Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

czwartek, 16 lipca 2020

Wspomnień czar

    Nie mam co robić:((
Nie cierpię takiego stanu,kiedy nie mam co na druty wrzucić bo  pomysła brak:(( 
      Z tego wszystkiego wzięłam się ,między innymi,za porządki w zdjęciach i przeglądając je ,uświadomiłam sobie jak niewiele z moich licznych udziergów czy uszytków zostało na tych zdjęciach uwiecznione.Szkoda,bo było tego naprawdę dużo.Swojego czasu i dziergałam, i szyłam też" dla ludzi",nie tylko dla siebie.Niestety,kto by tam wówczas ciuchy fotografował,odbitki przecież kosztowały.  
    Dzisiaj,gdy każdy lata ze smartfonem , udokumentowane fotograficznie mamy dosłownie wszystko-nowy ciuch,napotkany kwiatek,pierwsza kupka dziecka,rozbite kolano.Wszystko.Tysiące zdjęć.Kiedyś zdjęcia robiło się dużo rozważniej.Następnie trzeba było oddać film do fotografa i poczekać na odbitki.A jakie emocje były przy odbiorze, bo przecież nie wiadomo było co tak naprawdę na tych zdjęciach wyszło.Nigdy nie udało mi się donieść odbitek do domu bez choćby pobieżnego przejrzenia ich po drodze:)).
Lubię "prawdziwe" zdjęcia ,ogląda się je jakoś tak inaczej niż na ekranie komputera.
I tak zamiast porządkować,zaczęłam wyszukiwać moje dzieła na starych zdjęciach:))).
Te nieliczne,które udało się znaleźć w większości są też niestety fatalnej jakości.Ale budzą fajne wspomnienia,którymi chcę się z Wami podzielić:)).

Szara ażurowa bluzka,chyba nie była to wszechobecna wówczas anilana,coś szlachetniejszego.

Uszyta przeze mnie spódnica i żakiet/kurtka wydziergany z czarnego czegoś, z pewnością nie była to wełna.Żakiet nie miał zapięcia tylko wiązany był paskiem.Ech...,miało się tę talię pod paski.I miał nawet,jak widać, uwielbiane przeze mnie kieszenie:)).

I buty....
Zawsze uwielbiałam szpilki,z upodobaniem stroiłam się w mamine i nie mogłam się doczekać momentu,kiedy będę na tyle dorosła,żeby móc je założyć.I wiecie co?Kiedy wreszcie dorosłam ,szpilki wyszły z mody i zaczęły się te okropne platformy :((((.No,rozpacz po prostu.Skoro niemodne,to niemodne,w tamtych czasach nie było liberalizmu w modzie tak jak dziś, gdy każdy nosi to co chce.Ale któregoś razu zobaczyłam na wystawie TE buty.I z miejsca zakochałam się!Buty nie były co prawda szpilkami(bo niemodne przecież) ale były jak na ówczesny asortyment sklepowy cudem.Włoskie,z mięciuchnej skórki w naturalnym kolorze i miały obcas!Były drogie.Nie pamiętam jakie były wówczas pieniądze ale buty kosztowały trzy razy tyle co inne.I była tylko jedna para i to w moim rozmiarze.Po prostu cud!Musiałam je mieć.Dłuuuugo ciułałam pieniądze.Modliłam się do wszystkich możliwych bogów żeby mi nikt ich nie podkupił.Ciągle sprawdzałam czy jeszcze stoją na półce.Od czasu do czasu przymierzałam.Aż wreszcie nastąpił ten wielki dzień i stałam się  szczęśliwą posiadaczką moich wymarzonych butów.Miałam je bardzo długo ,bardzo o nie dbałam i już żadne inne w życiu nie uszczęśliwiły mnie tak bardzo:)).

Kiedyś z różnych resztek uszyłam sobie patchworkową suknię domową. Oczywiście dziergam jak zawsze,pewnie na zamówienie a na stole leży wyszydełkowana przeze mnie serwetka.


Spódnica z wełnianych kowarskich końcówek w różnych odcieniach zielonego.Na dole miała wrabiany szlak w kolorze brudnego różu .W komplecie do tej spódnicy miałam jeszcze sweter,niestety nie został nigdzie uwieczniony.Bluzka to też moje dzieło .Wówczas jeszcze nie musiał to być worek na kartofle,mogła być dopasowana:)).Bluzeczka jest z blado-różowego -jak to się nazywało?-chyba anitexu.Obie rzeczy bardzo lubiane i często noszone,może dlatego załapały się na zdjęcia:)).Młody w spodniach made in mama:)).




I znów spodnie przez matkę wydziergane.To musiał być 1982 rok,łatwiej było wydziergać niż kupić.


A tego swetra nie pamiętam.Myślałam ,że to komplet od spódnicy ale tamten był w specyficzny sposób na skos dziergany.Być może była to tunika albo nawet sukienka,oczywiście z końcówek kowarskiej wełny:)).



