Tym razem z pudeł wywlokłam 2 kłębki groszkowej cieniowanej Maxi z metalizowaną nitką,6 małych kłębków kremowej mikrofibry i szpulka jakichś bliżej nieokreślonych nici.
No i co teraz?Nosić się tego w tej postaci absolutnie nie da (chyba że w polu :))),co bardzo wyraźnie wyszło na zdjęciach.
W tym wydaniu bluzka już nadaje się nie tylko na pole.
Ostatnio dziewczyny pozują do zdjęć w takich pozach a la Marilyn Monroe,kolanko w kolanko i koniecznie dziubek.Nie udało się,ani dziubek ,ani kolanko,modelka ze mnie ,okazuje się,żadna,za to była kupa śmiechu:))).
Pojedynczo każda z tych nitek była mi na nic bo jakichś serwetek czy czegoś w tym stylu raczej nie robię.Z mikrofibry zrobiłam tylko elementy maskujące do poplamionej lampy.Ponieważ wszystkie pasowały do siebie kolorystycznie,postanowiłam je połączyć.Kolorek taki sobie,cukierkowy i raczej mało elegancki ale mnie się spodobał:).Te nitki też niekoniecznie na ciuchy ale co to szkodzi spróbować?Akurat w tym samym czasie wpadł mi w oko wzór Elara pullover Whitney Hayward, który akurat z okazji koronawirusowego lockdown był dostępny za darmo.I zaczęłam coś tworzyć.
Początkowo całość miała być zrobiona na szydełku tak jak we wzorze.Zakładając oczywiście,że nitek wystarczy.Zrobiłam,a jakże,jednak bluzka okazała się sięgać do miejsca gdzie normalni ludzie mają talię a ja -oponę.Coś z tym trzeba było zrobić.Zaczęłam jakieś kombinacje szydełkowe z pozostałymi nićmi ale to wszystko było do niczego.Cóż tradycji musi jednak stać się zadość-prucie.Sprułam do karczka.Szydełko jest wybitnie niciożerne,wymyśliłam więc że na drutach powinno wystarczyć na długość pozwalającą na ukrycie również opony.
Nabrałam oczka na brzegu karczka i poleciałam początkowo prostym ściegiem pończoszniczym ten jednak zaczął mi zbaczać w bok.No to znowu prucie.Myślałam o ryżu ale ryżu nie lubię dziergać i w końcu wymyśliłam ściągacz.Może niezbyt szczęśliwie biorąc oponę pod uwagę, ale spróbowałam.Wyrobiłam do końca kordonek i mikrofibrę,zostało mi tylko dużo tych szpulowych.I niby wszystko dobrze, ale....Jakoś tak przy tych wszystkich kombinacjach z dołem bluzki,zupełnie przeoczyłam fakt,że karczek wyciągnął mi się do zupełnej nieprzyzwoitości:(((((
No i co teraz?Nosić się tego w tej postaci absolutnie nie da (chyba że w polu :))),co bardzo wyraźnie wyszło na zdjęciach.
Ja generalnie dekolty ,bo to już raczej dekolt niż karczek,bardzo lubię,im większy tym lepszy ale tym razem to już zdecydowanie przegięłam:)).Zastanawiałam się czy w ogóle te zdjęcia zamieszczać.
Pruć?Trzeci raz?No nie :((Rzucić w kąt?Szkoda trochę.Kombinować,jak zwykle.
Pruć?Trzeci raz?No nie :((Rzucić w kąt?Szkoda trochę.Kombinować,jak zwykle.
No to kombinuję.Jeżeli nie pruć (nie!) to jakoś inaczej trzeba te dziury na biuście zlikwidować.Kupić wstążkę i przepleść?Ale wstążka nie wytrzyma prania i skąd wziąć taki akurat kolor a żaden inny mi tu nie pasuje.Zastanawiałam się nad różnymi możliwościami kilka dni aż przypomniało mi się,że zalega gdzieś u mnie taka tkanina zasłonowa,którą ktoś kiedyś mi zostawił.Sprawdziłam kolor-idealny:))I nawet ten połysk pasuje:)).
Początkowo chciałam pasek tkaniny przepleść ale w końcu po prostu przyfastrygowałam go od wewnątrz i tylko z przodu.
I oto wersja druga,poprawiona.
Ostatnio dziewczyny pozują do zdjęć w takich pozach a la Marilyn Monroe,kolanko w kolanko i koniecznie dziubek.Nie udało się,ani dziubek ,ani kolanko,modelka ze mnie ,okazuje się,żadna,za to była kupa śmiechu:))).
Zebrane podczas sesji zielsko zdobi kąt do tej pory(już ponad tydzień chyba) i ma się dobrze.Przyznacie że jest niesamowicie ozdobne.A już dzika marchew to prawdziwa gwiazda i zasługuje na najbardziej honorowe miejsce w ogrodzie.A nie wiem co to ta druga roślina.Ktoś wie?
P.S.
P.S.
Na zdjęciach z pola mam drugie z uszytych ostatnio spodni.
Miłego zbliżającego się weekendu:))
Bardzo mi się ta bluzunia podoba. Równie dobrze mogłaś tym materiałem obszyć górę biustonosza i też by było akurat. A na tych roślinkach polnych to zupełnie się nie znam.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Niby tak ale wtedy musiałabym tylko ten jeden nosić :)))
UsuńDobrze, że nie prułaś, bardzo ładna ta bluzeczka. Świetne rozwiązanie znalazłaś. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńDziękuję, jakoś udało się bez prucia:)) Pozdrawiam:))
UsuńJa bym w tym miejscu przyszyła taką taśmę ozdobną z folkowym wzorem i to w koło przez co bluzka straciłaby swój cukierkowy charakter. Ale ładnie wyszła i nawet te kolory mi się spodobały:) Pewnie i tak nie masz większych zapasów ode mnie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj,z tymi zapasami to nie wiem.Trochę nie chce mi się ich wywlekać ale może się jednak zmobilizuję a przy okazji może wpadnie mi jakiś pomysł do głowy.Taka taśma pewnie nieźle by wyglądała ale ja właśnie tę cukierkowatosc chciałam zachować,spodobała mi się.Pozdrawiam Basiu:))
UsuńBluzka super, jak zwykle żałuję, że nie moja :) A zielsko to pewnie nostrzyk biały, dość intensywnie pachnie i ma właściwości lecznicze.
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedź, faktycznie zapach ma mocny ale przyjemny.
UsuńBluzeczka ze wstawką jest bardzo, bardzo ładna.
OdpowiedzUsuńTeż lubię dekolty i też takich dziur bym nie nosiła ;-)
No nie, dziury były absolutnie nie do przyjęcia:)).
UsuńFajny kolor!
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu chce się trochę słodyczy:))
UsuńPoradziłaś sobie super ✌️ A zimniejszą porą roku można zakładać na jakiś golf cienki, albo coś w tym stylu 😉 W ogóle podoba mi się i kolor i fason. I zielsko. Jestem zakochana w łąkowych roślinach 💚
OdpowiedzUsuńRaczej nie ubieram ciuchów jeden na drugi a to ze względu na nadmiary tu i ówdzie,wydaje mi się że łatwiej je ukryć gdy ciuch lata wokół mnie luźno :D Łąki są piękne i piękne jest to ,że można je,takie prawdziwe, coraz częściej spotkać.Ba,nawet wytworzyła się moda na łąki kwietne.Super!
UsuńDziękuję 😊
OdpowiedzUsuń