Nie będę mogła być na grobach moich bliskich,zresztą jak prawie co roku , "był czas przywyknąć":).Za to opowiem Wam o jednym z tutejszych cmentarzy,może nie tyle o samym cmentarzu co o mojej tam bytności.Natknęłam się na niego całkiem przypadkiem włócząc się bez celu i poznając miasto.Kto podczytuje ten blog dłuższy czas,ten wie że ja cmentarze to po prostu pasjami lubię ;).Takie zboczenie:).
Więc kiedy okazało się ,że niechcący na jeden trafiłam to oczywiście polazłam bez wahania.Był koniec listopada,dzień co prawda słoneczny ale już popołudnie.Cmentarz położony jest na zboczu góry i gdy już tam weszłam to złośliwe słonko szybciutko myk za górę i nagle zrobiło się typowo listopadowo,szaro i ponuro.
Nie zrażona wrednym zachowaniem słonka poszłam zwiedzać:).Cmentarz Poppelsdorfer jest dziwny ,przez jego środek biegnie jakby w wąwozie droga prowadząca na górę czy raczej wzgórze Kreuzberg.Idąc nią, szczególnie samotnie ,mając po obu stronach położony wyżej cmentarz człowiek czuje się nieco nieswojo.
Jesień,wszystko zasypane liśćmi.
Jak na niemieckie stosunki to cmentarz jest jakby nieco zaniedbany,jakieś badziewiaste bramki boczne,byle jakie ogrodzenie z siatki .
Po drugiej stronie drogi,w drugiej części cmentarza widać kilka wielkich grobowców,tam jednak nie dotarłam z powodów o których niżej.
Wędrowałam sobie tak przez ten cmentarz,coraz wyżej i wyżej,robiło się coraz ciemniej i bardziej ponuro (co widać też na zdjęciach,które też są ponure:)) aż w pewnym momencie uświadomiłam sobie,że oprócz mnie na całym tym cmentarzu nie ma ŻYWEJ duszy!!!Ja nie jestem specjalnie strachliwa,w duchy i inne nadprzyrodzone cuda nie wierzę,racjonalna do bólu -jednak ta atmosfera,ta ponura listopadowa pogoda,szarówka,szeleszczące pod nogami liście i fakt ,że nie było tam nikogo prócz mnie sprawiły,że poczułam się trochę niepewnie.Tymczasem przede mną była już ostatnia kwatera ale za to dość ciemna i pełna żywopłotów po obu stronach.Jak już człowiek raz straci pewność siebie to zaraz zaczyna sobie wyobrażać co też może się czaić za tymi cholernymi żywopłotami :)))
I tak sobie stałam zastanawiając się iść czy nie iść,kiedy zza żywopłotu (jednak się czaiło!)wyszedł sobie kot,czarny oczywiście,jakżeby inaczej:)))Wyszedł,postał,popatrzył na mnie i przeszedł na drugą stronę.Tego mi już był za wiele,nie zastanawiałam się dłużej tylko najbliższą bramką zwiałam na drogę:)))
A tam wcale nie było lepiej.Jakieś dziwne szopy,na jednej z nich siedziało następne wielkie kocisko i tak paskudnie na mnie spojrzało,że poczułam ciarki na krzyżu :)))
Tak więc szybko zakończyłam zwiedzanie,obiecując sobie że tu wrócę i obejrzę jeszcze drugą stronę.Tak minął rok,jakoś nie dotarłam tam po raz drugi i nie dlatego żebym się bała:))Tak jakoś się złożyło:))Ale może jeszcze się tam wybiorę,muszę te wielkie grobowce obejrzeć.No i znów będzie listopad czyli odpowiednia pora ;)
Lasek za cmentarzem
Był listopad,był cmentarz,kot też był a gdzie szampan?
Szampan tez jest:))Popatrzcie:)
Czyż to nie jest bardziej osobiste od zwykłych kwiatków?
To koniec mojej cmentarnej "opowieści":))Jeszcze droga powrotna z góry a w dole Bonn.
Dla mnie to nigdy nie było smutne święto.Oprócz zadumy nad grobami są to też spotkania rodzinne czy z dawno niewidzianym znajomymi i przyjaciółmi,którzy zjeżdżają się w tym dniu, często z daleka.Życzę Wam pogodnego Święta i bądżcie ostrożni na drogach:)))
To jutro a dzisiaj
Happy Halloween.
Zaglądając do Ciebie zawsze można liczyć na piękne zdjęcia i niezwykłe widoki. Wiesz... ja chyba też lubię cmentarze. Nawet trochę powiało grozą - ten kot, pojawiający się znikąd i cisza i samotność... Ten stary cmentarz może i jest teraz zaniedbany, ale przyjrzałam się alejkom i widać,że wszystko było kiedyś przemyślane i starannie zaprojektowane, np. żywopłoty okalające groby i oddzielające je od głównej alei, kapliczka na zboczu, mury porośnięte roślinnością...
