Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

wtorek, 5 listopada 2013

Pomroczność jasna

                    
Jestem żywym przykładem ,że taka jednostka chorobowa jak najbardziej istniejeJ.
Dlaczego?
Dostałam wczoraj na Skype wiadomość.
Od koleżanki.
Od koleżanki ,która mi żadnych wiadomości nie przesyła tylko od czasu do czasu sobie pogadamy. 
Wiadomość to plik cośtam,cośtam.exe .
Nikt normalny takich plików nie otwiera i w normalnych okolicznościach ja też nie. Aż krzyczał „jestem wirusem,łapy precz”.Ale..... tu właśnie zadziałała ta pomroczność jasna…..Rezultat?
Robal momentalnie gdzieś się ukrył i zaczął działać.Skype zwariował ,przeglądarka padła,wszystko się muliło.A to jeszcze nie wszystko.Po jakimś czasie zadzwonił kolega z pytaniem co to jest ,to co mu wysłałam.Wysłałam?!Ludzie!Niczego nie wysyłałam!W tym momencie uświadomiłam sobie,że to cholerne goowno nie dość,że mi zainfekowało komputer,to jeszcze rozesłało się do moich wszystkich skypowych kontaktów !
Co ja narobiłam!Resztkę włosów z głowy rwałam,popiołem posypywałam  obficie przy tym”mięsem” rzucając.
Jedną osobę na pewno wrobiłam,swoją osobistą synową mianowicie.Ona jest przynajmniej usprawiedliwiona bo ciągle sobie coś przesyłamy więc niczego nie podejrzewała.
     Rany,co robić?Znikąd ratunku,znikąd pomocyJ Informatyk ze mnie jak z koziej d…..a tu trzeba działać.
Chrom nie działa ale przecież jest explorer,którego nie lubię,nie używam i w ogóle o nim na co dzien nie pamiętam.Na szczęście pomroczność chwilowo  minęła i sobie o nim przypomniałam.Działał!Uf,co za ulga.A teraz szybko,dopóki działa  trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie.Na początek przeskanowałam laptopa swoim antywirusem ale bez efektów,coś tam znalazł ale to nie było to.
    Na samym początku mojej komputerowej kariery,gdy sama się od podstaw wszystkiego uczyłam,zapytałam telefonicznie mojego syna   o coś tam z tą nauką związanego .Synowi  nie bardzo się chciało ciemnej,matczynej masie tłumaczyć a może i sam nie wiedział a nie chciał się przyznać (znamy to:))),w każdym razie powiedział mi tak:
-Matka,tam w prawym górnym rogu jest takie okienko i napisane jest google,tam znajdziesz odpowiedź na wszystkie swoje pytania.Mhm
Ok,urok poniałJ Od tej pory okienko jest moją alfą i omegą i tam udaję się z całą moją niewiedzą i ciekawością a ono cierpliwie udziela mi wyjaśnień.Nota bene synowi się zrewanżowałam ,gdy po kilku latach on o coś podobnego zapytał,usłyszał:Wiesz,tam w prawym,górnym rogu…..:)))
     Wracając do tematu,po pomoc udałam się oczywiście do tego googlowego okienka.Wyszukałam informacje o wirusach i ich pozbywaniu sie.Wyszło mi ,że potrzebuję narzędzia czyszczącego,ale jakiego?
Nie mam pojęcia jak się nazywał  ten robal a tym samym nie wiem które narzędzie będzie właściwe.Postanowiłam zacząć od pierwszego lepszego.
Pobrałam jakieś,otworzyłam ,skanuje.Przeskanował,znalazł całą masę najróżniejszych zagrożeń (które antywirus spokojnie przepuścił) i informuje ,że można je wyrzucić.To klikam mu :wyrzuć a on na to ,że owszem ale dopiero jak mu zapłacę.O skubany! No to ja sobie przejrzałam caaaaałą długaśną listę tych tam zagrożeń- że niby nie będę kupować kota w worku,najpierw sprawdzę czy mojego robala przydybał.Jakoś nic nie wydało mi się do niego podobne.No to za taką robotę ja płacić nie będę,poszedł won.
No i znowu w internet i następne narzędzie.Tym razem darmowe.Następne skanowanie,dużo znalazł  i wyrzucił.Ale wydało mi się,że to jeszcze nie to.No to następne narzędzie i następne skanowanie  - ten nie znalazł nic.
       Pomiędzy tymi zabawami dowiedziałam się od znajomej,że owszem,dostała ten plik ode mnie ale jej antywirus to zneutralizował.O żesz ty,a mój nic a nic, noo poczekaj no ,pójdziesz  ty do kosza skoro nie potrafisz, a ja sobie ściągnę ten co potrafi.
Tak też zrobiłam,pobrałam sobie AVG ,zainstalowałam ,jak tylko się usadowił na moim laptopie ,zaraz znalazł jakiegoś robala ,w długim ciągu niezrozumiałych znaków wyłuskałam słowo”skype”.Bingo?Kurcze,dopadł goJuż go za to kochamJ
   Ponieważ nie mogę mieć dwóch antywirusów trzeba było odinstalować Pandę.Powinnam była to najpierw zrobić,wiem.Zapomniałam.
No to próbuję go odinstalować, ja mu : proszę won,a on mi na to okienko z jakimś ble,ble,ble w niezrozumiałym języku.
No to ja znów : precz z komputera  a ten nie, że niby error i coś tam,znów jakieś ble,ble.Nie powiem ,zeźliłam się. Ja ci dam error ,już ja na ciebie coś wymyślę.
Mądre google podpowiedziało,że może w trybie awaryjnym zechce się ta panda wynieść.Niestety, nie zechciała i znów we  mnie  okienkiem.
Przy okazji,gdy chciałam error z okienka przetłumaczyć,wyszło na jaw że bluetooth  nie odbiera zdjęć z mojej komórki ,a przedtem odbierał.No i Chrom w dalszym ciągu nie chciał współpracować.No nie,tego już za wiele,moja cierpliwość się wyczerpała,zwłaszcza że ta walka trwała już kilkanaście godzin,te skanowania zabierają mnóstwo czasu. Trzeba się uciec do drastycznych środków czyli do przywracania systemu.Wymyśliłam sobie,że to właśnie powinno te wszystkie problemy rozwiązać.Jak pomyślała tak zrobiła.
I voila!
Pandę wywaliłam bez żadnych problemów,zainstalowałam od nowa AVG (bo ten z kolei wywaliło przywracanie ),Chrom jak nowo narodzony a i zdjęcie się przesłało.Cud ,miód i orzeszkiJ
I tak to po prawie 24 godzinach myślę nieśmiało ,że dzień co prawda zmarnowałam ale chyba problem rozwiązałam.Gdyby nie to ,że sama go sobie sprowadziłam,mogłabym być z siebie dumna ;)

A post piszę ku przestrodze,żeby ktoś się nie naciął tak jak jaJ
I tak szczęście,że znalazłam wreszcie w tym domu miejsce gdzie sięga sygnał internetowy,bo gdybym musiała tę walkę na dworze toczyć ….A dzisiaj wichura,ulewa i co tam tylko jesień ma najlepszego :)))

Życia bez wirusów życzę,internetowych i innych też J

A mój laptop skanuje się jeszcze raz,tak dla pewności J
I właśnie o mało nie skasowałam tego całego posta,oj ta pomroczność to chyba rozgościła się u mnie na dłużej:))                     

35 komentarzy:

  1. Czyta się tą opowieść pt " Ku przestrodze" jak kryminał.
    Świetnie sobie poradziłaś. Rozgniotłaś robala.
    Pozdrawiam. Ola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu,całkowitej pewności jeszcze nie mam ale wygląda,że jest ok:))

      Usuń
  2. Jesli nie Ty sama, to ja jestem z Ciebie dumna:) a Google, to też mój wielki przyjaciel:)))) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez Google już sobie nie wyobrażam jak mogłabym funkcjonować,zwłaszcza że wciąż na wyjazdach pozbawiona jestem normalnego dostępu do dóbr wszelakich :))

      Usuń
  3. No to miałaś długi romans z robalem. Wiesz, ja nie ściągam tych darmowych programów antywirusowych, ja po prostu kupuję licencjonowany. Jest na dwa komputery a roczna opłata nie zwala z nóg- więcej w roku wydaję na przysłowiowe waciki, a program jest naprawdę bardzo dobry.
    Tonko , jesteś b. dzielna , że sobie poradziłaś.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu,darmowe też są dobre,zwłaszcza do zwykłego domowego użytku,mój okazał się dla robala za słaby ale nowy,też darmowy,poradził sobie świetnie.Ale mimo to zastanawiam sie nad zakupem.Ten który pobrałam jest w zasadzie wersją płatną i mam miesiąc na testowanie po czym albo wracam do wersji podstawowej bezpłatnej albo kupuję.Może kupię:))

      Usuń
    2. Przecież ja też mam kompa tylko do użytku domowego. Od wielu lat kupuję ten program, to Kaspersky.I nigdy mnie jeszcze nie zawiódł.
      Miłego, ;)

      Usuń
  4. Aleś pięknie opisała ta walkę z robalem:) Uśmiałam się gdzie nie gdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tonko, ale adrenalina! :)Wspaniale sobie poradziłaś, szacun :)))) Całe szczęście, że można znaleźć sposoby na poradzenie sobie z takimi problemami. Ja strasznie nie lubię jak coś mi się w komputerze psuje, więc płacę za program antywirusowy, a niedawno czytałam rankingi i okazało się, że ten mój wcale nie jest taki najlepszy. Nie masz żadnej pomroczności, po prostu komuś zaufałaś :))) Zyskałaś nowe doświadczenie i umiejętności. Patrz, są i korzyści! :) Pozdrawiam Cię serdecznie i oby wszystko już ciągle pięknie działało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja Elu,nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.Wkurza mnie jednak,że spokojnie można było tej całej hecy uniknąć i mam do siebie o to duże pretensje.

      Usuń
  6. Ale walkę z robalem rozegrałaś, no brawo Tonko 1:0 dla Ciebie. Nie wiem czy ja bym sobie poradziła . Z tego wynika , że wcale taka tępa nie jesteś, chylę czoła:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marleno,w większości przypadków muszę sobie radzić sama,rzadko jest na kogo zwalić:))A to jest tak,że jak człeka zmusi to sobie jakoś daje radę ,poradziłabyś sobie na pewno:))

      Usuń
  7. Ty jesteś jak super specjalista. Podziwiam. Ja nie dała bym rady.Teraz już nic Cię nie zaskoczy.
    Jakoś długo jesteś na wyjeździe. Myślę , że wkrótce wrócisz do swobodnego dostępu do internetu.
    Pogoda u nas podobna. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam,jasne że dałabyś radę :))Jadziu,za kilka dni wracam,jeden dzień będę w domu i lecę w świat na tydzień,po powrocie cztery dni w domu i do pracy:((

      Usuń
    2. Powodzenia. Szczęśliwej podróży. Ty jesteś kobieta światowa :)

      Usuń
    3. Dzięki Jadziu:))Tak się złożyło ,że się włóczę ale ja domatorka jestem,tyle że bez domu :))

      Usuń
  8. dużo tego czegoś wszędzie..trzeba uważać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co racja to racja,choć niektórych zagrożeń czasem nie sposób uniknąć,ale żeby tak wpuścić sobie własnoręcznie to już mistrzostwo świata z mojej strony ;)

      Usuń
  9. Ło matko współczuję.... I Tobie również życzę życia bez wirusów.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale przeszłaś batalię. Niesamowitą. Współczuję. Takimi rzeczami zajmuje się mój mąż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo wygodnie mieć kogoś pod rękę,kto się zna,ja niestety muszę sama:))

      Usuń
  11. Przeczytalam kryminal z ogromnym zaciekawieniem, pomimo komputerowej katastrofy genialnie i jakby nieco z humorem mimo wszystko opisany. Tak na pocieszenie dodam, ze poswiecilam niedawno 4 dni na skanowanie komputera, pomimo iz u mnie jest wylacznie AVG. Niestety konik ktorego dostalam, ekonomiczny bo owsa nie potrzebuje, a zwie sie trojanski, taki byl madry, ze sam mi AVG odinstalowal i nie chcial zadnego programu przyjac. W koncu sie udalo i usmiercilo konia. Znam niestety te batalie, choc moje zwierze przyszlo po cichu nie wiadomo skad, bo ja zadnej dziwnej wiadomosci nie dostalam :(
    Moze jakis czosnek do monitora trzeba przykleic, coby te stwory zarloczne odganial.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko,to jeszcze lepiej niż u mnie,ja przynajmniej natychmiast wiedziałam że wlazło.Wirusy są coraz przemyślniejsze i nawet jak człowiek jest ostrożny to jakoś może go złapać.Dobrze że udało Ci się go uśmiercić,mam nadzieję że nie narobił wiekszych szkód.A czosnek...można spróbować...przecież nie zaszkodzi ;)

      Usuń
  12. Faktycznie trihlerry mogłabyś pisać:)) przeczytałam ten co powyżej, no i wyrazy uznania, ale ciekawa jestem, czy jak mam Kasperskiego antywir, to mnie tez może dopaść???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sie nie znam ale Kasperski to chyba jeden z najlepszych,tak mi się wydaje choć z drugiej strony wirusy też są coraz to nowsze i doskonalsze jeśli tak można powiedzieć :))Życzę Ci żeby Cię nie dopadło:))I uwążaj żebyś sama śmiecia nie wpuściła tak jak ja to zrobiłam:))

      Usuń
  13. Toneczko, Ty kochasz wujka googla, a ja Ciebie za takie superaśne pisanie. Czytadło na medal, a i porady przydatne. Masz polot, poczucie humoru i nie masz już wirusa. O to chodzi, prawda? Serdeczności ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Azalio,wolałabym jednak opisywać mniej drastyczne przypadki :)))

      Usuń
  14. Swietnie opisałaś swują batalie z wirusem. Bardzo Ci współczuję. Gratuluję, że sobie poradziłaś sama. Ja to dzwonie do syna a mam zainstalowanego Nortona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkich ,do których mogłabym ewentualnie dzwonić mam o setki km stąd,chcę czy nie muszę sama :))

      Usuń
  15. Ale horror zaliczyłaś... Cieszę się, że wszystko działa teraz jak należy, jesteś wielka :)) A opowieść to się na książkę sensacyjną nadaje :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Aniu,wciąż jeszcze szperam w komputerze w poszukiwaniu ewentualnych zagrożeń ,tak do końca to nie jestem pewna czy aby wszystko jest czyste.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tonko,jestem pod wrażeniem jak poradziłaś sobie z nie proszonym gościem :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobrze ,że nie otworzyłam tego pliku od Ciebie.Jesteś bardzo dzielna i prawie jak haker radzisz sobie z komputerem.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń