...ale obie jeszcze nie gotowe.Różowe ma sie wyraźnie ku końcowi ale wykańczanie tego,na razie zmilczę co to takiego,jest dość pracochłonne.Czarna bluzka jest mniej więcej w 1/3 a więc jeszcze daleko do końca,zwłaszcza że robótka nudna niezmiernie,same prawe. oczka.Do dwóch następnych dopiero robię próbki...
...oliwka ma być kiedyś męskim swetrem a czerwona sukienką.Też kiedyś,ale chyba jednak szybciej niż sweter,do którego podchodzę jak pies do jeża:))Obie wymagają próbek i obliczeń,czego nie cierpię.
A jak nie mam nic do pokazywania to co robię ?Wiadomo,zabieram Was na spacer ;)
Tak więc odkładam druty i szydełko,sadzam swój leniwy zadek na rower i jedziemy zobaczyć co z wodą,opadła czy nie.
Upss...Od razu na początku niespodzianka.Ren odciął mi drogę tym razem na początku "mojej"ścieżki.
Tam gdzie ostatnio bauer kosił trawę,teraz stoi woda ,podtopiło mu siano.Cóż,w tył zwrot i pojedziemy sobie górą,wałem przeciwpowodziowym.Właściwie woda jakby odrobinę opadła,ale wciąż jeszcze zalany jest np.zjazd do promu.
Stare urządzenia rybackie,kiedyś Ren zdaje się tędy płynął,teraz zajrzał znów na stare miejsce:)
W starych łódkach teraz rosną rośliny:))
Ludzie taplają się w wodzie na drodze do promu.
Inspekcja zaliczona,można wracać:))Jedziemy sobie wałem z powrotem:))
Po obu stronach łąki.
Czerwiec,łąki z dzwonkami i stokrotkami,kwitnące krzewy dzikich róż,to wszystko zawsze kojarzy mi sie z dzieciństwem.Można było wtedy buszować w wysokiej trawie,w ogóle nie wiedząc o istnieniu kleszczy i znosić do domu naręcza polnych kwiatów:))
Dzień jest cudowny.Słoneczny,bardzo ciepły.
W rozgrzanym powietrzu unosi się zapach siana,akacji,czarnego bzu i jeszcze czegoś,czego nie potrafię zidentyfikować.Może to kwitnąca kalina (czy ona pachnie?) a może po prostu łąka.To nie niedziela a wiec ludzi niewiele.Spokój.Niespieszna jazda na rowerze,lekki wiaterek-czy może być lepiej?
Życzę Wam równie słonecznego weekendu:)))
Serdecznie witam nowe obserwatorki:))
Oj tak, tak... jako dziecko unikałam tylko pszczół, ale nie natrętnie. Reszty się nie widziało :)
OdpowiedzUsuńNie przypominam sobie też żebym jakoś histerycznie na pszczoły reagowała,jasne,nie zaczepiałam ich ale też nie uciekałam z krzykiem:))
UsuńNa moich łąkach były fioletowe dzwonki. Z pszczołami byłam za pan brat. Wychowałam się przy pasiece. :)))
OdpowiedzUsuńU mnie robótkowo same nudy. Robię koralową bluzkę nr 2. Wstyd. Ale nr 1 przymierzyłam i stwierdziłam , że w takiej obcisłej chodzić nie będę. Poszła cała do prucia. Metoda bez szwów ma to do siebie , że jak trzeba poprawić korpus to trzeba popruć wszystko. W wersji 2 został mi jeden rękaw do zrobienia. Zawsze zrobię wąsko . Robię próbki i nie wiem jak ja to mierzę .
Dziś zapowiada się piękny dzień. Wczoraj też było pięknie ale wieczorem wyglądało groźnie . Centrum burzy przeszło bokiem. I tak było czarno. Nie lubię :(((
Pozdrawiam.
No właśnie,to wada bezszwowego dziergania.Jak wspominałam,przymierzam się do sukienki i tak się zastanawiam nad metodą,każda ma wady i zalety.Rzadko sie udaje ta sztuka żeby zrobić coś bez prucia,przynajmniej mnie:)))Nawet z próbkami i wyliczeniami:))
UsuńŁadna pogoda poszła do Was,dzisiaj słoneczko sie schowało i pewnie przyjdą zapowiadane deszcze.Też nie rozpaczam,będę dziergać zamiast się włóczyć :)))Miłego weekendu:))
Rewelacyjny spacer :-)
OdpowiedzUsuńJakie widoki... cudne kwiaty i nareszcie słońce :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Właśnie słoneczko wyraźnie poszło do Was a tutaj napłynęły dzisiaj chmurki:))Słonecznego weekendu:))
UsuńTonka, dzięki za przybliżenie czerwcowych europejskich zapachów... Zamyśliłam się na chwilę i tak jakby wszystkie mi się przypomnialy.
OdpowiedzUsuńTam u Ciebie,Antosiu,musi pachnieć inaczej,ciekawa jestem jak:)
UsuńAle świetny spacer :)) I trzymam kciuki za Twoje robótki :))
OdpowiedzUsuń