Ostatnie wieści z frontu były takie,że jako ten osiołek co to mu dano ,zgłupiałam gdy doszło do wyboru płytek ściennych i podłogowych.Taka obfitość może w końcu człeka, na brakach w komunie wychowanego ,wytrącić z równowagi,czyż nie :)))W końcu jednak kafelki zostały wybrane,zakupione wraz z workami klejów ,fug i innych niezbędników.Do równego rachunku dorzuciłam jeszcze obłędnie drogi (jak dla mnie oczywiście:))prysznic i drzwi do łazienki.A co:)) A skoro już tak pięknie podejmowałam zakupowe decyzje,to siłą rozpędu poleciałam do Ikei i dawajże kuchnię kupować.Nawet się przesadnie długo nie zastanawiałam bo im dłużej się namyślam,tym trudniej mi się zdecydować.A tak raz dwa i po krzyku:)))
Ba,nawet-czekając na Budowniczego a długo go nie było - sama osobiście cały ten ikeowski majdan na półkach wyszukałam, na 3 wózki zapakowałam i metodą raz jeden ,raz drugi ,raz trzeci i od nowa ,do kasy dotaszczyłam.Pani w kasie była z lekka zdziwiona:Pani to wszystko sama?!
A teraz już wprawdzie nie śnią mi się gruzy i kafelki,za to sen z oczu spędzają mi kredyty.
Tak to jest jak sobie człowiek poszaleje:(
Tak czy siak,kafle wraz z kuchnią przyjechały do domu.
Nie bez kłopotów i trudności.Już samo to,że wszystko trzeba było wnieść praktycznie na drugie piętro po wąskich i niewygodnych schodach wystarczy.Młodzieńcy,którzy mi te ciężkie płyty nosili mało ducha,biedacy,nie wyzionęli.
Ale to wszystko już za nami:))Wybrane kafle pięknie przyklejone i ,o dziwo,wszystko mi się podoba i jestem zadowolona:))Nie pokażę jeszcze całej łazienki choć jest prawie gotowa.Ale prawie...wiadomo,robi różnicę:))
Drzwi jak widać osadzone.
Jeszcze czeka miejsce na montaż kotła gazowego.Instalatorzy właśnie zaczęli montaż instalacji gazowej,kotła i kominów.W mieszkaniu gaz był odcięty i nie ma licznika więc wszystko od początku trzeba zrobić.
Jeszcze nie ma lustra (bo to co jest to tymczasowa prowizorka,na dodatek krzywo przeze mnie przyklejona) a więc i oświetlenia przy nim nie ma bo nie wiadomo jakie będzie.A z lustrem też trzeba poczekać na montaż kotła c.o.Ale generalnie wszystko już działa - kibelek,wanna,prysznic i jako ostatnia została podłączona woda do umywalki i też działa jak widać:)).
Te gustowne szmatki, zwisające tu i ówdzie w charakterze drzwi ,też już częściowo zostały zastąpione prawdziwymi przesuwnymi drzwiami ale trzeba im jeszcze parę elementów domontować.
U góry widać fragment już poskładanych mebli kuchennych ,jeszcze w błękitnym ochronnym ubranku.Ale o kuchni,która też jest prawie gotowa i innych pomieszczeniach to już może w następnym odcinku:)))
Tak więc cdn:))
Miłego weekendu:)))
Zapowiada się bardzo elegancko. No fakt, wybór wszelakiej glazury jest naprawdę ogromny. Wiesz, te niemal końcowe prace już straszliwie się dłużą- robią,robią a końca wciąż nie widać.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Oj tak,już niby jest się tuż,tuż a wciąż tylko prawie:))Obawiam się,że to "prawie"jeszcze bardzo długo potrwa,mam nadzieję że starczy mi cierpliwości:))Pozdrawiam:)
UsuńZapowiada się pięknie.Nie zazdroszczę ale efekt końcowy już widać.Piekne kafelki i całość wysoka półka.Meble z ikei są swietne.Pozdrawiam i życzę szybkiego zakończenia remontu.
OdpowiedzUsuńZ tą półką to bez przesady ;)Już zbliżam się powoli do końca choć jeszcze mnóstwo pracy trzeba włożyć.Dziękuję i pozdrawiam:))
UsuńZazdroszczę rezultatu ale tego , co przed, zdecydowanie nie.
OdpowiedzUsuńDrugi raz chyba bym się tego nie podjęła,to fakt:))Pozdrawiam:))
UsuńŁazienka zapowiada sie pieknie :)
OdpowiedzUsuńWyszło nadspodziewanie ładnie,mam nadzieję wkrótce już całość pokazać:).
UsuńDzielna jesteś, kobieto! I jak będziesz miała ładnie. :)
OdpowiedzUsuńNo cóż,jak się powiedziało a to się teraz trzeba do końca alfabetu męczyć:)))
UsuńWspółczuję, to samo przeszłam latem. Wiem,że nie ma końca. Dzisiaj właśnie szlifowałam ala antyki do zawieszenia na w dalszym ciągu pustych sypialnianych ścianach. Doprowadziło mnie to po raz trzeci (opalanie, szlifowanie szlifierką i wiertarką) tym razem ręcznie do siódmych potów z powodu pobytu męża w pracy.
OdpowiedzUsuńMatka Polka wszystko może a najbardziej to co nie możliwe. Graty z Ikei są ciężkie szczególnie do noszenia.
Konkluzja: wszyscy mówią, ale teraz masz ładnie. Czego Ci też w samopoczuciu życzę. Wszak ma nas to cieszyć. Szkoda tylko, że prawie po... :)
Szlifowanie ,opalanie ,malowanie gratów-to wszystko przede mną ,na razie maluję ściany:)To zdaje się być moja prywatna "never ending story":)))Pozdrawiam:)
UsuńOch, jak zazdroszczę... Też bym kiedyś chciała tak powybierać sobie płytki o kafelki itd... :)
OdpowiedzUsuńGdy je wybierałam,wcale nie wydawało mi się to taką frajdą,bardzo stresujące;) Życzę Ci,żebyś mogła to zrobić jak najszybciej i nie musiała czekać na to pół życia tak jak ja:))
Usuń