Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

środa, 27 czerwca 2012

Przymiarka

Poskładałam części sukienki do kupy,poprzypinałam szpilkami i przymierzyłam -jest dobrze. O dziwo wygląda dokładnie tak jak to sobie wyobrażałam.


Miałam jej nie pokazywać w takim niedokończonym stanie ale potrwa to jeszcze nie wiadomo jak długo zanim będzie skończona. Okazało się na przykład ,że dół potrzebuje koniecznie podszewki.Jakoś nie pomyślałam o tym od razu,raczej pod tym kątem spoglądałam na karczek ale ten spokojnie bez podszewki się obejdzie,prześwitywanie jest do przyjęcia natomiast dół musi mieć podszewkę.Ponieważ nie pomyślałam wcześniej to oczywiście nie wzięłam żadnej  ze sobą i teraz niestety trzeba będzie kupić.Kupić i ręcznie uszyć :(((
Ozdoby też nie są ostatecznie wykończone,sukienkę trzeba (ręcznie,a jakże!) zszyć,tak więc to wszystko razem nie wiadomo kiedy będzie bo zaczynam też już następne robótki.No nie mogę tak jednej od początku do końca,nudzi mnie to i zaczyna mi cierpliwości brakować.Potrzebuję przerywników:)))
     I jeszcze parę danych.
        Karczek zrobiony jest z bawełny,którą w ubiegłym roku kupiłam w szwedzkim markecie.Nakupiłam jej sporo i w trzech kolorach.Z czerwonej zrobiłam chustę,z petrolu powstała tunika i szal na szydełku a tę ostatnią bezkolorową wzięłam z myślą o zafarbowaniu jej.Nie doczekała się jednak a w chwili,gdy podczas porządków wpadła mi w ręce ta zapomniana tkanina,wiedziałam że będą stanowiły doskonały duet.Kolor bawełny jest identyczny z wzorami na materiale.
Karczek zaczęłam od góry i w zamyśle miał być raglanowy


ale zle dodałam oczka .Zanim spruję zawsze kombinuję najpierw czy nie da się jakoś inaczej.Wykombinowałam.Odwróciłam robótkę do góry nogami i to co miało być raglanem stało się zaszewkami a dalej robiłam już do góry:))
Ramiona "zszyłam" szydełkiem,od strony ramienia ścisłymi a przy dekolcie przechodzącymi w słupki,żeby uzyskać lekki spad ramion.


Wykończenie rękawków pozostawilam tak jak pokazywałam wczoraj natomiast dekolt,który wyglądał dużo gorzej(czego sprytnie nie pokazałam :))),nadprułam i wykończyłam tylko szerszym pasem granatowego.Wszystko oczywiście" obraczone" bo rakowe kocham nad życie :)))


Tak wygląda dół karczka

To teraz chwila odpoczynku przy czymś innym ,zakup podszewki i dokończenie.Mam nadzieję,że zdążę jeszcze tego lata i wtedy pokażę ją już "na czysto" :)))
            Ogród botaniczny sobie dzisiaj darujemy:)))

Życzę miłego i pogodnego popołudnia (tu się na deszcz zanosi):)))

Bardzo dziękuję Wam za wszystkie komentarze:))

wtorek, 26 czerwca 2012

Jak krew z nosa...

...idzie mi moja obecna robótka.Może też motywacji trochę brak bo ma to być ciuch na lato a z tym latem latoś coś nie tego..:)))
Na razie karczek wyprał się  i się suszy  .

Obok suszą się elementy ozdobne.
W worku leży zszyty  prostokąt  tkaniny mający w przyszłości być dołem sukienki.Na zdjęciu w charakterze rzuconej na podłogę wymiętolonej szmaty.


Tymczasem już widzę,że trzeba będzie pruć.Wykończenia rękawków i dekoltu nie wyszły najlepiej.Nie wyszły już przed praniem ale łudziłam się,że może...Ale nie ma żadnego "może",trzeba pruć :(((
Tu widać jak powinno wyglądać,no prawie,w innych miejscach wygląda niestety dużo gorzej ale co się będę badziewiem chwalić .Ten granat to ta sama przędza  lniana co poprzednio,nie dzierga się z niej najłatwiej.


Wbrew swoim zwyczajom nie zaczęłam nic nowego,może trochę dlatego że pomysł nie nabrał jeszcze ostatecznych kształtów.
Pomarańczowe poleciało do właścicielki,jak doleci to pokażę.
Zaliczyłam czwarty kapuściany  dzień ,jakoś trudno tym razem mi idzie,cały czas diabeł mnie kusi : no zjedz to  pyszne Giotto co tam w szafce leży :)))Jeszcze trzy dni,może wytrzymam.Znalazłam wreszcie sposób na doprawienie zupy tak,by nie czuć jej  obrzydliwego smaku.Najlepsze okazały się kapary,uwielbiam je a mają tak wyrazisty i mocny smak ,że nie czuję smaku selera.Chociaż to.
Wypuściłam się do miasta no i....


...to byłoby tyle na temat nie kupowania nowych włóczek :)))Chociaż rozgrzesza mnie trochę fakt,że ta ma konkretne przeznaczenie i w zasadzie nic z moich zapasów nie może jej zastąpić.

To co,podrzucę jeszcze trochę ogrodu,co?
Co z tego że nie mój jak ładny:)))

Podobne a każdy inny :


Len,żadna egzotyczna ale jedna z moich ulubionych roślinek.Podoba mi się bardzo kolor kwiatów lnu.

Pięknie kwitnąca wiosną  pomarańcza trójlistkowa ma już owocki.


Przy wejściu rośnie ciekawa hortensja


i w zbliżeniu

Edycja:Informacja od Kryski -ta roślina jest to przywarka japońska.Ja nazwałam ją hortensją nie wiedząc co to takiego a jest jak widać też tak nazywana.Tu jest jej etykieta


Nie pamiętam co to ale ładne :)))
( i tu też informacja od Kryski,że to przetacznik kłosowy)


A w ogóle to kwitną lipy i zakwitają katalpy,zapach jest po prostu oszałamiający.

Ciąg dalszy nastąpi:)))W bliżej nie sprecyzowanej przyszłości:)))

Póki co,życzę Wam spokojnej nocy:)))

Viola Anka,Marlena,Persjanka,Violetta666,Aniam1009 -dziękuję za wsparcie i kciuki:)))
Alicja-Ty Ala nie masz mi czego zazdrościć,możesz spacerować po swoim pięknym ogrodzie:))
Antonina-mam nadzieję bo pewności to nie :)
Jadzia- faktycznie klimat u nas niezbyt sprzyjający,szczególnie dla młodych drzewek ale jak już sie trochę odchowają to rosną raczej bez problemów.Twoje miało pecha ale może powinnaś spróbować jeszcze raz.Pozdrawiam:))
Elusiek-ciasto z truskawkami dobra rzecz,mniam,mniam :)))A co do zdjęć-jak się posiada aparat to jeszcze jakoś można sobie poradzić ,choć nie twierdzę,że jest łatwo,ale z chudą komórką ,której za diabła nie można postawić można się wściec:)))Ja tam u Ciebie nie zauważyłam żadnej oponki natomiast moje brzuszysko jak najbardziej:)))Pozdrowionka:)))
Robótki babci Tereski-grubaska to może już nie ale jeszcze trochę nadwagi mam i chciałabym się tego też"dla zdrowotności"pozbyć.Niestety nie daję rady sobie ograniczać czegokolwiek wiec pozostaje mi dieta .Pozdawiam:).
Anabell-nie widzę w tym nic podłego:)))Jestem wdzięczna za udzielone rady,wezmę je sobie do serca jednak z diety na razie nie zrezygnuję.Moje jedzenie nie ma nic wspólnego z cukrzycowymi napadami głodu,ja nie mam czegoś takiego.To jest innego rodzaju  problem-ja jem tak jak alkoholik pije.Pozdrawiam :)))

