I z jednego motka (10 dkg) powstała siatka,grubym szydełkiem zrobiona-6 mm.Do noszenia o każdej porze roku.Kolor jest inny bo przecież do jednego motka się nie ograniczyłam,nie ma takiej opcji:)))
Wybrałam się dziś na rajd po sklepach,wszędzie praktycznie trwają wyprzedaże,miałam nadzieję coś trafić.Nałaziłam się okrutnie,namierzyłam i......wróciłam z niczym ;( Wszystko co mi wpadło w oko było,-jakby tu powiedzieć-nieco za oszczędnie uszyte podczas gdy moja fantastyczna figura rozmachu potrzebuje,inaczej się nie mieści:))))Widoki w przymierzalni wpędziły mnie w kompleksy,podły humor i zniechęcenie.A że na smutki najlepsze jest co?-jedzonko oczywiście,zaaplikowałam sobie w ramach terapii paczuszkę kandyzowanego imbiru,wciągniętą za jednym zamachem.Pomogło na tyle,że ostatecznie zrezygnowawszy z ciuchów,ruszyłam pobuszować w butach.I ,kurcze,znowu nic :( Wyprzedaże przebrane,nowy towar ,owszem ,ciekawy ale co mi się spodobało to było welurowe.A ja nie chcę butów na dwa wyjścia,mają być praktyczne i łatwe do utrzymania w czystości,welur ,choć ładny, z pewnością praktyczny nie jest.
Odechciało mi się zakupów,czas też już mnie gonić zaczął a tu po całym suchym dniu zaczęło padać.
A ja oczywiście bez parasola(bo przeszkadza),na szczęście kurtka nieprzemakalna z kapturem i wodoodporne buty.Zanim jednak doszłam przemakalne spodnie były doszczętnie przemoczone,jeszcze mnie drobnym gradem przyrzuciło :( Masakra.
I wiecie co? Weszłam do domu,zdążyłam się rozebrać i ......przestało padać i nawet zaczęło wyglądać słońce.No,ma się to szczęście jak już niejednokrotnie wspominałam.
Trwa karnawał.Szaleństwo zaczęte w czwartek babskimi rządami rozwija się w najlepsze by w poniedziałek osiągnąć apogeum i skończyć się w środę popielcową.Na ulicach poprzebierani ludzie spieszą na imprezy,niektórzy już w najlepsze rozimprezowani,towarzystwo już dobrze "blau" bo szklanka piwa jest obowiązkowa:))Albo dwie,trzy i ile kto chce i może:)))
Stoiska z karnawałowymi kostiumami już od dłuższego czasu królują w każdym sklepie:))
Moje karnawałowe szaleństwo ogranicza się do telewizji i podśpiewywania karnawałowych piosenek,których wiele przez lata w mniejszym czy większym stopniu udało mi się opanować:)))
Mam nadzieję,że Wasz karnawał nie ograniczył się do tłustoczwartkowego obżarstwa i szalejecie dalej,czego Wam życzę:)))Bo jak nie teraz to kiedy?
Szalonych ostatków:))
Tosia siatka super. Zakupy może nie udane ale ile zaoszczędziłaś. Popatrz na to z innej perspektywy.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSłusznie Alu,nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło a za zaoszczędzoną kasę można przecież moteczków nakupić :)))
UsuńCholipcia, chciałam od Ciebie odgapić, ale fajne moje moteczki mają po 50 g ( nie wiem na co ja kupowałam w takich ilościach?)
OdpowiedzUsuńMusisz się Basiu za inną włóczką rozejrzeć ,ale może te moteczki bardzo wydajne są?
UsuńRewelacyjna siatka - ta doskonale na Tobie leży i rewelacyjnie w niej wyglądasz :-) Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńA wyprzedaże... no cóż i bez nich ciężko coś fajnego kupić :-) A w 100 % zgadzam się z Alicją ;-)
Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki Kasiu:))Co tam wyprzedaże,przecież nic nie musiałam kupować,ot ,gdyby się coś trafiło to i owszem:)
UsuńMnie się też podoba, chociaż jest taka prosta... Bardzo lubię Twoje wpisy... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMiło mi :)))
UsuńSiateczka rewelacja ,bardzo Ci w niej ładnie .
OdpowiedzUsuńA pal licho zakupy ,przynajmniej kasa została w kieszeni ;-))))
Aż tak bardzo mi na tych zakupach nie zależało a kasa się na włóczki przyda :))
Usuńfajna ta kratka..ładne zdjęcia..u Ciebie ciągle sie cos dzieje....
OdpowiedzUsuńDziękuje :)))
UsuńOj oj Ty masz po prostu bogatą osobowość, która nie mieści się w małym rozmiarze:)) poza tym te niemieckie materiały strasznie się kurczą, więc dobrze że ci nic się nie podobało:)- tak mawia moja koleżanka mieszkająca w Niemczech, odziewająca się tamże - po pobycie w Polsce na mamusinej wyżerce, wszystko jej się kurczy:) i ciśnie:)pozdr
OdpowiedzUsuńMoja osobowość rozrosła się ostatnimi czasy,oj,rozrosła ale odwrotnie niż Twoja koleżanka ja rosnę tutaj ;))
UsuńNarzutka jest ciekawa. Ja ostatnio zatęskniłam za prawdziwą burzą.
OdpowiedzUsuńZa burzą!? Ja się burz ostatnio wręcz boję i gdy tylko podejrzewam że może mnie złapać,staram się z domu nie ruszać.
UsuńFajnie się czyta twoje wpisy! A siateczka ciekawa.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta taki miły komentarz,dziękuję:))
UsuńNarzutka prezentuje się przepięknie ;-))
OdpowiedzUsuńDziękuję:))Robótka z gatunku :mała rzecz a cieszy:))
UsuńCzy ja dobrze widzę, że kwitną już drzewa owocowe? :D
OdpowiedzUsuńCóż, zakupy to okropny sport, powtarzam to od dawna. Najchętniej w ogóle nie brałabym w tym udziału, no ale czasem trzeba... Może następnym razem uda się coś znaleźć :)
Dobrze widzisz choć to są chyba raczej ozdobne,one tak wcześnie zakwitają.
UsuńPelerynka siatkowa świetna, chyba sobie taka zrobię, nawet mi przypomina jedną z moich zimowych, ale jak mówisz tą mozna faktycznie nosić o każdej porze roku:)
OdpowiedzUsuń