Wzorek najprostszy z możliwych,dający się łatwo powiększyć tylko przy zakończeniu kombinowałam już po swojemu,no jakżeby inaczej :)))
Jednocześnie dzieje się spódnica,dzieje się wolno bo ciągle ją pruję.Żeby za łatwo nie było,wymyśliłam sobie w niej okrągłe elementy.Wydzierganie elementów to pryszcz ale jak je połączyć z resztą spódnicy?!Zanosi się na robótkę długodystansową:)))Choć na dobrą sprawę ,nie wiem po co ją robię.I tak nie mam gdzie nosić takich ciuchów,nie mówiąc już o tym że lato zaraz się skończy.
A'propos lata,którego właściwie nie ma,po trzech dniach upały zakończyły się spektakularnymi burzami z potężnymi ulewami a dzisiaj już się ochłodziło :(.Nawet nie zdążyłam się porządnie zagrzać :(.
( Przypadkiem ,w trzecim roku użytkowania,znalazłam w mojej komórce, robiącej ostatnio głównie za aparat fotograficzny,funkcję robienia takich kolaży. Jestem bardzo ciekawa czy w takim tempie zdołam poznać gruntownie mój sprzęt zanim dokona on żywota:))))
Unicestwieniu uległa (jednak) za mała kamizelka,zdecydowałam że zrobię ją po raz czwarty (!) dopóki trwa moje szydełkowe szaleństwo:)))A zastanawiając się nad nią ,dopiero teraz doszłam do tego,dlaczego wyszła mi za mała.Po prostu kratki"puste" wychodzą węższe niż te wypełnione słupkami,tak więc "pełny"dół jest dobry a gdy zaczęły się kratki ,zaczęła się zwężać,ot i cała tajemnica.
Sprułam też poniewierający się od ubiegłego roku czarny szal ( tu też testowałam możliwości aparatu:))).Ambitnie zaczęłam estońskim wzorem sofia kiri ale muszę się poddać.Wełna jest czarna,można robić praktycznie tylko w świetle dziennym,wzór jest piękny ale skomplikowany i trzeba cały czas uważać żeby się nie pogubić,ja nie mogę go zapamiętać.Żeby go dokończyć ,musiałabym mieć dużo czasu w "jednym kawałku" a nie mam niestety.Nie zrezygnowałam jednak z czarnego estończyka,muszę tylko wybrać wzór ,który łatwo zapamiętać i można go odłożyć w dowolnym momencie bez pogubienia się.
PS.
W Bolkowie na zamku trwa właśnie Castle Party i potrwa jeszcze do jutra,kto jest w pobliżu niech zajrzy,jest na co popatrzeć:)))
Marzę o zrobieniu serwetki na drutach, może dzięki Tobie skuszę się.
OdpowiedzUsuńKokotku,mnie się spodobało,fajnie się robi:)Polecam:))
UsuńJaka piękna Ci wyszła ta serweta kolorek miodu super:)) To teraz czekam na tą lnianą jak to mówią do czterech razy sztuka :) pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńWłaśnie:)))Tylko muszę się szybko za nią wziąć zanim mi zapał nie minie:))
UsuńOd widoku Twojej serwety zawirowało mi w głowie z zazdrości! :-) Tonko, toż to cudo! Skoro mówisz, że jest łatwa, to może i ja popełnię moją pierwszą? Jakoś jeszcze do szydełka nie dojrzałam... Cieszę się, że prujesz... bo ja też mam zamiar spruć kilka rzeczy i jakoś mi lepiej ze świadomością, że nie tylko ja destrukcję czynię. Staram się nie dorabiać filozofii w stylu-cofam się, nic nie umiem itp; lepiej będzie - rozwijam się, uczę się na błędach, wyciągam wnioski, doskonalę bla bla bla. I właśnie dlatego to zrobię- a nie że mam doła, albo brakuje mi włóczki :-) A tak nawiasem mówiąc, Tonko, akurat działam sweterek, którego stworzenie "chodziło" za mną od naszego spotkania, kiedy zobaczyłam Twój moherkowy i tak się nakręciłam, że hej! I zrobię jeszcze jeden, rudy, a co! Pozdrawiam słonecznie!
