Czarny bez kwitnie w najlepsze,miejscami nawet już przekwita,najwyższy czas przerobić kwiaty na coś pysznego lub zdrowego .Nawet nie muszę się za nim specjalnie uganiać,rośnie sobie na podwórzu w ilości więcej niż wystarczającej:))
Zaczęłam od mocnego uderzenia czyli nalewki.Przepis na nią podałam
tutaj .Nalewka już gotowa,wyniesiona do piwnicy przegryza się:))Wydaje mi się trochę mało,może jeszcze dorobię ale na razie zabrakło kwasku.Na zdjęciu widać jakiej wódki używam,informacja dla przebywających w Niemczech.Kupuję w ALDI,oprócz ceny ma tę zaletę,że nie śmierdzi ordynarnie wódą.
Następna porcja kwiatów przygotowana na galaretkę.
Proszę ,oto przepis gdyby ktoś był zainteresowany:
10 dużych kwiatów oczyścić
-w 3/4l naturalnego(nie klarownego) soku
jabłkowego rozpuścić trochę kwasku cytrynowego
-włożyć kwiaty,pozostawić na12-24 godz
-przecedzić,wymieszać z cukrem
żelującym(3:1).
Teraz zabieram się za syrop.Co prawda moja mama wciąż twierdzi,że na kaszel idealna jest nalewka,ale w obawie przed uzależnieniem się rodzicielki na wszelki wypadek podrzucę jej syropek:))Ja sama do specjalnie przeziębiających się nie należę ale rodzinie się przyda.Przepisu nie podaję bo nie mam.Dziewczyny na blogach i Fb podawały różne,muszę się rozejrzeć.Poinformuję gdy jakiś wybiorę.
Od czasu do czasu w moich poczynaniach towarzyszy mi taki przeszkadzacz:))Przychodzi i czeka, a jak mu się cierpliwość skończy, pohaukuje na mnie,że niby otwórz wreszcie tę lodówkę i daj mi już ten smakołyk:))
Posiedzieć spokojnie na zewnętrznej też na ogół się nie da:))
 |
No jak?Bawimy się? |
No i czy mam jakiś wybór?Bawimy się oczywiście:)))
 |
Hej!Na co czekasz?Rzucaj wreszcie! |
 |
No,spróbuj mi zabrać! |
A kiedy już zdecydowanie odmówię współpracy, dotrzymuje mi po prostu towarzystwa,oczywiście gdy nie ma nic ciekawszego na widoku:))
Czasem również na spacerze:))
A spacer teraz to sama radość.Już sama nie wiem który miesiąc kocham bardziej,maj czy czerwiec:))Jadę sobie na rowerze,przyglądam się pełnym kwiecia ogródkom,wszędzie coś pachnie,tu jaśmin (choć nasz pachnie jakby bardziej),tam róże a dzisiaj poczułam już lipę.Swoją drogą warto było onegdaj palenie rzucić,żeby się teraz tymi zapachami upajać:))Jadę i nagle sobie uświadamiam,że nie mam swojej normalnej zaciętej i wrednej miny tylko się uśmiecham.Uśmiecham, mimo że tabletki szczęścia zredukowałam o połowę!No ale jak się nie uśmiechać ,gdy świat taki piękny:))Dookoła upał,miasto jakby nieco wyludnione ale ja,dziwadło,lubię upały.Mam na nie swoje sposoby,gdy już naprawdę mocno dają się we znaki,bardzo proste zresztą.Po prostu chodzę w mokrych ciuchach i śpię w spryskanej wodą pościeli.Działa:))
To co,rzucę jeszcze częścią tego kwiecia,które mnie tak zachwyca:))Niestety włóczę się na ogół w samo południe gdy słońce bardzo ostre,odbija się to na jakości zdjęć niestety.
 |
Nie wiem co to za krzew.Wygląda jak jaśmin ale kwiaty podobne do hibiskusa,pachnie delikatnie jaśminem. |
 |
Śliczny krzaczek czarnego bzu,nie na nalewkę:)) |
 |
Ten jest tu dość pospolity ale też nie znam go z nazwiska:)) |
I te róże....wszędzie...
 |
Ogromne,przebogate krzewy dzikich róż przy drogach |
 |
I te szlachetne,wspaniałe w ogrodach |
Letni wieczór....Co za cisza,jaki spokój....Coraz mniej samochodów,z dala słychać tylko barki na Renie....
I ci cholerni brzęczący krwiopijcy :(Posiedziałabym jeszcze,jest tak przyjemnie na dworze ale te małe ,wredne stwory nie pozwalają.Nie ma rady,trzeba uciekać:((
Dobrej nocy,bez komarów :)))