągnięcie ręki.I to był wstrząs.To jednak coś zupełnie nieporównywalnego z muzyką słuchaną z radia czy płyty.
No a teraz dobrej nocy życzę :)

Nie wiem kiedy tu zajrzę bo prawdopodobnie na mobilny internet tylko liczyć mogę.Już sobie konto doładowałam żeby nie być całkowicie odcięta od świata(internetowego )ale co to za internet :((

Antonino dziękuję za życzenia :)

niedziela, 21 sierpnia 2011

Zbieram się...

...pomału do wyjazdu.Na razie na dwa tygodnie do Bonn trochę jeszcze popracować a początkiem września ,mam nadzieję,na jakiś czas do domu.Wczoraj poznałam panią którą mam się zaopiekować,mam nadzieję że się porozumiemy,nie odniosłam złego wrażenia.Zresztą to i tak tylko na kilkanaście dni,później przyjedzie do niej moja znajoma.Przypadkiem pani ta mieszka w okolicy którą tu niedawno pokazywałam.
  Póki co pętam się jeszcze po Brühl i mam nadzieję,że tu jeszcze wrócę.Różni ludzie szukają tu dla mnie pracy.
To fajne miasto,szczególnie przychylne rowerzystom.Każda ulica ma oznaczoną część dla rowerów...
...jeśli nie biegnie obok ścieżka rowerowa,których to jest naprawdę mnóstwo.Jest też,co mi się szczególnie podoba, bardzo dużo skrótów dla pieszych i rowerzystów .
 W niektórych miejscach ścieżki rowerowe są drogą główną a ulice-podporządkowaną.

Podobno jest to miasto najprzyjaźniejsze dla rowerzystów w całych Niemczech.Samochodem jeździ się tu trudno,wszędzie ulice jednokierunkowe i trzeba pół miasta objechać żeby dotrzeć w konkretne miejsce.Jednokierunkowość nie dotyczy jednak rowerzystów,tym wolno wszystko.No prawie wszystko :)

Co mi się też tu podoba,to sposób na spowalnianie samochodów na małych uliczkach.
Te wystające klomby zamiast hopków są obsadzone roślinami,tu są drzewa ale w innych miastach widziałam prawdziwe kwiatowe wyspy.I popatrzeć przyjemnie i rolę swą spełniają.
Jeszcze kilka obrazków z  Brühl.
Tego mi brakuje w moim mieście,żeby napić się kawy i pogadać ze spotkanymi znajomymi trzeba ich albo zaprosić do siebie albo iść do nich albo stać i gadać na ulicy.
Prace na wystawie jednego z wielu atelier.

Napotkany piękny okaz hortensji
Trafiłam na mały Flohmarkt(tego też mi u nas brakuje)a na nim takie coś :)
Sama drutuję niewiele,brak czasu a i jakoś "głowy nie mam" do tego.Zestresowana jestem nową sytuacją.Ale robótki do Bonn wezmę na wypadek gdybym miała czas i ochotę coś wydrutować :)

Miłej niedzieli :)

piątek, 19 sierpnia 2011

No i nie wytrzymałam!Chociaż dwa ale kupiłam
Tak mnie kusiły z tej wystawy ,że po prostu musiałam ale czyż nie są śliczne?Będą pewnie jakieś chusty :)

Na razie jednak ,korzystając z pogody i światła ,wróciłam do estończyka,który niedużo wprawdzie ale urósł.W takim tempie to gdzieś za rok będzie gotowy:)
Blogger znów mi zdjęcia przekręca.

Estończyk to tylko w świetle dziennym  a na wieczór mam coś innego.
To coś przeznaczone jest do filcowania a że głowę mam zaprzątniętą całkiem czym innym ,to jutro to coś będzie po raz trzeci prute :(Najpierw zrobiłam kawałek i uznałam że jednak zrobię inaczej.Prucie.
Następnym razem zaczęłam na okrągło i dopiero przy trzecim(!) motku zorientowałam się że wstęgę Mobiusa robię!Bynajmniej nie o to mi chodziło.Prucie.