Sukienka.Moja ulubiona.Z szarej anilany z wrabianymi czerwonymi wzorami ,w talii przewiązana czerwonym plecionym sznurem.Do tego był jeszcze osobny golf z czerwonymi frędzlami.Była bardzo efektowna:)).

Tutaj widać ten golf.Wówczas lubiłam golfy,miałam nie tylko talię ale i szyję ;).



Sweterek dla młodego mężczyzny-w tym wieku rogi jeszcze się pejoratywnie nie kojarzą:)))Tym razem jest to czysta żywa wełna.Sweter "chodził" po rodzinie,na zdjęciu kolejny już właściciel.



Jasno brązowa spódnica i podobna w kolorze suknia płaszczowa,która służyła też jako płaszcz.Szyte chyba jednak przez mamę.Natomiast moim dziełem jest ten ażurowy golf,był ciemnobrązowy.Wówczas jeszcze lubiłam brązy,których  teraz nie cierpię.



Szydełkowa narzuta,była biało-zielona.



Top na ramiączkach z białej bawełny,też fajny i lubiany ciuch:)).No i  staników też wówczas mogłam nie nosić :)))).



Panowie w wydzierganych przez mamę sweterkach.




Tak się zastanawiałam czy to zdjęcie wydobyć na widok publiczny....Ale w końcu dlaczego nie?Mieści się w temacie.Stanik w kolorowe trójkąty  zrobiony jest na szydełku natomiast majteczki uszyłam z czarnego materiału w kolorową łączkę,pasującą kolorystycznie.Długo mi to bikini służyło.I nikt takiego nie miał:))) 



Tutaj jest kamizelka zrobiona na drutach.Ale zwróćcie też uwagę na szafki (nie na bałagan tam panujący,nigdy nie byłam perfekcyjną panią domu:))),sama je malowałam :)))Swoją drogą te czasy wspominam z sentymentem,wyzwalały w człowieku tyle kreatywności.Skoro wszystkiego brakowało,wszystko trzeba było zrobić,wykombinować,przerobić.



Na tym zdjęciu niemal niczego nie widać i tego najbardziej żałuję.
W tamtych czasach ludzie się bawili.Sylwester był niemal obowiązkowy,bale karnawałowe,dancingi,ech ,balowało się:)))Na Sylwestra i na bal karnawałowy sprawiałam sobie zawsze jakąś fajną kreację,.Ponieważ szyłam sama lub szyła mi mama,miałam zawsze niepowtarzalną i jedyną kieckę.Podczas gdy panie występowały np.w obowiązkowej wówczas( i kilka w takiej samej) gremplinie,ja miałam np.wystrzałową sukienkę z błękitnej atłasowej podszewki (!)."Kręconą" na dodatek bo z całego koła:))A do tego z tejże podszewki toczek:)).Fakt,sukienka była jednorazowa ale jaka efektowna:))).
Ale wracając do zdjęcia,to sukienkę na ten akurat bal szykowałam dużo,dużo  wcześniej a to dlatego,że wymyśliłam sobie bardzo pracochłonną.Nie pamiętam już kto ją uszył,mama chyba ale ja zrobiłam do niej szalenie efektowną górę.Uszyta była z szyfonu,na którym były ręcznie naszyte, aksamitne chyba aplikacje a całość ozdobiona perełkami.Bardzo dużo pracy ale warto było:)).Do tego była jeszcze aksamitna opaska ,ozdobiona również perełkami,widać ją.Bardzo żałuję,że nie ma zdjęcia całości :(.

A to jedyne zdjęcie z moich licznych uszytków na zamówienie, na  bardzo zadowolonej klientce.


I dowód,że rzeczywiście tak pracowałam:)))


A tak mi przyszło teraz do głowy,może wyszukajcie zdjęcia swoich wcześniejszych robótek i pokażcie je.Chętnie obejrzałabym też Wasze zdjęcia sprzed lat.Może łączą się z nimi jakieś fajne historie:)))

Ciepłego weekendu:)))






18 komentarzy:

  1. Po pierwsze miałaś i pewnie masz, ale nie widać, bo wiecznie pokazujesz się w spodniach, fantastyczne nogi!!!! Po drugie, już wtedy byłaś profesjonalną krawcową! Świetne ubrania szyłaś. Po trzecie drutów-szydełkowe dzieła również niczego sobie! Bardzo z ciebie zdolna kobieta. Z chęcią bym pokazała jakieś zdjęcia, ale nie zabrałam do Malezji zbyt wiele zdjęć. Tylko kilkanaście i to nie są zdjęcia z moimi pracami.
    Dzięki za ten post, pokazał ciebie z jeszcze innej strony.
    Pozdrawiam ciepło:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co się odwlecze....Możesz je pokazać jak wrócisz :))Bo chyba wracasz? Bardzo lubię oglądać cudze zdjęcia, zwłaszcza te sprzed lat. Dziękuję za komplementy:). A spodnie....No wiesz,te nogi już nie te same :))) Serdecznie pozdrawiam :))