OdpowiedzUsuńOch,bez przesady Elu z tą zazdrością,serweta jest tak prosta,że już prościej się nie da:)))Ale myślę,że z nieco trudniejsza też można sobie poradzić,tylko ja mam problem z pilnowaniem wzoru:))Twoja filozofia dotycząca prucia bardzo mi się podoba:))Ale bez doła też bym spruła:)))Oj,bardzo się cieszę,że Cię zainspirowałam,mam nadzieję ,że wyjdzie Ci lepiej bo mój jest taki nie do końca udany.Ale tego pruć nie będę:))I jeszcze a'propos spotkania to wpadłam w dół,kiedy sobie uświadomiłam,że przecież ja nie mogę być w sierpniu,nie wiem co mi się ubzdurało,to chyba myślenie życzeniowe było.Przyjeżdżam dopiero 9 września:((((
UsuńPozdrawiam deszczowo czyli u mnie praktycznie jak zwykle,jeśli chodzi o pogodę:)
Jakoś to przemyślimy i zrobimy tak, żeby się spotkać jak przyjedziesz. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy miały sobie odpuścić kolejny sabacik :-) A z serwetą to muszę się przyjrzeć, jak to w ogóle zacząć. Trudne, jakieś zawiłe wzory nie wchodzą w rachubę :-) Pogoda się popsuła, ale w tych okolicznościach, kiedy przez cały dzień dusiliśmy się z ukropu, a teraz pada i lekko wieje, to można powiedzieć, że się poprawiła :-))))
UsuńOj ,to dobrze,byłabym niepocieszona gdyby mnie to ominęło:)))
UsuńPoczątek w mojej był trochę trudny bo mi się jakoś tak średnio na pończoszniczych drutach dziergało ale potem już był luzik.Zawiły wzór też nie dla mnie,ten wydał mi się najprostszy i chodziło mi też o możliwość powiększania.
Piękna serweta!
OdpowiedzUsuńDziękuję:))
UsuńNo wspaniała serweta , gratuluję .Wzorek możesz podrzucić koleżance.Zazdroszczę Ci deszczu bo u nas praży niemiłosiernie a ja wieczorem latam po ogrodzie i podlewam bo jak tak dalej pójdzie to będzie pustynia.Pozdrawiam i czekam na Twój przyjazd.
OdpowiedzUsuńDziękuję:))Alu,pod drugim zdjęciem jest link do wzoru(na czerwono).U Ciebie to faktycznie z górki spłynie i jest sucho ,deszczu więc Ci życzę ale dopiero po festiwalu:))A przyjazd dopiero za miesiąc :(((.
UsuńPięknie Ci wyszła serweta. Muszę i ja spróbować może się uda. U mnie upały, które wykańczają. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję:))Poszło łatwiej niż się spodziewałam,koniecznie spróbuj:))
UsuńNo wiesz , na widok serwety dosłownie szczęka mi opadła. Pełen podziw, jesteś wielka. Ty jak zwykle robisz sporo od razu ale jak coś zrobisz to jest na co popatrzeć.
OdpowiedzUsuńJa intensywnie przygotowuję się do wyjazdu. Mam nadzieję , że jutro o tej porze będę w Krynicy Morskiej. :)))))
W planach mam taką torbę http://s017.radikal.ru/i432/1206/09/e03ccb190685.jpg. Mam nadzieję , że nie rzuciłam się z motyką na słońce. Na wszelki wypadek biorę też druty i włóczkę na sweterek.
Jest tam dostęp do internetu. Biorę laptopa. Więc nie stracę kontaktu . Pozdrawiam. Szaraczek gotowy. W wolnej chwili prześlę Ci zdjęcie pliski.
Oj tam,oj tam:))Zaraz szczęka,prościzna to jest ale dziekuję:))
UsuńZdjęcie torby niestety nie chce mi się otworzyć,poczekam więc na to co stworzysz no i na zdjęcia Szaraczka,jestem bardzo ciekawa jak to wyszło:)
Życzę Ci wspaniałego urlopu:)))
Może to się otworzy http://www.liveinternet.ru/users/laitdream/post228363663/
UsuńBardzo ładna,ja też mam ją zapisaną do zrobienia,może kiedyś...:)Czekam więc na Twoją wersję.Powodzenia i jeszcze raz dobrego wypoczynku:)))
UsuńAle u Ciebie ruch w interesie... I to... I to...
OdpowiedzUsuńSerweta wyszla wspaniala. To jest wielką zacheta do dziergania nastepnej.
ja tez chcę taka serwetę zrobić, poprosze o przepis:))
OdpowiedzUsuńLink do wzoru znajdziesz pod drugim zdjęciem(na czerwono).Ja zmieniłam zakończenie i to już było bez żadnego wzoru ,moja improwizacja, ale gdybyś była zainteresowana,to spróbuję bliżej wyjaśnić:))
UsuńDzięki, zerknęłam ...ty chyba grubsze nici wziełaś? i więcej powtórzeń ? bo tamta taka nieduża....
UsuńTak,ja miałam chyba trochę grubszą bawełnę niż w oryginale i robiłam na ile mi nici wystarczyło.Wybrałam ten wzór miedzy innym dlatego,że można go w nieskończoność powiększać a ja chciałam mieć serwetę a nie serwetkę:).
UsuńSerweta śliczna, mam nadzieję, że wkrótce będa nastepne, równie piękne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję pięknie:))Może i będą jakieś bo spodobało mi się:))
UsuńSerweta królewska!!! Prezentuje się świetnie :)
OdpowiedzUsuńTakie wykończenia onrusu dodaje mu lekkości,
OdpowiedzUsuńMasz rację,takie zakończenie jak w oryginale przy dość dużej szerokości elementów też wydało mi się nieco przyciężkie.
Usuńśliczna słoneczna serweta :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńSerweta super:) Ja tak naprawdę czytam i czytam i nie bardzo się na tym wszystkim wyznaję, bo ani nie drutuję ani nie szydełkuję. Ale z wielką ochotą podziwiam wszystkie piękne efekty Twoich rączek. Pozdrawiam cieplutko i życzę udanej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:))Na tej samej zasadzie ja zaglądam do Ciebie i innych,co prawda sama takich cudów nie robię ale lubię popatrzeć co inni potrafią:)Pozdrawiam:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo wiesz Tonka, serweta mnie dosłownie powaliła na kolana, jest w cudnym kolorku po prostu śliczna i świetnie pasowałaby do moich mebelków:) Oj, dzieje się u Ciebie, dzieje....
OdpowiedzUsuńPaulownia rzeczywiście ma owoce jak orzeszki, ale kwiaty mam do dzisiaj w pamięci:)
Pozdrawiam, Marlena
Dziękuję:)Osobie dla której jest zrobiona też ,mam nadzieję,będzie do wystroju wnętrza pasowała:)A kolorek długo się u mnie wyleżał zanim znalazł swoje przeznaczenie,jakoś nie miałam do niego przekonania.
UsuńCudowna serweta , uwielbiam oglądać serwety wykonane na drutach , chociaż sama nie lubię ich robić
OdpowiedzUsuńDziękuję:)Ja po tej pierwszej stwierdzam ,że chyba polubię :).
UsuńNo serweta wygląda świetnie :)) Teraz już wiesz co i jak i może pokusisz się o więcej :))
OdpowiedzUsuńW sprawie destrukcji i rekonstrukcji trzymam mocno kciuki, żeby udało Ci się te rzeczy w miarę bezboleśnie ukończyć, bo znam ten ból prucia...
A kolaże są super, muszę dokładnie przyjrzeć się swojej komórce, kto wie co kryje w swoim wnętrzu :))
Pokuszę się z pewnością:))Z kamizelką już ruszyłam i tylko żeby mi się zapał nie skończył.
UsuńSerweta świetna i bardzo mi się podoba to "dokombinowane" na dole!
OdpowiedzUsuńOryginalne zakończenie jakoś do mnie nie przemawiało a zresztą ja zawsze muszę choć trochę po swojemu:))
UsuńSerweta REWELACYJNA!!! Wzór łatwy i super się prezentuje! Życzę Ci wytrwałości i cierpliwości w dzierganiu prutych robótek:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTosiu jestem Twoją fanką ! Kiedy wystawa Twoich arcydzieł ? Wszystkie prace są przepiękne !
OdpowiedzUsuńDziękuję:)))Gosia?
Usuńtak to ja Twoja fanka !!!!! całusy
OdpowiedzUsuńCieszę się moja Fanko,że Ci się udało:)))
Usuńsliczny obrus...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńWspaniała serweta - robi wrazenie.
OdpowiedzUsuńCudny ten obrus. Mistrzostwo świata normalnie.
OdpowiedzUsuńJaka śliczna serweta!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Ania