No to zaczynamy kolejny wieczór i kolejny raz moją robótkę.Fajnie się robi,nitka gruba wiec robótki szybko przybywa,jest już tyle ...
...i dopiero teraz zobaczyłam,że w samym środku popełniłam znowu błąd :((((Prucie :( No mistrzostwo świata po prostu.
Na szczęście tym razem prucie  tylko do połowy.To coś do połowy września powinnam skończyć.Myślałam że mam dużo czasu ale teraz to już nie jestem tego taka pewna :)

A na dowód ,że czasem udaje mi się coś skończyć pokażę co wydłubałam kiedyś tam zima dla wnuczka.

Czym mam głowę tak zaprzątniętą napiszę "inną razą"bo jakoś późno się zrobiło.Cały dzień był upał,cały wieczór szalała burza i jeszcze teraz z daleka pomrukuje.Noc zapowiada się upalna a ja śpię na poddaszu :(

Ale Wam miłych snów zyczę :)

niedziela, 14 sierpnia 2011

Szal-boa

Szale na tej wystawie przypomniały mi że też mam motek podobnej włóczki
Kilka razy się do niego przymierzałam ale jakoś nam było nie po drodze dopiero ten widok  mnie zmobilizował,wygrzebałam z worka ten zapomniany motek no i jest

Mój szal ma mniejsze dziury,te w sklepie z większymi dziurami wyglądają trochę inaczej.
Jak widać po porannej ulewie ani śladu,pod wieczór nawet słońce wyszło,co za zwariowana pogoda.Rośliny też zdezorientowane,pod domem znów kwitnie azalia.

A na wystawie leży i mnie kusi jeszcze to
I jak tu przejść obojętnie kiedy to tak na wyciągnięcie ręki...Ech..

Miłych snów :)




Moje rozdawnictwo nie cieszyło się,powiedzmy,powodzeniem ,zostało wiec  zamknięte.Co tam,są większe nieszczęścia,np.jestem zaproszona na urodzinowe przyjęcie na tarasie a za oknem od rana coś takiego
Na zdjęciu może nie widać tego dokładnie ale to nie pada,to leje :(Mam nadzieję,że do 12 choć trochę przestanie.
Do tego dopadła mnie jakaś wredna alergia i całą twarz mam w swędzących czerwonych plamach,leki antyhistaminowe sprawiają że chodzę lekko nieprzytomna a jakby tego było jeszcze mało to się jeszcze przeziębiłam i męczy mnie katarzysko . I,co jest już najgorsze,znów przytyłam :(((

Ale udało mi się skończyć sweterek.


Sweter wygląda na przykrótki ale taki miał być .Poza tym nie był blokowany i wyraźnie widać że potrzebuje ułożenia.

Włóczka Peru firmy Junghans-Wolle,35% alpaka,50% polyakryl,15%wełna  ,50g/94m  ,druty 3,75 ,zużyłam 9 motków.Sweter robiony jest w całości od dołu,rękawy od góry,przy okazji zszywania ramion nauczyłam się kiczenera.Ramiona wyszły mi trochę bardziej opadające niż powinny ale uznałam że tak może zostać.

Lakier na paznokciach juz wysechł a więc idę się szykować do wyjścia,jak każda prawdziwa kobieta potrzebuję na to sporo czasu :))

Miłej niedzieli :)

wtorek, 9 sierpnia 2011

Sukieneczkę...

...dla maleńkiej panienki wreszcie wydziergałam.Nie do wiary ile czasu mi to zajęło,ja nie umiem dziergać takich malutkich rzeczy.Zaczęłam wpierw z wełny robić ale wydała mi się ona(ta wełna znaczy się ) jakaś mało delikatna jak na dwumiesięczne niemowlę pomimo,że dla dzieci przeznaczona.Wzór zaczerpnięty z Dropsa .
Kupiłam więc mięciutką białą mikrofibrę i bawełnę w pięknym  kolorze,różowym ale nie cukierkowym.Ten róż bardzo mi przypadł do gustu i gdyby nie to ,że właśnie zostałam bezrobotna to chyba bym się skusiła.
Mam nadzieję że się spodoba.
Trafiłam jeszcze coś takiego
Nie wiadomo dlaczego bloger uparcie przekręca mi zdjęcie.
Kupiłam ze względu na załączone wykroje w nadziei ,że kiedyś znajdę na to choć trochę czasu :)

Miłego dnia :)