      Usuń
  2. Od dłuższego czasu podczytuję Pani bloga, zachwycam się robótkami, które Pani tworzy. Oglądając wspomnieniowy post prawie się rozczuliłam, w latach 80-tych też szyłam, szydełkowałam i dziergałam; wiadomo - handel nie rozpieszczał i trzeba sobie było radzić, małe dziecko - obszywałam, obdziergiwałam siebie i syna w całości. Świetne zdjęcia, byłyśmy takie młode... Pozdrawiam, Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Aniu, byłyśmy takie młode i pewnie dlatego tamte czasy, choć pod wieloma względami niezwykle trudne,wspominamy z rozczuleniem i myślimy sobie, że kiedyś było jednak jakoś fajniej :))). Pozdrawiam :)) Aha, jestem Tonka, żadna pani:) I bardzo mi miło że do mnie zaglądasz :)

      Usuń
  3. Jejku jakbym siebie z dziećmi widziała. Bardzo fajna fotograficzna retrospekcja! Pozdrawiam i idę szukać zdjęć!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny wpis Toniu byłaś wszechstronną
    Kobietką .Ach te czasy nic nie było i jak cudownie było dorwać coś i zmienić na ubranie😊.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze lubiłam mieć coś czego nie miał nikt inny dlatego trzeba było sobie to coś zrobić. A gdy np. znajoma, której spodobały się moje szafki, poprosiła o szablon, udostępniłam jej wprawdzie ale naprawdę niechętnie i gdy pomalowała swoje, moje już nie podobały mi się tak bardzo :))) Pozdrawiam :))

      Usuń
  5. Też należę do ekipy, która może pochwalić się ogromną ilością szytych i dzierganych ubrań. Część z nich jeszcze teraz nosiłabym.
    Były spodenki na drutach dla kilkumiesięcznego syna, szyte fartuszki i robione swetry do przedszkola też dla niego. Panie w szatni w szkole zawsze z podziwem ( nie boję się użyć tego słowa) oglądały swetry córki.
    Kostium na plażę i sukienkę domową też sama dziergałam.
    Teraz też chodzę w drucianym płaszczyku, sukience w ażurek i grubych skarpetach.
    Oj jak miło powspominać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie to były czasy Basiu:)) Może masz jakieś zdjęcia i pokażesz?

      Usuń
    2. Kusisz, by do nich zajrzeć. Nawet nie pamiętam, czy sobie jakies zrobiłam.

      Usuń
    3. Zajrzyj Basiu, coś się na pewno znajdzie:)

      Usuń
  6. Ach ten wspomnień czar :) Takich zdjęć ze swoimi udziergami mam mało, bo w tamtych latach nie każdy miał aparat i nie tak łatwo było uwiecznić ważne chwile. A Twoje zdjęcia oglądałam z przyjemnością :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też mam ich niewiele, pokaż Aniu swoje, też chętnie obejrzę:). Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Na zdjęciach bardziej wyglądasz na modelkę niż krawcową. Nie za bardzo lubię wracać do czasów demoludów, bo wolałabym o nich zapomnieć a tu na starość jak na złość niestety wracają. Zdjęć mam mało i nie koniecznie lubię je upubliczniać, głównie robiło się je córce. Tak jak ty szyłam odkąd pamiętam i to na Singerze, który obecnie mam jako pamiątkę (babcia była krawcową). Później uzyskałam tytuł czeladnika, który na nic mi się nie przydał. Teraz szyję znacznie mniej, bo brak chęci i czasu.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracając do czasów demoludów, wracam do czasów młodości a tę zwykle pamięta się w jasnych barwach.Pomimo wszystko:)).A to że te czasy zaczynają wracać przeraża mnie bardzo bo teraz już nie jestem młoda a raczej wręcz przeciwnie i nie mam już siły przeżywać tego Pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Ale super zestaw zdjęć z przeszłości! Nie ma to ja tamte czarno-białe z kliszy. I jaka piękna kobieta na nich! Byłaś Miss Polonią? :) :)
    Ja tylko żałuję, że moja mama nie uwieczniała swoich udziergów z tamtych lat. Jakie ona robiła swetry, spódnice, komplety. Teraz się zastanawiam, z czego... W porównaniu z teraźniejszościa, gdzie więcej włóczek niż mocy przerobowych ;)) No, ale fakt, że czasy były kreatywne. Pamiętam doskonale, jestem rocznik'73 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha,ha ,ha,miss mojej ulicy ;)
      Ale to naprawdę wielka szkoda,że tych wszystkich cudów wydzierganych,uszytych czy haftowanych, z materiałów też cudem zdobywanych,nikt nie uwiecznił.Z pewnością byłoby co oglądać.

      Usuń