I powstał kocyk:)))
Koc składa się z 40 kwadratów...
...które następnie zostały "zszyte "szydełkowym łańcuszkiem.
Włóczki są różne ale w jakichś 90% jest to wełna,miejscami żywa i podgryzająca ale akurat mnie to nie przeszkadza.
Koc zrobiłam na drutach nr 6,waga pokazuje ok.1,5 kg.
Z miejsca polubiony i używany:)))I trzeba podkreślić,że nic tu nie było prute(sic),bardzo przyjemna robótka:))
A teraz wzięłam się za kosz" niebieskości":)))
Podziwiam za konsekwencję.
OdpowiedzUsuńKoc wyszedł super. Napracowałaś się, ale teraz możesz być z siebie dumna.
Pozdrawiam. Ola.
Dziękuję 😊 Szczerze mówiąc,mimo że to duży projekt,to robilo mi się całkiem bezboleśnie:)))
UsuńKoc wyszedł super!!
OdpowiedzUsuńPodziwiam za wytrwałość w utylizacji włóczek ja nie mam silnej woli żeby zużyć dwa motki z zapasów trzy dokupuję -straszne.
Pozdrawiam serdecznie
Też tak czasem mam:)) Pozdrawiam
UsuńWow! Rewelacyjny, ten zielony pasuje idealnie. Nie dziwię się, że jest chętnie używany, sama bym spod niego nie wychodziła w taką lodowatą wiosnę :D.
OdpowiedzUsuńTeż poszczę włóczkowo, jeszcze trzy swetry i będę mogła w końcu zamówić coś nowego.
Ja jeszcze sporo mam do przerobienia ale jak widzę te cudne moteczki to ręce mnie swędzą i nie wiem jak długo wytrzymam :))
UsuńPIEKNY!!! Swietny sposob na wyrobienie resztek, piekne kolorki tego koca, moze i ja zmobilizuje sie do takiego:) POzdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńBardzo lubię patrzeć na Twoje dziergadła ! Koc wyszedł wspaniały !!! Nie tylko wielkość ma imponującą, ale przede wszystkim pięknie dobrane, stonowane kolory. Dużo tych włóczek było... Ja też mam mnóstwo, ale przeważnie niebieskości i różowości i pomarańcze. Też chcę je spożytkować. Niektóre nawet są jeszcze nie zwinięte w kłębki, tylko w takich ogromnych pasmach leżą - od kupna. Jesteś dla mnie inspiracją i działasz mobilizująco :) dziękuję :)) Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Uleńko za miłe słowa:))Ja właśnie wzięłam się za niebieskości,straszna pstrokacizna wychodzi:).W między czasie zastanawiam się nad pozostałymi.Pozdrawiam:)
UsuńKoc jest rewelacyjny,jakie to szczęście że postanowiłaś wyrabiać zapasy.
OdpowiedzUsuńNo wiesz Ewo,sprzedawanie mi nie wychodzi,część przygarnęła synowa a resztę muszę przerabiać, przecież nie wyrzucę:))) Pozdrawiam
UsuńŚwietny koc. Dobry sposób na pozbycie się zapasów. Trzeba brać przykład z Ciebie i zapasy będą znikać.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJakoś pomału znikają, wciąż jest ich sporo:).
UsuńŚwietnie się prezentuje. Już dawno zauważyłam, że robienie na drutach lub szydełku systemem patchworkowym wcale nie jest męczące. Tym systemem zrobiłam kilka dużych serwet prostokątnych, czego z pewnością nie skończyłabym nigdy gdybym to robiła jako jednolitą całość. Co prawda kwadraty były stosunkowo nieduże i łączyłam je od razu, w ostatnim rzędzie danego kwadratu.Najważniejsze było znalezienie łatwego do zapamiętania wzoru na kwadrat.
OdpowiedzUsuńPo przeprowadzce nie mam już niestety zapasów, ale pozaczynane ze dwa sweterki ciągle mnie straszą;)
Serdeczności;)
Rzeczywiście, patchwork robi się fajnie.Nieco gorsze bylo zszywanie i bordiura.To że nie masz zapasów to super sytuacja, możesz kupować i kupować:))) Aż do zrobienia nowych zapasów;). Pozdrawiam
UsuńŚwietny pomysł! Kocyk wygląda na cieplutki. Też walczę z zapasami ale powoli mi idzie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jest cieplutki,w końcu to wełna.A ta walka strasznie ślamazarnie mi idzie,wciąż straszą w kącie pudła z zapasami:)))
UsuńSama swiadomosc, ze na 100% nie trzeba bedzie nic pruc by poprawic, dodaje skrzydel przy dzierganiu. Kocyk bardzo stylowy Ci wyszedl!
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńŚWietny koc ci wyszedł, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:-)
Usuńświetny pomysł. kocyk piekny:)
OdpowiedzUsuńFantastycznie wykorzystałaś resztki! Świetna kolorystyka Ci wyszła, ścieg francuski też był dobrym wyborem- w każdym projekcie super wygląda:)
OdpowiedzUsuńCudny kocyk,a jaki przydatny na wiosenne chłody:). Ciekawa jestem co będzie w niebieskim kolorze. Pozdrawiam serdecznie:). Małgosia.
OdpowiedzUsuń