Zachciało mi się metody na c .Bo to fajna metoda jest pod warunkiem,że ktoś ją ogarnia.Przyznam ,że ja nie za bardzo.Szukałam jakichś wyjaśnień i nawet znalazłam ale jak wzięłam się za te wyliczenia.....Przyznaję ze wstydem-pokonały mnie:( Jednak na metodę na c ,lub coś na jej podobieństwo,mimo to się uparłam.Tym razem też (choć postawiłam na sposób tradycyjny czyli dziergaj-pruj,dziergaj-pruj,dziergaj-pruj dopóki włóczka to wytrzyma lub wyjdzie to co wyjść miało ) jakichś obliczeń jednak nie uniknęłam:))) W końcu ogarnęłam to ale co z tego,gdy ramiona wychodziły mi nazbyt spadziste a tył się zadzierał.
Szczęśliwie dla mnie podzieliłam się zmartwieniem na Robótkowym Spotkaniu na Fb i znalazła się dobra dusza,która podpowiedziała,gdzie znaleźć inny sposób na zrobienie swetra od góry razem z rękawami i bez zszywania.
Powstało w końcu coś.Druty (chyba) 4,zużycie włóczki jakieś 50 dkg,może trochę więcej bo jeszcze bawełna.
Niby ok ale cóś temu swetru było nie tak :/
Przeznaczony do niego mężczyzna też nie zapałał do swetra jakimś widocznym uczuciem :(
Ale ja bywam uparta.Miał być sweter to będzie,nawet żebym go miała jeszcze z pięć razy pruć.
Wiem,wiem, na głupotę nie ma lekarstwa.
Tak więc wywaliłam całą górę wyciągając nitkę ,....
....połapałam oczka na jeden drut i tym razem dziergałam w przeciwną stronę ,wykorzystując metodę opisaną przez Makunkę na jednym z filmików w E-dziewiarce.
Muszę przyznać,że włóczka (mieszanka wełny i akrylu)okazała się nad wyraz wytrzymała.Dzielnie zniosła te wszystkie prucia i dała się pod parą z żelazka ładnie wyprostować.
Nawet bez jakiegoś większego prucia udało mi się drugą wersję swetra ukończyć.
Niby wszystko ok.
Przy przymiarce zobaczyłam z tyłu rękawa TO:
Jak ja się mogłam tak pomylić i tego nie zauważyć?!
Mężczyzna po raz kolejny nie okazał większego entuzjazmu a mnie nie wystarczyło już zapału do kolejnej przeróbki.
Nieszczęsny sweter wisiał sobie dłuższy czas na Chudej gdzie wypatrzyła go szwagierka.Ta na odmianę zapałała chęcią posiadania i szczęśliwie bubla się pozbyłam.
Teraz jestem w trakcie dziergania kolejnego swetra metodą dziergaj-pruj i właśnie sprułam po raz piąty?Jakoś tak i zastanawiam się czy ja na pewno umiem robić na drutach :/.
Miłej niedzieli:)
Jakbym siebie widziała - cierpię na tę samą przypadłość! I często kończy się to zrobieniem swetra nie na drutach a szydełkiem. Ty to chociaż ambitnie startujesz - ja nawet nie próbowałam zrobić coś na okrągło od góry, ale mam w planie zaczęcie na okrągło od dołu. W najgorszym razie dobrnę do pach, a potem albo zrobię jakiś ażur szydełkiem albo rozczytam to co Ty robiłaś. No ale to i tak dopiero za jakiś czas,jak już się przeprowadzę i choć trochę "urządzę".
OdpowiedzUsuńMiłego;)
To robienie na okrągło jest kuszące ale wcale nie takie łatwe.Próbowałam już w dół i w górę,owszem,udawało się ale nie bez trudności i prucia.Myślę,że najpierw trzeba by to było na podstawie próbki dokładnie rozliczyć,no ale z tym to ja mam problem i kończy się tak jak wyżej:)))Pozdrawiam:))
UsuńPodziwiam Cie za determinacje! U mnie drugie nieudane podejscie konczy sie spruciem do zera i porzuceniem robotki na zawsze ;-) Dlatego wole robic z gotowych wzorow, dopasowujac swoja probke do probki wzoru, liczenie pozostawiam fachowcom :-)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej skłaniam się ku gotowcom,nawet mam kilka zakupionych.Problemem jest nie tylko moja wrodzona niechęć do ścisłego trzymanie się wzoru ale i nieznajomość angielskiego a wiele wzorów,które mi się podobają jest po angielsku właśnie.Poza tym jak już mi się coś własnego uda to frajda i satysfakcja jest dużo większa:)).
UsuńKochana umiesz umiesz a utylizacja przerobionych udziergów jest w naturze każdej dziewiarki :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
No nie wiem,wydaje mi się że ostatnio już tylko pruję.Pozdrawiam:))
UsuńMeski, damski.. grunt, ze zaadoptowany do kochajacej go osoby ;)
OdpowiedzUsuńLadny, lubie takie prostaczki- szaraczki, uwazam je za eleganckie, nadaja sie do kazdej niebanalnej sytuacji.
To prawda.Sama zauważyłam że z moich udziergów najchętniej noszę te najprostsze unikając cudaków:))
UsuńJa już kolejny raz pruję czapkę z angory (a wiadomo, jak ciężko pruje się angora), bo mi cały czas coś w niej nie pasuje, więc doskonale znam metodę dziergaj-pruj :)
OdpowiedzUsuńDruga wersja podoba mi się bardziej.
Pozdrawiam :))
Powodzenia z tą angorą,ja póki co pruję zwykłą włóczkę więc mam łatwiej:)))Pozdrawiam:))
UsuńTaki los dziewiarek. Jak coś nie wyjdzie, to trzeba pruć. Ale wyszło lepiej, tak fajnie z tym karczkiem.
OdpowiedzUsuńOstatnio tego prucia jakby za wiele:))
UsuńDlaczego szybciej się pruje niż robi?:) Sweter nr 2 jest dużo lepszy i mimo tej pomyłki jest zdecydowanie noszalny:) Metoda na c niby jest ok ale ja zrobiłam nią płaszczyk i jakoś nie układa się jak powinien dlatego więcej tej metody nie wykorzystam:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBasiu,polecam metodę podlinkowaną w tym poście,podobna do tej na c ale moim zdaniem łatwiejsza i lepiej się wszystko układa.
UsuńRozumiem Twoją determinację, bo sama robię podobnie. W mojej szafie znalazłoby się kilka takich udziergów, z których nie jestem zadowolona, a wcześniej też próbowałam je już poprawiać i w końcu straciłam do nich cierpliwość, o pruciu zrobionych już swetrów nie wspomnę. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń