http://www.na-telefon.org/ |
I tak dziś telewizja ARTE pokazała film o Brigitte Bardot,
http://www.listal.com/list/hairstyles-brigitte-bardot |
jej dzieciństwie,drodze do kariery,filmach i miłościach wśród których był też Serge Gainsbourg .I stąd właśnie tytułowe "je t'aime... moi non plus".
Piosenka powstała na życzenie Brigitte Bardot, która poprosiła Gainsbourga o napisanie "najbardziej romantycznej piosenki, jaką tylko można by sobie wyobrazić". Początkowo Gainsbourg nagrał piosenkę z Bardot, ale jej ówczesny mąż Gunter Sachs nie zgodził się na jej upublicznienie. Zamiast z Bardot, Gainsbourg zaśpiewał ją w 1969 ze swoją ówczesną kochanką, brytyjską piosenkarką Jane Birkin, której ta piosenka otworzyła drogę do kariery we Francji.( Wikipedia)
I tę wersję z Jane Birkin wolę bo BB-jak się o niej wówczas mówiło-nie była specjalnie dobrą piosenkarką:)
Czasów wielkiej popularności francuskiego kina,często skandalizującego i na pewno bardziej śmiałego niż dyżurne wówczas u nas kino radzieckie.Wywołującego oburzenie starszego pokolenia - moja babcia,osoba na co dzień nie używająca mocnych wyrazów,gdy usłyszała spikera (pamiętacie pana Suzina?)zapowiadającego film francuski zwykła była mawiać:Tfu,znowu te kurwielskie filmy :)))A "kurwielskie" dlatego,że tam nic tylko się cięgiem całowali ,pokazywanie tego uznawane było przez moją babcię za absolutnie naganne:)))Juz nie mówiąc o tym ,że Bardotka zwykła była goła latać ale to akurat chyba było wówczas w naszych wersjach wycinane:))
Czasów pocztówek grających i radia Luxemburg,słuchanego z tranzystora:))
Pocztówkowy szał
Każdy z nas ich pięćset miał
Zamiast nowej pary jeans
A w sobotnią noc
Był Luxembourg, chata, szkło
Jakże się chciało żyć!
Jakże się chciało żyć!
Oj,chciało:))A gdy już jakaś chata wolna była to natychmiast organizowała się prywatka (dzisiaj ,tfu,domówka ,ludzie ,jak to strasznie brzmi:))).Działo się,oj działo:))
I tak przypominają się czasy,ludzie,sytuacje...Na co dzień się o tym nie myśli,nie pamięta,czasem tylko jakaś piosenka ożywi na moment przeszłość:)))
Piszę jakbym sto lat miała ;)Dobra ,koniec wspomnień,czas wrócić do rzeczywistości.Dobranoc:))
od razu lepiej :))
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńPamiętam te czasy jako małolata, ale BB fascynowała mnie zawsze, obecnie słucham książki "Paryż na widelcu: Stephena Clarka, gdyż moim marzeniem jest wycieczka do Paryza i zamków nad Loara, ale musze powiedzieć, że Francuzi i paryżanie to specyficzny naród i wiele się zgadza z Twoim opisem:))
OdpowiedzUsuńParyż to też moje marzenie,kiedyś tam pojadę,na pewno.W ogóle Francja ,cudownie brzmiący ,choć dla mnie zupełnie niezrozumiały ,język ma w sobie coś kuszącego:))
UsuńParyz to piekne miasto do zwiedzania :)...z mieszkaniem na co dzien- juz gorzej :)
Usuń...a jezyk francuski jest fascynujacy :)
...w dobie tanich lini lotniczych wycieczka do Paryza jest w zasiegu reki :)
... jestem troche mlodsza od Ciebie, ale czytajac co Twoja Babcia mowila....to tak, jakbym moja Mame slyszala :)))....ale mimo tego co mowila, i tak ogladala jednym okiem :)))))))
...pozdrawiam Cie serdecznie spod paryskiego nieba :)
Moja babcia była konsekwentna w swojej niechęci i gdy usłyszała,że francuski to nie oglądała:)))Dla mnie wszystko co francuskie jest fascynujące z językiem włącznie.Może mieszka się w Paryżu niezbyt fajnie ale i tak Ci tego trochę zazdroszczę,tak jak i Basi-Fanaberii tej jej Normandii:))
UsuńBardotka to miała przynajmniej co pokazać, bo zgrabniutka była. Wprawdzie miała często minę nadąsanej małpki, ale przynajmniej nie pokazywała silikonu zamiast piersi.Tę piosenkę często słucham, ponieważ radiostacja, którą mam włączona "na stałe" emituje stare piosenki - po prostu facetem od muzyki jest Marek Sierocki. Na okrągło słucham właśnie starych przebojów. Reszta tego co nadają to chłam, ale muzyka jest w porządku. Francuzi to przynajmniej nie są zakłamani- udowodniają ,że seks a miłość to raczej dwie różne bajki, ale jednocześnie seks nie jest czymś, czego trzeba się wstydzić. Dobrze,że już ciut, ciut opanowałaś emocje związane z problemami, niedługo wszystko "się uładzi".
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ale przyznasz Aniu,że ta jej nadąsana minka była cudowna:))
UsuńBardzo lubię oglądać filmy - dokumenty biograficzne. A BB bardzo lubię :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że poprawił Ci się odrobinę nastrój - będę trzymała kciuki, żeby systematycznie, z dnia na dzień, było coraz lepiej.
Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki Kasiu:))Pozdrawiam Cię :))
UsuńPiękna piosenka:)
OdpowiedzUsuńWitam, proszę mi powiedzieć nazwę filmu o Brigitte Bardot. Moja mama kochała tę aktorkę w młodości. Chcę powiedzieć, moja matka o tym filmie.
OdpowiedzUsuńDino,oglądałam film po niemiecku,niemiecki tytuł to"BB,eine Liebeserklärung".
UsuńPozdrawiam Ciebie i mamę:))
Jestem nieustającą fanką BB. Widziałam wszystkie filmy z nią, które były u nas wyświetlane. Dobrze, ze już wylazłaś z mysiej dziury. Tak trzymaj. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTosiu daj mi tego Twojego optymizmu bo mam największego doła w życiu.
OdpowiedzUsuńPościelówa wszech czasów.
OdpowiedzUsuńNie martw się. Ja, jeśli mam zmartwienie, to myślę o tych problemach, które miałam rok temu i o tym, że dzisiaj nic dla mnie nie znaczą.(Oczywiście z wyłączeniem poważnej choroby lub śmierci bliskiej osoby, bo to zawsze boli). Ja, dokładnie rok temu miałam naprawdę potężne problemy, a teraz gwiżdżę na to :), wszystko się dobrze ułożyło, a będzie jeszcze lepiej. :) Pozdrawiam.
Miło sobie powspominać.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą to z kłopotami tak jest , że jakoś się rozwiązują. Ale niekiedy przeżyć dobę jest ciężko.
Pozdrawiam cieplutko.