Konsekwentnie staram się nie kupować włóczki "bo ładna"a tylko w konkretnym celu,te też swoje przeznaczenie mają ,gorzej z realizacją bo za co się nie wezmę,to rzucam bo jakoś "nie idzie".
A wracając do prezentów,ze srebrnej Dory powstał na zamówienie zamotek.
Każde zdjęcie robione w innych warunkach i na każdym inaczej wygląda,na środkowym najprawdziwiej.
A przy okazji kręcenia sznurka udało mi się rozwalić młynek.Taka zdolna jestem:))Na szczęście już po nakręceniu całego sznurka.
Spadł mi na podłogę i rozpadł się na części.
Najpierw wpadłam w czarną rozpacz,następnie zaczęłam te szczątki oglądać.Nic nie było połamane a tylko każda część osobno, zaczęłam więc kombinować jak to było poskładane.Po jakiejś godzinie już wiedziałam mniej więcej w jakiej kolejności powinno być składane ale za nic nie chciało mi się to złożyć.Igły wciąż"wylatały" i nie chciało się kupy trzymać.Ja z gatunku tych co to trochę techniki i się gubią ale bywam też zawzięta:)))W końcu skoro ktoś to złożył to teoretycznie i ja powinnam.Zajęło mi to cały wieczór ale w końcu złożyłam:)))
I działa!Skromnie uznałam,że jestem genialna ;)
A tak,miało być o prezentach:)))
Pozostałe dwa to małe uszytki.Jeden niestety poszedł do ludzi i w pośpiechu zapomniałam go sfotografować.W planie jest jednak drugi identyczny ,tym razem dla mnie więc kiedyś pokażę.
Drugi to otulacz z czarnego polaru i dzianiny z cekinami.
I to by było na tyle:))Miłej,słonecznej niedzieli Wam życzę:))
Tutaj niestety słońce poszło precz i teraz leje :((
Ja to zawsze wiedziałam że Jesteś Genialna :-)
OdpowiedzUsuńWełenki śliczne .Czy możesz mi opisać jaka jest ta wełenka "Haapsalun" ,czy bardzo szorstka,jakie wrażenia jak ją dotykasz . Oglądałam ja setki razy ,ale przez monitor oczywiście.
Polarowe otulenia super wyglądają .
Pozdrawiam
Dziękuję Ewo:))Na temat tej wełny na razie niewiele mogę powiedzieć bo tylko wypakowałam i przełożyłam w inne miejsce,nie było w przedświątecznym rozgardiaszu czasu na mizianie.W każdym razie nie jest taka szorstka jak myślałam,za kilka dni wracam i wówczas na spokojnie pomiziam,pomacam i napiszę o wrażeniach:)
UsuńSuper prezent! A to że jesteś genialna to ja wiem od zawsze! Noworoczne pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu,wiedziałaś więc więcej ode mnie ;)
UsuńJa to wiedziałam już dawno:) Pozdrawiam noworocznie :)
OdpowiedzUsuńLudzie zawsze wiedzą lepiej ;)Serdecznie Cię Krysko pozdrawiam :))
UsuńJa niestety kupuję bo ładna, ale zawsze kiedyś tam przydaje mi się i jest wręcz niezastąpiona. Zamotek piękny. Zastanawiam się właśnie czy kupić młynek i tylko zastanawiam się gdzie? Może mi podpowiesz. Nie chcę pisać co by się działo gdybym go rozwaliła.
OdpowiedzUsuńJa dotąd też tak kupowałam i w rezultacie mam zapchane motkami wszystkie kąty a nie zawsze mam pomysł jak je wykorzystać.Ja swój młynek kupiłam w Niemczech przez Dawanda ale nasze pasmanterie już też je sprzedają,radziłabym w internetowych poszukać.Serdecznie pozdrawiam:))
UsuńŚwietny zamotek. Dobrze, że udało się złożyć, podobnie myślę jak Ty- ktoś to złożył to ..
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Ula,powiem Ci że nie wierzyłam że mi się uda go złożyć ale tak się na siebie wkurzyłam za to,ze go rozwaliłam że chyba ta złość mnie niosła:)))
UsuńTonko - chęci do posiadania nie są tak łatwe do wyplenienia niestety. Ja znów "na okazjach" nabyłam woreczek moherków - bo za 2 zł i ładne kolory :)
OdpowiedzUsuńMłynka nie posiadam, a żałuję - mus sobie sprawić :) bo te zamotki super. Mam ręczną laleczkę, ale to trwa. Buziaki noworoczne!
No wiem Aniu,bez grzechu nie jestem,wciąż coś tam z chytrości i pazerności kupuję choć zdecydowanie mniej niż wcześniej i ostatnio są to raczej tkaniny, naturalnie kupowane "bo ładne":))Ręczna laleczka dla mnie za powolna,też mam,raz zaczęłam i rzuciłam w kąt,cierpliwości zabrakło,to niemal to samo co robienie sznurka na drutach:))Serdecznie pozdrawiam:))
UsuńWitam serdecznie
OdpowiedzUsuńDawno już myślałam nad zmianą nazwy swojego bloga. Do tej pory nazwa "Sielankowe dzierganie" była powiązana z nazwą domu, który budowałam z bliską mi kiedyś osobą. Nadszedł czas aby i od samej nazwy się odciąć. W związku z tym iż mamy Nowy 2015 rok, może to i odpowiedni czas na powyższe zmiany. Zmieniłam nazwę na blogu i w adresie. Obawiam się jednak, że przez to mogę utracić dużo znajomych, których miałam zapisanych. Będę pisała do tych, których adresy blogowe posiadam. Może jednak wszystko
wyjdzie na dobre. Będę jednak musiała być na nowo dodawana do obserwowanych. Zapraszam wszystkich. Za parę dni Sielankowe dzierganie zostanie zlikwidowane.
Witam w Sielskim domu na Groniu!
http://sielskidomnagroniu.blogspot.com/2015/01/zmiana-nazwy-bloga.html
Rozgość się proszę.
Pozdrawiam serdecznie. Dorota
Rozgościłam się:)))
UsuńGratuluję sprytu i umiejętności! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:))
UsuńGratuluję Ci prezentów . To cudo co uszyłaś zachwyciło mnie bardzo. Wspaniałe.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki Ala :))
UsuńŚwietny komin czarny polarowo-cekiniasty uszyłaś! Moteczki też fajne, najpiękniejszy ten melanż do przewinięcia.
OdpowiedzUsuńTen melanż to estońska wełenka artystyczna,bardzo ładna ale gryzie jak stopińdziesiąt :))
UsuńCudny zamotek - doskonały kolor, a poza tym ma pomponiki... które uwielbiam :-) Że nie wspomnę o zachwycającym błysku :-)
OdpowiedzUsuńKomin doskonały - nie dość, że w moim ukochanym kolorze, to ten również się błyszczy... ;-) Nic na to nie poradzę - sroka jestem i tyle :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Cóż,my baby lubimy błyskotki i dobrze:)))
UsuńŚliczne rzeczy zrobiłaś. Zwłaszcza te zamotki mi się podobają. Świetna sprawa taki młynek. Dobrze, że Ci sie go udaąło naprawić.Muszę sobie chyba takie coś kiedyś kupić, bo kręcenie sznurków na laleczce jest strasznie pracochłonne.
OdpowiedzUsuńDo laleczki zupełnie nie mam cierpliwości i nie wyobrażam sobie zrobienia na niej takiej ilości sznurka,młynek warto kupić:))
OdpowiedzUsuń