Oszalałam kiedyś na punkcie pewnego wzoru,na tyle że zakupiłam ,zrobiłam i....może raz zdarzyło mi się założyć.Viajante było piękne ale....Ale za grube i za duże a poza tym noszą się praktycznie rzeczy najprostsze a takie szalone tylko zajmują miejsce w szafach.Na fali pozbywania się rzeczy niepotrzebnych,wzięłam się też za Viajante.Postanowiłam to to spruć i zrobić sobie coś bardziej przydatnego bo wełenki fajne są i szkoda byłoby się ich pozbywać.
Korzystając z lata wzięłam sobie prucie na działkę i tak z tego szala
zostało mi to:
Już od dawna miałam na oku pewien wzór na szydełkowy baktus i to różowe merino lace nadawało się na ten projekt idealnie.
Długo się z nim bawiłam,szło marudnie bo Viajante było robone w dwie nitki i trzeba było teraz te nitki znów rozłączyć.Robiłam to w trakcie szydełkowania stąd szło bardzo wolno.
Ale nie spieszyło mi się przecież .W koncu powstał mój baktus.
I myślę,że ten na odmianę będzie intensywnie noszony:))
No i to jest to wyszedł wsaniale :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję,myślę że teraz będzie noszony :))
UsuńZ ażurem i od razu wygląda delikatniej.Ślicznie wykończyłaś brzegi.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
To nie jest osobne wykończenie Basiu,takie frędzelki wychodzą równocześnie z początkiem rzędu.Ciepło pozdrawiam:))
UsuńMała rzecz a jak cieszy.Fajny.
OdpowiedzUsuńCo prawda to prawda,cieszy:))
UsuńPoprzednia wersja faktycznie mało praktyczna:) teraz to jest coś:) A z drugiego koloru dorobiłabym czapkę:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJest tego trochę dużo jak na czapkę,zastanawiam się na razie.Pozdrawiam:))
UsuńPięknie 😉😉😉
OdpowiedzUsuńDziękuję:))
UsuńZdecydowanie bardziej podoba mi się baktus niż poprzedni projekt, ale najważniejsze, że Ty jesteś zadowolona:)
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością będzie praktyczniejszy :)))
UsuńBardzo, bardzo mi się podoba.I chyba zajrzę do tego wzoru.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Cieszę się,że się podoba:))Miło,że znów masz czas na blog:)))Pozdrawiam:)
Usuń