Były druty,było szydełko,było szycie to teraz kolejna odmiana.
A konkretnie chodzi o stolik,stary kawowy stolik z Ikei.Na zdjęciu poniżej można zobaczyć,że blat stolika jest bardzo sfatygowany( tu już zaczęłam go szlifować) a w dodatku ten kolor!Nie cierpię przecież tego koloru.
No i zaczęły się schody bo naklejanie całych serwetek okazało się niemałym wyzwaniem.
Do tego trudno było się opędzić od usiłujących pomagać kotów.
Do tego trudno było się opędzić od usiłujących pomagać kotów.
Na porządki proszę nie zwracać uwagi bo perfekcyjną panią domu to ja z całą pewnością nie jestem,zresztą głowę akurat "twórczością" miałam zajętą ;)).Widać tu też moje nieudolne próby ochrony foteli przed kotami.Biorąc kociaki do domu niby zdawałam sobie sprawę,że to będzie mały armagedon ale w swej nieskończonej naiwności miałam nadzieję,że zdołam jakoś ochronić skórzane fotele przed zapędami tych dwojga.Próbowałam to robić, okrywając je czym popadło a to nie dość że wyglądało oględnie mówiąc średnio,to oczywiście skutek odniosło żaden.Walka była nierówna i z góry skazana na niepowodzenie bo kociaki były sprytniejsze.W końcu odpuściłam,mogą sobie drapać do woli i tylko się zastanawiam w jaki sposób samodzielnie zmienić obicia na kocioodporne.Coś wymyślę:)).
Jakoś jednak ,klnąc w żywy kamień na swoje głupie pomysły,w końcu się z tym uporałam.Serwetki nie nakleiły się idealnie ale jakby się tak za bardzo nie przyglądać,to wyszło zupełnie nieźle.
Koty oczywiście na zmianę testowały wytrzymałość lakieru:)).Stolik pomalowałam farbą akrylową,po naklejeniu serwetek polakierowałam ,chyba trzykrotnie,akrylowym lakierem.
Działo się to przed dwoma laty i póki co trzyma się dobrze.
I nie pytajcie proszę ,dlaczego po prostu nie kupiłam nowego, przecież to nie był jakiś niebywały wydatek.Sama nie wiem :)).Ja po prostu lubię sobie życie utrudniać:).
Działo się to przed dwoma laty i póki co trzyma się dobrze.
I nie pytajcie proszę ,dlaczego po prostu nie kupiłam nowego, przecież to nie był jakiś niebywały wydatek.Sama nie wiem :)).Ja po prostu lubię sobie życie utrudniać:).
No i nie myślcie sobie ,że na tym się skończyło.To była pierwsza z serii przeróbka mebli bo potem wpadłam w ciąg i będą kolejne:)).Ale o tym którąś następną razą.
A tymczasem za oknem coraz więcej jesieni.
Bardzo udana metamorfoza stolika, brawo !
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo,też zadowolona jestem :).
OdpowiedzUsuńŚwietny, oryginalny stolik i po prostu jedyny na świecie. Warto przerabiać meble - wychodzą niezwykle oryginalnie.
OdpowiedzUsuńTo prawda ale też pracy wymagają niemało.
UsuńTeż mam stolik do odnowy. Czemu nie nowy? Bo większa satysfakcja jest, kiedy się samemu coś naprawi, odnowi, zrobi ;) Cudny stolik Twój, piękna szarość :)
OdpowiedzUsuńKolor jedynie słuszny ;) Satysfakcja niemała gdy się uda no i nikt takiego nie ma :)
UsuńOOO!!! Brawo!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńStolik wyszedł świetny! I po to, abyśmy mogli/ mogły go podziwianie kupiłaś nowego.
OdpowiedzUsuńMoże rzeczywiście, bo fajnie jest jak się podoba. Dziękuję:)
UsuńOryginalny stolik, nie trzeba żadnego bieżnika ani innej serwety😁, tylko koty nie mają się na czym uwieszać🤣. Masz świetne pomysły i zdolności. Pozdrawiam ☘️.
OdpowiedzUsuńBieżników ani serwet od dawna nie używam,chyba że obrus z jakiejś wielkiej okazji, ale że takich okazji praktycznie nie miewam,to stoły stoją gołe jak je producent stworzył :)Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :)
Usuń