OdpowiedzUsuńDziękuję za spacer jesienny :)
Zawsze do usług:))
UsuńNaturalnie masz rację,wszystko jest przemyślane i zaprojektowane.Pisząc"zaniedbany"miałam raczej na myśli,że nie jest tak po niemiecku do bólu wysprzątany,wygrabiony,wysypany kamyczkami itd a przez to właśnie pełen uroku:).Pozdrawiam:)
Tosiu skończyłam odgarniać tony śniegu z naszych nagrobków.Zazdroszczę Ci tak pięknej pogody i takich scenerii.Cudny ten cmentarz.Też bym sobie pospacerowała.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTutaj szczęśliwie bez śniegu,nawet dzisiaj piękne słońce było i 10 stopni ale od jutra ma padać,na szczęście tylko deszcz:)
UsuńBardzo intrygujące miejsce. Piękny , stary cmentarz. Świetna sceneria do nakręcenia thrillera. Doprawdy , samotny spacer może być trochę stresujący. Ja chyba nie zapuściła bym się głębiej. Tchórz ze mnie. A Ty zawsze wypatrzysz jakąś perełkę . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJadziu,ja zaabsorbowana zwiedzaniem zapomniałam że należałoby się bać a poza tym z dużym opóznieniem dotarło do mnie ,że jestem tam sama:))
UsuńJa też uwielbiam cmentarze ale sama na taką wyprawę nie wybrałabym się ...a szczególnie takie stare.Pamiętam z dzieciństwa jak mój dziadek był pochowany właśnie na takim(później przeniesiony na nowy)A że mieszkam na Ziemiach odzyskanych jedna część była Polska a druga poniemiecka,te kapliczki,figurki,grobowce...to wszystko zachowało się jeszcze do dnia dzisiejszego,coś w tym jest mają niepowtarzalny klimat.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Tonko.
pozdrawiam Anita
Anitko,jakoś tak się składa,że ja prawie wszędzie sama jestem więc nie mam wyboru,albo sama albo wcale:)))A u nas też był taki poniemiecki cmentarz,jako dziecko uwielbiałam się po nim włóczyć,był zarośnięty,pełen tajemniczych grobowców a nocami mi się śnił i okropnie się bałam:)))Pózniej jakiś "mądry"ówczesny decydent zdecydował,żeby go zniszczyć i powstał tam park.
UsuńA dla mnie Twoja opowieść była intrygująca. A spacer z Tobą bardzo ciekawy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo to się cieszę:)))
UsuńPiękna opowieść z dreszczykiem:) Ciarki dostałam:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDzięki:))Ciarki są wskazane w Halloween:)))
UsuńAle jesteś odważna, Tonko! :-) Ja uwielbiam takie historie. No i te koty, pewnie duchy zmarłych, pałętające się za karę. Super wycieczka na dzisiejszy wieczór :-)
OdpowiedzUsuńW Cieplicach była parada, naoglądałam się tych przebierańców (nawet kuracjusze się bawili!), a teraz Twoja opowieść i jestem nakręcona na jakiś horror... Ale w telewizji nie ma nic ciekawego.
Widok butelki z szampanem i kieliszkiem wzruszył mnie, i jeszcze te kamyczki. Jeśli dobrze dojrzałam, w październiku była rocznica śmierci.
Miłego wieczoru, Tonko :-)))) Mimo wszystko... Pozdrawiam Cię.
Och Elu,z odwagą to niewiele ma wspólnego,już raczej z bezmyślnością:))Mam nadzieję,że znalazłaś coś odpowiedniego na dzisiejszy wieczór,ja horrorów unikam jak ognia,boję się:))
UsuńPrzy tym ostatnim grobie zatrzymałam się na dłużej,pomyślałam sobie,że musiała to być fajna babka skoro do niej z szampanem ktoś przyszedł:))Pozdrawiam :))
Ja też uwielbiam cmentarze :)
OdpowiedzUsuńTo fajnie bo myślałam ,że jestem osamotniona w tym cmentarnym zamiłowaniu :)))
UsuńLubię takie stare cmentarze to kawałek historii jest. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńNiesamowite miejsce, niesamowity spacer... Nie lubię cmentarzy, mam zbyt bujną wyobraźnię :)) Za to dziś wieczorem, jak co roku będzie tam pięknie, sporo świateł i ludzi, mnóstwo wspomnień o tych, którzy od nas odeszli, szkoda tylko że pada...
OdpowiedzUsuńAch, także uwielbiam cmentarze, ta atmosfera spokoju i skupienia działa kojąco. Zwłaszcza te stare mają niepowtarzalny klimat, piękne nagrobki, gdzie praktycznie każdy jest małym dziełem sztuki, nie to co współczesne robione praktycznie na jedno kopyto. Piękny cmentarz widziałam w Opavie, tez dokładnie rozplanowany, piękne stare nagrobki.
OdpowiedzUsuńA szampan też mnie wzruszył. Ten cmentarz nie był przez przypadek w części żydowski? To by mogło tłumaczyć kamyki na tym grobie (Żydzi nie stawiają zniczy, tylko właśnie kamyki zostawiają na grobie) i ten swoisty nieład na cmentarzu, ponieważ uważają, że nic z cmentarza nie powinno być zabierane, dotyczy to również liści, gałęzi, czy innych rzeczy ;)