Zimno jest.
Marzną mi chore stawy jak je nocą wystawię spod kołdry a z drugiej strony nie znoszę krępujących ruchy pidżam z rękawami no i nie lubię zbyt ciepłych pomieszczeń do spania.Wymyśliłam,że udziergam sobie wełniany ocieplacz na ramiona.Takie coś w rodzaju niedużego bolerka z dwóch moteczków Merino Print z Lana Grossa, 50g/160m, niefilcującego się co ma znaczenie bo taka rzecz będzie raczej często prana.
Czy się sprawdzi- okaże się,przetestuję tej nocy choć z drugiej strony od dzisiaj powinno się podobno ocieplić.Wczoraj ,pomimo przenikliwego wiatru i kilku stopni poniżej zera,siedziało sobie dwoje ludzi,jakby to środek lata był i patrzyło na rzekę i przepływające barki.Twardziele :))
I jeszcze mała zajawka zaczętej wczoraj robótki...
Dziękuję bardzo wszystkim za dobre słowo na temat kompleciku,nie ukrywam że milo się czyta komplementy:))
Ocieplaczyk na ramiona - zmyślny. Z zdjęcie tytułowe, to jakby znad naszego Sanu.
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tym ocieplaczem. Ciekawa jestem jak się sprawdzi. Te mrozy dały się we znaki. Lubię też spać w niezbyt ciepłym pokoju. Przez ostatnie noce musiałam ubierać się cieplej . Potem mimo mrozów było mi zbyt ciepło i wróciłam do poprzedniej piżamki. Piżamki lubię. Oby tylko nie miały nic pod szyją. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCóż to będzie? Takie malutkie, a już śliczne. Sweterek, kamizelka? Kurcze, znowu robisz coś takiego że zatyka mnie z zachwytu...
OdpowiedzUsuń