Polatałam po lekarzach (pani doktor na odmianę miła i przyjazna,taka huśtawka nastrojów to może klimakterium:)) ),porobiłam wyniki-jedne lepsze inne gorsze.
Biegiem ogarnęłam zapuszczone miejsce pod gruszą
Niektórzy pomagający nie bardzo się jak widać do pracy przykładali:)))
I tak po tygodniu biegania ruszyłam za morze :))
Ale nie ze mną te numery,byle czemu się nie dam,jak się nie bardzo da na plażę ,to można przecież na wycieczkę bo tak całkiem źle nie jest:))
Wybierzecie się ze mną?Pojedziemy do Halmstad.
Pomyślicie ,co ma z tym wspólnego Roxette?To wyjaśni się w następnym poście:)))
To na razie:))
Przyjemności Ci życzę za tym morzem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ola.
Dziękuję Olu :))
UsuńOczywiście, zabierz mnie na wycieczkę, proszę. Tort wyszedł śliczny a żelki to ulubione "papu" małolatów( w tajemnicy- moje też). Życzę Ci słonka, żebyś mogła nacieszyć się morzem i piachem. Morze to świetny lek na nerwy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Dziękuję Anabell:))W tajemnicy przyznam się,że rzeczony tort po prostu kupiłam ale że małemu się bardzo podobał to wszystko jest ok :))
UsuńTo po takim intensywnym tygodniu życzę Ci spokojnego wypoczynku :-)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa Twoich postów z odwiedzin za morzem.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Kasiu:))O wrażeniach z pewnością opowiem:))
UsuńMoże pani doktor ktoś zwrócił uwagę :)
OdpowiedzUsuńWypoczywaj, należy Ci się za tak intensywny czas!
Kto wie,może i tak bo różnica była ogromna:))
Usuń