sobota, 23 czerwca 2012

Znowu kapusta :(

   Czyli diety ciąg dalszy.
Poprzednio nie doszłam w kwestii odchudzania do pożądanego końca,przeszkodził mi wyjazd.Potem zupełnie już nie było warunków do dietowania,mało tego,stres spowodował,że znów wpadłam w ciąg.Ciąg obżarstwa ma się rozumieć:)Jak ciąg to ciąg,znów pochłaniam ogromne ilości jedzenia,najlepiej słodkiego ale i innym nie gardzę.Ważne ,żeby dużo było.Dziwnym trafem jednak prawie nie tykam warzyw,te jakoś mnie w zęby kłują w przeciwieństwie do owoców,które pochłaniam w nieprawdopodobnej ilości.No i po prostu nie było innej opcji,musiałam znów przytyć :(
   Od jakiegoś czasu już przygotowywałam się psychicznie do powrotu na jedynie słuszną kapuścianą drogę,no i od dzisiaj znów zaczęłam.Pierwszy dzień a ja już się łamię :((Musiałam szybko zasiąść do pisania tego posta  i  publicznie prosić o Wasze wsparcie. Poprzednio pomogło i skutecznie powstrzymywało mnie od przerwania diety.Może i tym razem pomoże jak będziecie trzymać kciuki:)))Pliiiisssss ;)
    Robótkowo dzieje się karczek do sukienki,jakoś niemrawo bo mam brzydkie przeczucie ,że coś będzie prute.Na wszelki wypadek nie ucinam nitek tylko każdą kolejną część zaczynam od nowego motka.


Tak się złożyło,że jeszcze nie pokazywałam ogrodu botanicznego (dziwne ,prawda:)))) co nie znaczy,że mnie  tam jeszcze nie zaniosło.Jakoś tam mi zawsze po drodze,nawet jak idę całkiem inna drogą:)))Na ten przykład przez kampus uniwersytecki.Cała ulica to budynki najróżniejszych wydziałów,począwszy od pięknego ,zabytkowego Instytutu Anatomii.



 A za ogrodzeniem jednego z nich wypatrzyłam taki mocno przycięty modrzew,który jednak dalej rośnie sobie w najlepsze i wygląda bardzo oryginalnie:)))



Tak czy siak trafiam zawsze do ogrodu,nota bene należącego również do Uniwersytetu.
Trochę padało ale komu by to przeszkadzało:)))


 Widoczne w tle budynki to również wydziały uniwersyteckie.


A w sadzawce na liściach siedzą sobie żaby i drą się ogłuszająco:))


Szklarnie stoją prawie puste,rośliny wyszły "na letnisko"


To jedna z nich


czyli ładny gość z Wysp Kanaryjskich:))


Nie będę Was zanudzać ,następnym razem pokażę kolejne zdjęcia a dzisiaj  jeszcze tylko jedno.
Ephedra -spodobało mi się krzaczysko:))


Życzę Wam spokojnego weekendowego wypoczynku :)))
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze,one bardziej niż Redbull dodają mi skrzydeł:)))
Ania,Ela,Marlena-dzięki za podpowiedzi:)))Zastanawiam się nad Waszą sugestią ale skłaniam się jednak do pozostawienia dekoltu tak jak jest z trzech powodów:
po pierwsze primo-tam już jest satynowa plisa i nie bardzo widzę ją razem z koronką
po drugie primo-jak dorobię koronkę wokół dekoltu to bluzka stanie się być może zbyt strojna a takiej ja nie mam gdzie nosić ,
i po trzecie primo-psychicznie już ją skończyłam i jakoś nie chce mi się do niej wracać.
 Violett666 - Viola, a spróbuj sama sobie zrobić zdjęcie przy pomocy wywracającego się bez przerwy telefonu ,stawianego na niepewnej konstrukcji złożonej z suszarki do bielizny,pudełka po chusteczkach i pudełka ze spinaczami:))))Ja nie jestem poważna,ja jestem w......a a z drugiej strony to ja potrafię dużo lepsze miny robić ale te już zupełnie nie przechodzą przez cenzurę:)))
Anka,Viola-dziękuję:))
Alojka-przy jasnych spodniach rzeczywiście fajnie koronka się odbija:)
Antonina-dziękuję:)Ja niestety znów przytyłam i znów odchudzanie zaczynam.
Elusiek-raz jeszcze-mam nadzieję,że to był jednorazowy wybryk bloggera,nie przeżyłabym gdyby mi "wcinał"akurat Twoje komentarze:)))Bluzkę niestety zaszyłam z tyłu na amen więc nici z rozpinania:(((
Jadzia-dziękuję:))Ja ostatnio dostałam jakiegoś fioła na punkcie szydełka:)))Na Chudej robi się zdjęcia jednak dużo wygodniej:))



piątek, 22 czerwca 2012

Historia pewnej bluzki

Był sobie ładny  kawałek starego materiału w pięknym kolorze,który w poprzednim życiu był chyba jakąś sukienką .Kolor jest akurat na każdym zdjęciu inny,na drugim jest chyba najbardziej zbliżony do prawdziwego ,tylko ciemniejszy.Tkaniny było  niezbyt dużo jak na bluzkę z długim rękawem dostała więc do towarzystwa kawałek satyny,z której są boki bluzki i odszycia.Satynowe boki miały też za zadanie nieco wyszczuplać :)))



