Moje 800 km przebyłam ,jak dla mnie ,w rekordowym tempie 8 godz.Poszło nieźle zważywszy,że pierwsze dwie godziny jechałam w kompletnych ciemnościach i w strugach deszczu.Zatrzymałam się tylko raz na tankowanie i fizjologię ,to tez mój rekord :)).
A dzisiaj od rana walczę z porządkami-okna umyte,kurz sprzątnięty,prawie się rozpakowałam.Prawie bo w połowie pracy pan listonosz dostarczył mi liścik,który był jak cios w żołądek.Odechciało mi się wszystkiego.Witamy w domu.
Ale tym i wszystkim innym będę ,jak Scarlet O'Hara,martwić się dopiero jutro.W trakcie rozpakowywania znalazłam w szafie zapomnianą matę masującą,na którą swojego czasu dałam się naciągnąć,wywlokłam ją i na fotel,a co!Do tego robótka i czekoladki (to tyle na temat odchudzania :(( ).
A potem w internet po następną porcję przyjemności z oglądania Waszych robótek :))I jakby trochę lepiej.A przy okazji urosła robótka :)
Przyjemnego popołudnia Wam życzę :))
Serdecznie witam u mnie dwie nowe obserwatorki-Lusię i Anabell :))
To dobrze, że szczęśliwie dotarłaś do domu. A ta robótka, to może jakiś sweter robiony od góry?
OdpowiedzUsuńTeż z zaciekawieniem spoglądam na tę rozpoczętą robótkę. Świetnie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńJa obstawiam, że to poncho. Zapowiada się pięknie, nawet jak to nie poncho :-)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń