Wyczytałam ostatnio, że Karolina Herrera miała powiedzieć "Skończyłaś 40 lat?Zapomnij o mini i dżinsach".Ok co do bardzo krótkiej mini ,ale dżinsy?!Jak można obejść się bez dżinsów?Może w świecie K.Herrery da się to zrobić bo ona nie lata na targ,na działkę czy do Biedry ;)))W mojej rzeczywistości z dżinsów i sportowych łapci raczej nigdy nie wyjdę:)))
Ale może rzeczywiście już pora ,żeby zacząć się,przynajmniej okazjonalnie, nosić nieco bardziej "do wieku" , więc może sukienki?
W czasie mojej blogowej nieobecności wzięłam się też za moje materiałowe zapasy.A dokładnie za dwa kupony dzianiny czekające już dłuższy czas na uszycie.Kupony były trzy ale z trzeciego uszyłam już sukienkę dość dawno (była fajna dopóki nie urosłam :( ), natomiast dwa pozostałe czekały na moją wenę.No i nadejszła ta wiekopomna chwila,że mi się zachciało trochę poszyć.
Pierwsza z nich to zupełnie prosty worek z chomątem u szyi.Jako niejakie urozmaicenie z resztek uszyłam duże ,nakładane ( bo to najłatwiej) i lekko odstające kieszenie (a ja kieszenie wiadomo,pasjami ;)).Dołem,żeby nie było za krótko (bo spod spodu wyglądały jakieś brzydkie elementy nożne),doszyłam pasek materiału,w który lekko wmarszczona jest góra sukienki.
Całość wygląda tak: Długość wyszła mi zupełnie dla mnie niekorzystna ale jest to pewnego rodzaju kompromis.
***
Druga jest zupełnie inna.Sukienka ma lekko podwyższony stan.Ten stan miała podkreślać swojego rodzaju pliska.Niestety z tą pliską to nie do końca mi wyszło i trzeba było kawałek spruć.Ale to łatwo powiedzieć,spruć.Szyłam ściegiem elastycznym i gdy zaczęłam to prucie to o zgrozo! wyszło mi co ? Dziury oczywiście :(((
No katastrofa po prostu.I co ? I znów jakieś kombinacje.W zapasach znalazłam taką bawełnianą koronkę,która nawet kolorystycznie niemal idealnie pasowała.Na wszelki wypadek zdekatyzowałam,bo nigdy nic nie wiadomo a kolejne prucie nie wchodzi w grę.Dziury zostały tą koronką zamaskowane i chyba nie najgorzej wyszło.
Sukienka początkowo była niemal do kostek -bo co będę resztki zostawiać.Ale uznałam ,że jednak nie lubię jak mi się kiecka pod nogami plącze przy wchodzeniu np.na schody.Skróciłam trochę.Popatrzyłam-nie ,wciąż za bardzo workowato wygląda.Skróciłam kolejny raz i tak już chyba zostawię.Aha,i dekolt to tzw.woda czyli też chomąto tylko innego rodzaju:)).
Przy okazji wyciągnęłam kolejną starą rzecz o której właściwie zapomniałam czyli filcową bransoletkę,z czasów kiedy bawiłam się jeszcze w takie rzeczy.Druga bransoletka jest prezentem od wnuczka więc obowiązkowa do wszystkich stylizacji :)))
A tymczasem zaczęły kwitnąć grudniki....
... a więc ZIMA :(((
Grudniki ją wyczuły,bo niestety już jest ,ku memu utrapieniu :(((A miałam" do powiatu" jechać,w tej sytuacji nie odważę się w tej pośniegowej brei.I do tego jeszcze coraz gęstsza mgła i nadal sypie,no gorzej być nie może:(.
Nie cierpię tego białego goowna!
Obie sukienki świetne. Podziwiam talent do szycia. Pierwsza wydaje się bardziej sportowa i pięknie w niej wyglądasz, chociaż długość niezbyt Cię satysfakcjonuje. Ta beżowa jest też bardzo ładna, w stylu chyba bardziej eleganckim i też świetnie na Tobie leży. Obydwie to bardzo udane "uszytki".
OdpowiedzUsuńObie wiszą w szafie bo nie bardzo mam gdzie je nosić,wciąż jednak wygrywają dżinsy:)).
UsuńSukienki super, ja też tak mam, że spodnie zawsze wygrają.
OdpowiedzUsuńNo co tu dużo mówić, wygoda przede wszystkim, prawda?
UsuńSportowa i elegancka, obie super. Wykończenie przy szyi mega super, też takowe uwielbiam.. zazdroszczę, ale tak pozytywnie oczywiście, umiejętności szycia... pozdrawiam cieplutko Małgośka 🤗
OdpowiedzUsuńTakie luzackie dekolty łatwiej szyć, to wszystko z lenistwa bo piękne odszycia są zbyt wymagające :))))
UsuńŚwietne, kradnę, zwłaszcza pierwszą. A i do dżinsów pasują (zwłaszcza pierwsza) :) ;)
OdpowiedzUsuńA proszę Cię bardzo, kradnij sobie na zdrowie:))
UsuńProsto a zarazem elegancko, ale trzeba mieć warunki, a ty je masz. Mam na myśli
OdpowiedzUsuńfigurę.
Z tą figurą, Mario ,to tak nie za bardzo, dlatego szyję lub dziergam głównie "worki" :))))
Usuń