Lubię ciuchy zapinane z tyłu,do tego potrzebna jest jednak pokojówka lub mąż a że nie posiadam aktualnie ni tego ni tego,to z tyłu jest tylko atrapa zapięcia:)))


Bluzka była szyta w mocno niesprzyjających warunkach, gdzie trudno było ją przyzwoicie skroić i niestety miało to swoje konsekwencje.Dół okazał się być nierówny.Bluzka jest krótka,taka na styk,żeby ją wyrównać trzeba byłoby uciąć a wtedy ukazałyby się moje wdzięki.Kiedyś nie byłoby to problemem ale jakoś w miarę upływu czasu więcej jest do zakrywania niż odkrywania,niestety:((
Zanim się namyśliłam co z tym fantem zrobić,stało się to co ze wszystkimi innymi ciuchami a mianowicie mocno się jakoś skurczyła:)))Tak więc  wylądowała w kącie ,gdzie przeleżała kilka lat.
Przy ostatnim przewietrzaniu szmat wydostała się na światło dzienne.Gdy okazało się ,że tym razem to ja się skurczyłam, wzięłam się za jej reanimację.Została wyrównana a przy  wykończeniu dołu powieliłam pomysł wykorzystany przy tej bluzce , tym razem użyłam szydełka i tak stara już ,choć nigdy nie noszona bluzka, dostała nowy, koronkowy dół.

A tak gotowa  wygląda na ludziu








Dół nadal wygląda na nierówny ale to już jest nierówność zamierzona mająca tak jak i satynowe boki, również tuszę tuszować:)))

Koronka jest robiona z przędzy lnianej bo tylko to pasowało kolorystycznie z tego co miałam w swoich zapasach (bo mam nie kupować).Nazwijałam się tego ze szpuli,niewdzięczna praca,nitki się plączą i działają na nerwy.W końcu powiązałam końcówki na supełki


Z wierzchu przykleiłam nitkę taśmą a do szydełkowania wciągałam ze środka i jakoś poszło,wreszcie się nie plątały:))


I to koniec historii  mojego kolejnego recyklingu.Może teraz bluzeczka doczeka się w końcu premiery.Ciekawa jestem Waszych opinii.
Życzę wszystkim wspaniałego pogodnego weekendu:)))

Witam gorąco  nowe obserwatorki Monikę i Lukrecję:)))

Viola-wiesz,Violu,z tymi planami to bardzo różnie bywa:)))Musiałam sobie mniej więcej wymyślić jakiś plan robótkowy i w ten sposób zakreślić jakieś ramy włóczkowe,inaczej musiałabym wszystkie motki ze sobą wziąć:))Pozdrowionka
Ala-wiesz jak to z planami bywa,szczególnie robótkowymi.Ten obowiązywał wczoraj a co jutro będzie ....się zobaczy:))Pozdrawiam :)
Jadzia-pozdrawiam i cieszę się,że jesteś :)
Eve-jank,Persjanka-dziękuję w imieniu wnuczka:))Pozdrawiam serdecznie:)
Tereska-och,przymusu przecież nie ma:)))Pomału będzie się tak czy inaczej dziergało:)Pozdrowionka:)
Marta-dziękuję:))
Kasia-może dlatego że nie kupiłaś ;)?Pozdrowionka:))
Aga-to tylko część tego co czeka na przerobienie:))
Anulinka-nie ważne kiedy,ważne że ręce są zajęte.Nie chodzi przecież o to by złapać króliczka...:))))
Aniam1009-był taki czas,że wywaliłam prawie wszystkie zbiory jakie miałam teraz więc mogę zbierać od początku:))
Lukrecja-polecam,ja swoją uwielbiam i noszę ciągle:))
Elusiek-lejesz miód na moje pozbawione wiary w siebie serce:)))
Kryska-z tym tempem nie przesadzałabym,taka szybka to ja nie jestem:)))
Marlena-nudzić się po prostu nie umiem:))

środa, 20 czerwca 2012

Co mam na warsztacie...

