Po pierwsze muszę się czymś pochwalić:))) Taki śliczny naszyjnik dostał mi się jako tej ślepej kurze od Anabell .Aniu jeszcze raz dziękuję:))
Po drugie.Pamiętacie może Coś ?Otóż Coś było może i fajne ale nie dla mnie.Pomyślałam ,że szkoda marnować deficytowe miejsce w szafie na nienoszony ciuch.Wyciągnęłam delikwenta,rozprułam szwy,obleciałam szydełkiem (rakowe,jakżeby inaczej:)) i jest teraz ciepłym szalem.Już zdążyłam go raz założyć i myślę,ze nie ostatni.Po spięciu spinką może też być rodzajem poncza,na jesień jak znalazł:))

Po trzecie-jesień idzie ,nie ma na to rady....Ale we Wrocławiu jeden kasztanowiec zdaje się tym zupełnie nie przejmować.Pośród innych zrudziałych od pasożyta i jesieni,ten stoi sobie jak ta panna młoda caluśki w kwiatach:)))Oniemiałam jak go kilka dni temu pierwszy raz zobaczyłam:))Uparłam sie go sfotografować ale że ja tamtędy tylko przejeżdżam ,zatrzymywać się tam nie można ,musiałam to zrobić jadąc.Szansa jest tylko na jedno zdjęcie,na więcej nie ma czasu:))Trzy razy próbowałam,podczas trzech kolejnych przejazdów i to co widać ,to najlepsze co mi się udało zrobić:))Ale chyba widać jak ładnie kwitnie,prawda?

Po czwarte nowe życie dostała też ta bluzeczka.Już ją chyba tu pokazywałam wśród innych staroci.Teraz wywlokłam ją z szafy,też w ramach szukania miejsca,powiesiłam na Chudej i zastanawiałam się co z nią zrobić.Swoje lata ma ,fakt ale jak na rzecz co najmniej dwudziestoletnią (a może i ponad ) trzyma się nieźle.Nie mam pojęcia co to za włóczka była,wygląda na jakąś mieszankę chyba bawełny,na pewno z wiskozą i jeszcze z czymś.Niezniszczalna i nie zniszczona:))Akurat przyszła z wizytą synowa,typ południowy,śniada cera,czarne włosy.Pomyślałam,że to w sam raz dla niej.Obejrzała,wzięła choć chyba nie do końca przekonana, trochę później dzwoni zaskoczona:bluzka jest super i na nią idealna.Jeszcze by nie,gdy ją robiłam też byłam w jej rozmiarze :)))
Po piąte mam jeszcze jednego niezniszczalnego starocia,chyba jeszcze starszego od tej wyżej.Zrobiona z anilany służy mi do tej pory,wciąż ją od czasu do czasu wkładam:)))
Po szóste pora się zbierać.Rumunka z włóczkami zapakowana jako pierwsza :)))Jak zwykle nabrałam moteczków na conajmniej rok ;)Nad resztą medytuję i skończy się na tym,że też jak zwykle w ostatniej chwili wrzucę do torby co popadnie.Nienawidzę się pakować,nigdy nie wiem co mam wziąć,już tyle lat prowadzę to życie nomada a nie nauczyłam się.
.Jeszcze jakieś ostatnie sprawy ,żeby o niczym nie zapomnieć to wszędzie karteczki a i tak zapominam:)))
Uznałam ,że obklejanie laptopa to najlepszy sposób,luźne kartki z reguły gubię,do notatek w notesie zapominam zaglądać a komputer otwarty praktycznie cały czas i co i rusz przy nim przysiadam.Tak więc karteczki na laptopie,lista zakupów w telefonie,kalendarz z przypominaczem takoż-wyposażenie sklerotyczki:)))
No to do następnego razu:))Miłego weekendu Wam życzę:))
Witam serdecznie nowe obserwatorki,bardzo się cieszę że do mnie zaglądacie:)))