Czyli diety ciąg dalszy.
Poprzednio nie doszłam w kwestii odchudzania do pożądanego końca,przeszkodził mi wyjazd.Potem zupełnie już nie było warunków do dietowania,mało tego,stres spowodował,że znów wpadłam w ciąg.Ciąg obżarstwa ma się rozumieć:)Jak ciąg to ciąg,znów pochłaniam ogromne ilości jedzenia,najlepiej słodkiego ale i innym nie gardzę.Ważne ,żeby dużo było.Dziwnym trafem jednak prawie nie tykam warzyw,te jakoś mnie w zęby kłują w przeciwieństwie do owoców,które pochłaniam w nieprawdopodobnej ilości.No i po prostu nie było innej opcji,musiałam znów przytyć :(
Od jakiegoś czasu już przygotowywałam się psychicznie do powrotu na jedynie słuszną kapuścianą drogę,no i od dzisiaj znów zaczęłam.Pierwszy dzień a ja już się łamię :((Musiałam szybko zasiąść do pisania tego posta i publicznie prosić o Wasze wsparcie. Poprzednio pomogło i skutecznie powstrzymywało mnie od przerwania diety.Może i tym razem pomoże jak będziecie trzymać kciuki:)))Pliiiisssss ;)
Robótkowo dzieje się karczek do sukienki,jakoś niemrawo bo mam brzydkie przeczucie ,że coś będzie prute.Na wszelki wypadek nie ucinam nitek tylko każdą kolejną część zaczynam od nowego motka.
Tak się złożyło,że jeszcze nie pokazywałam ogrodu botanicznego (dziwne ,prawda:)))) co nie znaczy,że mnie tam jeszcze nie zaniosło.Jakoś tam mi zawsze po drodze,nawet jak idę całkiem inna drogą:)))Na ten przykład przez kampus uniwersytecki.Cała ulica to budynki najróżniejszych wydziałów,począwszy od pięknego ,zabytkowego Instytutu Anatomii.
A za ogrodzeniem jednego z nich wypatrzyłam taki mocno przycięty modrzew,który jednak dalej rośnie sobie w najlepsze i wygląda bardzo oryginalnie:)))
Tak czy siak trafiam zawsze do ogrodu,nota bene należącego również do Uniwersytetu.
Trochę padało ale komu by to przeszkadzało:)))
Widoczne w tle budynki to również wydziały uniwersyteckie.
A w sadzawce na liściach siedzą sobie żaby i drą się ogłuszająco:))
Szklarnie stoją prawie puste,rośliny wyszły "na letnisko"
To jedna z nich
czyli ładny gość z Wysp Kanaryjskich:))
Nie będę Was zanudzać ,następnym razem pokażę kolejne zdjęcia a dzisiaj jeszcze tylko jedno.
Ephedra -spodobało mi się krzaczysko:))
Życzę Wam spokojnego weekendowego wypoczynku :)))
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze,one bardziej niż Redbull dodają mi skrzydeł:)))
Ania,Ela,Marlena-dzięki za podpowiedzi:)))Zastanawiam się nad Waszą sugestią ale skłaniam się jednak do pozostawienia dekoltu tak jak jest z trzech powodów:
po pierwsze primo-tam już jest satynowa plisa i nie bardzo widzę ją razem z koronką
po drugie primo-jak dorobię koronkę wokół dekoltu to bluzka stanie się być może zbyt strojna a takiej ja nie mam gdzie nosić ,
i po trzecie primo-psychicznie już ją skończyłam i jakoś nie chce mi się do niej wracać.
Violett666 - Viola, a spróbuj sama sobie zrobić zdjęcie przy pomocy wywracającego się bez przerwy telefonu ,stawianego na niepewnej konstrukcji złożonej z suszarki do bielizny,pudełka po chusteczkach i pudełka ze spinaczami:))))Ja nie jestem poważna,ja jestem w......a a z drugiej strony to ja potrafię dużo lepsze miny robić ale te już zupełnie nie przechodzą przez cenzurę:)))
Anka,Viola-dziękuję:))
Alojka-przy jasnych spodniach rzeczywiście fajnie koronka się odbija:)
Antonina-dziękuję:)Ja niestety znów przytyłam i znów odchudzanie zaczynam.
Elusiek-raz jeszcze-mam nadzieję,że to był jednorazowy wybryk bloggera,nie przeżyłabym gdyby mi "wcinał"akurat Twoje komentarze:)))Bluzkę niestety zaszyłam z tyłu na amen więc nici z rozpinania:(((
Jadzia-dziękuję:))Ja ostatnio dostałam jakiegoś fioła na punkcie szydełka:)))Na Chudej robi się zdjęcia jednak dużo wygodniej:))