...zapytała Alicja.Ano,coś tam mam :))To się robi :

To się zrobiło i czeka wraz z pomarańczem na sesję.Być może trochę poczeka bo Chuda została w domu, w związku z tym sesja musi być na mnie a z tym to już problem...


To ma być dziecięcym sweterkiem i nawet poczynione zostały jakieś próbki :)


A w dalszej kolejności (lub może bliższej,u mnie nigdy nic nie wiadomo ) -ta bawełna przewidziana jest na moją pierwsza drutowaną serwetę.


Alize ma być jakąś narzutką,ponczem czy innym fifrakiem,może z kapturkiem,nie wiadomo jeszcze tak jak nie wiadomo czy druty czy szydełko.Myślę nad tym tak intensywnie,że mi się to nawet dziś w nocy śniło co wyraźnie wskazuje na skalę zboczenia :)))Niestety zbudzona zostałam zbyt gwałtownie żeby zapamiętać jaki fason wyśniłam .


Kremowa Włóczka miała być szydełkową sukienką,nawet jak widać zaczęłam jakieś próby ale teraz się waham bo zobaczyłam piękną sukienkę robioną  na drutach.


Ta kudłata kupka to zaczęte przed trzema bodajże laty bolerko.Chyba już nabrało mocy i można je skończyć.A właściwie przerobić bo coś tam schrzaniłam,prułam ,robiłam ,znów prułam a w końcu poszło w kąt.

Pomarańczowego trochę mi zostało i całkiem dla mnie niespodziewanie spodobał mi się na tyle,że zapragnęłam jakiejś pomarańczowej ozdoby naszyjnej ,szaliczka lekkiego może,też jeszcze do przemyślenia.


To miało być małą torebusią a czym będzie i czy w ogóle będzie tego nikt nie wie :)))


No i jako robótka "na wynos"ewentualny, Regia na chustę.


Jak widać pracy mi nie zabraknie:)))Natomiast może mi zabraknąć czasu bo przyjechał tez przecież ze mną obrus do haftowania :)))I coś tam jeszcze:)))Że już o wrzecionie nie wspomnę:)))
Przy okazji tego przeglądu wyszło ,że zapomniałam lnu z którego chciałam mieć torbę :(
                Tuż przed wyjazdem zakupiłam  sobie(pomimo zakazu) dwie gazetki


I to też trzeba mieć nierówno pod sufitem bo Sandrę kupiłam tylko dla tych dwóch rzeczy


a Szydełkowe trendy dla tej jednej bluzki

I z całkiem innej beczki :))Ten oto młodzieniec,będący moim wnuczkiem


skończył był dzisiaj trzy lata :))Z tej okazji był taki oto samochodowy tort :)

Podobno był pyszny,mnie jak zwykle takie imprezy omijają :(

Życzę Wam spokojnej nocy a sobie ,żeby mi się jeszcze raz przyśniło co mam dziergać :)))

Witam kolejną obserwatorkę Alinę:))

Persjanka-może faktycznie najlepiej zwalić na pogodę:)))
Kryska-dziękuję w imieniu wnuczka i swoim:)))
Aniam1009-jak na razie ja również jestem zadowolona,na dworze jeszcze nie próbowałam czytać,tam raczej coś dłubię :)
Viola-mam nadzieję,że upały  nie dały Ci się za bardzo we znaki :))
Marlena-też lubię kamienie choć ostatnio coraz rzadziej obwieszam się.Starzeję się czy cóś :)))
Anust-ja się co prawda u mamy nie stołowałam ale też mam niejasne wrażenie ,że jakby się nieco materiały pokurczyły :)))
Elusiek-dziękuję :))Tak,pomarańczowe jest skończone ale nie mogę go pokazać zanim nie zobaczy wlaścicielka.Mitenki szczęśliwie na razie nie są potrzebne :)))
Atino-dziękuję:))Takie słowa są ogromna motywacją:))
Książka,druty i coś jeszcze-dziękuję:))Muszę się teraz starać sprostać oczekiwaniom :))