Dzisiaj będzie dużo i jak w tytule ,kompletny misz-masz a to dlatego,że wkrótce znajdę się w internetowej czarnej dziurze i nie mam pojęcia kiedy będę mogła się znów odezwać.Dzisiaj będzie więc tyle,że z ulgą stwierdzicie,że dobrze,że ta nudziara zniknęła:)))
Pisząc wczoraj bladym świtem posta o kamizelce Nowy York ,jak ją Ela nazwała,chyba jeszcze spałam i nie zamieściłam zbliżenia więc nadrabiam to dzisiaj,jakby ktoś był ciekaw.
Kamizelka jest robiona bardzo prosto,w całości od dołu.Najpierw same słupki a dalej stopniowo w każdym rzędzie zwiększałam ilość "pustych"kratek,bez jakiegoś wzoru,gdzie popadło.Z tym ,że w miarę zwiększanie się ilości pustych kratek,dodawałam gdzieniegdzie słupki,ponieważ zauważyłam że tam gdzie są same słupki wychodziło dużo szerzej niż tam gdzie były same kratki.Poprzednia wersja była bez dodawania i podczas gdy dół był ok,góra okazała się dużo za wąska.Nie wiem czy to tak zawsze jest czy to tylko ja tak dziwnie dziergam.Co to był za len nie pamiętam ,ani gdzie go kupiłam,ma niewielki dodatek wiskozy zdaje się.To n a tym chyba temat kamizelki wyczerpałam:)))
Poszalałam sobie ostatnio zakupowo,nie kupiłam co prawda żadnych włóczek ale za to gazetki.Burdy kupuję co i rusz w nadziei,że znajdę wreszcie trochę czasu żeby przerobić na ciuchy te stosy zalegających w szafie materiałów.
I jeszcze trochę więcej zawartości Stricktrends,całkiem ciekawej moim zdaniem
Polazłam też do T.K.Maxx-u,ot tak,pooglądać.No i wyszłam z dwiema reklamówkami.Pochwalę się Wam czego nakupiłam bo nie mam komu a traci się przecież połowę przyjemności z zakupów jeżeli nie ma się komu nimi pochwalić:))))
Dla małego Pirata trafiłam coś takiego:)))
I tak sobie pomyślałam,że jako nastolatka dałabym się za taką katanę RIFLE pokroić,z zazdrością patrzyłam na bardziej zamożne koleżanki,których rodzice mogli sobie na taki dolarowy pewexowski luksus pozwolić:))Wówczas się jej nie doczekałam,potem,kiedy mogłabym sobie na to pozwolić, przestało mi zależeć a dzisiaj kupuję taką małemu wnuczkowi nie uważając przy tym tego za jakiś szczególny luksus:)))(naturalnie biorąc pod uwagę cenę z T.K.Maxx :))).Jak bardzo się zmienił świat w tym czasie:))
Ale do rzeczy czyli do zakupów:)))Do katanki dokupiłam jeszcze do kompletu sweterek i już spokojnie zmierzałam do wyjścia ,kiedy mnie diabeł podkusił do dużych sweterków jeszcze zajrzeć:))A wyprzedaże dotyczą wszak też tego sklepu.I tak się to skończyło :
Różowate paski to angora,dwa pozostałe sweterki to 100% wełna,szczególnie ten gładki mi się podoba ,bo ma fajne marszczenia na dole i przy rękawach.I wszystkie trzy w rozmiarze L !Czyli dla mnie cud bo już nie pamiętam ,kiedy tak mały rozmiar mogłam założyć:)))Nietoperz za to XL bo nie było mniejszych a spodobał mi się,jest trochę za duży ale w końcu mam dwie maszyny w domu i umiem się nimi posługiwać:))
I nietoperz "na baczność":))Już go lubię:))
Wpadłam też z ostatnią tego lata wizytą do Ogrodu Botanicznego.
Już daje się zauważyć nadchodzącą jesień:).
W ogrodzie musiała być lub będzie jakaś impreza bo wszędzie porozstawiano krzesła.
Dużo nowych nasadzeń ,będzie co oglądać:).
Banksja,pochodzi z suchych części Australii.Liście ma twarde i niepalne natomiast kolby płona jak zapałki podczas pożarów buszu i wówczas otwierają się widoczne na dole mieszki z których wysypują się nasiona.Nasiona wpadają w popiół na oczyszczoną przez pożar z innych roślin ziemię i rosną sobie w najlepsze nie mając żadnej konkurencji:))Naturalne pożary buszu występują co 7-12 lat i tyle czekają kolby na okazję ,żeby móc wysiać nasiona.Bez pożarów musiałyby wyginąć.Ciekawa roślina ,prawda?
Widać sporo jakby suchych drzew iglastych,sucho nie jest ,może to jakaś choroba.
Popodpierany miłorząb.
Czas hibiskusów
Pobawiłam się telefonem ale zdjęcia robione w ten sposób wychodzą niewyraźne i byle jakie.
Jaszczurki wciąż wygrzewają się na kamieniach
A ja na ławce:))
Ale krótko bo złośliwe słonko jak tylko zobaczyło,że się na ławce rozsiadłam ,zaczęło się bawić w ciuciubabkę i na dobre wylazło jak już byłam w domu :(
I po spacerze:)))
A teraz jeszcze mam pytanie.Moja tunika Carezza zrobiła się jakaś taka szeroka i brzydko odstaje albo z przodu albo z tyłu.Prucie w ogóle nie wchodzi w rachubę,u góry mogę ją zszyć ale na dole wolałabym nie.Spróbowałam ją założyć z paskiem na biodrach (bo moja talia ,choć się już nieco objawiła wciąż jednak do pasków się nie nadaje ).I tu potrzebuję konsultacji czy taka,przepraszam za wyrażenie :))),stylizacja jest do przyjęcia czy też nie:))).Znów te idiotyczne zdjęcia w lustrze,na gwałt fotografa potrzebuję ;).
A'propos, zauważyłyście,że teraz się ludzie nie ubierają tylko stylizują,że fryzjerzy nas nie strzygą i nie czeszą tylko wykonują stylizację?No więc co powiecie o mojej " stylizacji",mogę tak latać czy nie?A swoja drogą tunika nosi się znakomicie,włóczka jest przemiła,nie grzeje nadmiernie gdy ciepło ,za to w sam raz gdy chłodno.Nieco się mechaci ale jest tak komfortowa w noszeniu,że można jej to wybaczyć:)).
Wow,ale się naprodukowałam:))
Jakbym się nie pokazywała to życzę Wam na zapas miłych dni,tygodni itd.:))