Jakoś rzadko spaceruję ostatnio,trochę z braku czasu ale głównie z lenistwa.Jednakże dzisiejszy dzień był tak piękny,że grzechem byłoby nie wyjść z domu.
Uprzedzam,że będzie dużo zdjęć bo jakoś trudno mi było wybrać:))
Wybrałam się tym razem na drugą stronę Renu,do Beuel.Rzadko tam się zapuszczam bo na piechotę jest dość daleko a jeździć tam nie mam potrzeby.Dziś jednak spacer miał być dłuższy niż 15 min:))
Uważam,że bulwar po tej stronie rzeki jest dużo ładniejszy ,a w tej jesiennej szacie wyglądał przepięknie.
Ren bardzo zmalał,opadów ostatnio było niewiele.Barki ,które normalnie w tę i nazad jak po autostradzie pływały,mogą płynąć tylko w najgłębszym miejscu i z niepełnym ładunkiem.Widać,ze ruch na rzece jest ograniczony.
A tu taka ciekawostka:)))
Das Brückenmännchen -google tłumaczy jako "mężczyźni
mostowi"jest zabawną kamienną rzeźbą i ma ciekawą historię.
Na zdjęciu widoczna jest kopia a oryginał znajduje
się teraz po stronie Bonn i już go tu kiedyś pokazywałam przy okazji innego spacerku.
A oto ta historia:
W 1898 roku po zbudowaniu pierwszego mostu nad Renem ,rzeźbę tę umieszczono na filarze po prawej stronie mostu,tuż nad przejściem dla pieszych, zadkiem zwróconą w stronę Beuel.Jaki był powód tego,że się tak na Beuel wypiął?
Otóż między Bonn a Beuel (obecnie dzielnica Bonn )powstał spór o lokalizację mostu i w jego wyniku mieszkańcy Beuel odmówili sfinansowania
swojej części.Chcieli oni mianowicie mieć most nieco dalej na północ,bliżej swojego centrum jednak powstał on tak jak zaplanowano. Most zakończył się w polu i początkowo nie było do niego nawet drogi dojazdowej. Stąd Bonn,które musiało samo sfinansować budowę ,w ten sposób witało sąsiadów:)))
Ale...
Tamci nie pozostali im dłużni i w odwecie na lewym filarze mostu zamieścili Brückenweibchen czyli rzeźbę pyskatej praczki ,która z wredną miną podnosi do rzutu pantofel:))
Obie miejscowości w końcu się porozumiały,Beuel zapłaciło swoją część a na pamiątkę zostały tylko te rzeźby:))
Można się było posilić naleśnikiem ale jakoś mało głodnych było.Nic dziwnego,pora tuż poobiednia:)))
I jak tu nie kochać takiej jesieni :)))
A gdy po ulicach stadami krążą znów jak hieny (głównie) białe furgonetki na wschodnich numerach,to wiedz że są wystawki:))
A będąc wczoraj na zakupach znalazłam przygotowaną specjalnie dla mnie zdrową żywność ;) Jak miło:)))

Spacer wszedł mi nieźle nie tyle w nogi co w biodra.Zdarza się to coraz częściej ,czyżbym musiała już zacząć na endo zbierać? :(
Ale najważniejsze,że zmienili czas i nie muszę po ciemku wstawać czego szczerze nienawidzę:))
Miłego tygodnia:))Bądźcie ostrożni w drodze na groby.