Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

czwartek, 7 listopada 2019

Pucio

      Pewnego dnia,gdy bezmyślnie  włóczyłam się po sieci,wpadł mi był w oko szydełkowy Pucio.
Rodzice maluchów wiedzą z pewnością kto zacz.Moja wiedza na ten temat wynika z posiadania małego wnuczka,który czytuje z mamą historyjki o Puciu więc pomyślałam,że może taki spodobałby się małemu.

Moje umiejętności w zakresie zabawek są prawie żadne,co dobitnie ilustruje choćby ta jedna ,którą kiedyś wymęczyłam,ostatnich ośmiornic nie liczę,bo to trochę inna robótka.Po ninjago Jay zarzekałam się wprawdzie,że nigdy więcej ale że trochę czasu już upłynęło,to  zapomniałam że z amigurumi to mi raczej nie po drodze.

Szybko sobie jednak o tym przypomniałam :))
Nie miałam dobrej bawełny na taką zabawkę i użyłam tego co miałam czyli akrylu.To była masakra!Akryl się rozwarstwiał i stawiał opór na wszelkie możliwe  sposoby.Z głową poszło już lepiej bo to bawełna.
Ręce to jakiś kosmos!Jak można robić takie chude rzeczy,moje wielkie łapska tego nie ogarniają:)))

Oczy robiłam trzy razy!
Raz dopiero po przyszyciu zobaczyłam,że przyszyte są nierówno  .Odprułam.
Po następnym przyszyciu(!) okazało się ,że Puciowi zrobiłam oczy na swój obraz i podobieństwo czyli jedno oko większe ,drugie mniejsze.Jak mogłam nie zauważyć,że guziczki są różnej wielkości?!Odprułam.
Użyłam innych guzików,choć mniej pasujących ,za to jednakowych.Tym razem niby dobrze ale już nie było miejsca na brwi.

A o poróżowaniu policzków po tym wszystkim po prostu zapomniałam.

Skorzystałam z  darmowego wzoru od Ani z bloga W pogoni za szyciem.Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy-moja wersja ma się tak do oryginału jak Maluch do Mercedesa.Po raz kolejny przekonuję się,że zabawki to nie dla mnie.
Pucio pojechał wreszcie wczoraj do właściciela.Trochę się obawiałam jak go przyjmie ale wygląda,że się zaprzyjaźnili:)).Wybrali się razem na spacer,Pucio został usadzony w wózeczku,Młody prowadził:))


 Gdy się zmęczył,pojechali sobie razem.





I tylko się martwię czy te ręce są dostatecznie mocno przyszyte na takie noszenie:)))).


Miłego weekendu :)))

12 komentarzy:

  1. Najważniejsze, że obdarowany zadowolony, chociaż myślę, ze trochę przesadzasz- zabawka jest bardzo ładna . Wprawdzie rozumiem Cię - ja też nie lubię ich robić. Pozdrawiam!
    Łucja

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna zabawka dla wnuczka:) Ważne, że spędza z nią czas- w końcu to prezent od Babci :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czepiasz się, to całkiem fajnie Ci wyszło. I najważniejsze- Wysoka Komisja zaakceptowała, a tylko to się liczy!!!!
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Superaśny 🤗🤗🤗🤗Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Najważniejsze, że wnuczek zaakceptował.Nie jest taki zły jak
    piszesz. Tez nie lubię robić maskotek:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak się robi coś z duszą to zawsze się spodoba. Ja lubię robić maskotki, jednak nie mam komu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Najważniejsze, że wnusiowi się podoba. Włożyłaś w pracę całe serce i to najbardziej się liczy. Pozdrawiam serdecznie.Małgosia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pucio, skąd ja go znam? Moja wnuczka jest jego fanką, ale ja go robić na pewno mnie będę, bo wena odeszła w siną dal i powrócić nie chce. Może wróci,kto wie, na razie jestem na etapie czapek dla lalek, które mała usilnie nakłada lalkom i nie marudzi, że nieładne . Może dlatego , że ma dopiero 20 miesięcy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też nie przepadam za robieniem takich drobnych rzeczy ale jakoś zabawek na szczęście nie muszę robić. Ładnie wyszedł:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Pucio jest prześliczny Tonko! Wnuk na pewno jest zadowolony! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale się ubawiłam tym opisem :))
    Pucio jest elegancki i wygląda świetnie. A najważniejsze, że wnuczkowi się podoba :))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń