Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

wtorek, 18 lutego 2014

Rzutem na taśmę...

....niemal udało mi się skończyć to co koniecznie przed wyjazdem skończyć chciałam.Gotowy sweter pokażę w następnym poście a dzisiaj chciałam nabazgrać w sprawie różnych pomniejszych wytworów:)))
    Ale jako że urlop mi się skończył,mam więcej czasu (!) na blogi na ten przykład ;) Zaczęłam więc od odwiedzin ,przejrzałam to czego dotąd przejrzeć nie zdążyłam,komentowałam mało ale się poprawię:))Najwięcej naoglądałam się kotów bo to dzień kota niedawno był,zdaje się że większość dziewiarek to kociary a ja choć je właściwie lubię to kota nigdy nie miałam  i nie mam .Właściwie z tego co o kotach słyszałam,powinnam napisać,że żaden kot nie miał mnie ;)
    Ale do rzeczy:))Pamiętacie tkaninę w sztućce i 5m siermiężnej koronki?Razem miało to być prezentem pod choinkę,niestety tak skutecznie to gdzieś upchnęłam ,że znalazło się dopiero teraz.Jak już znalazłam to i uszyłam bo przecież kto wie gdzie i kiedy znalazłabym po raz drugi:)))Powstał obrus a ze ściętych boków dwie podkładki i całość stała się prezentem bez okazji:)))
Zdjęcia na chybcika,jak to u mnie:)))

       Pobyt w domu był głównie rodzinny ale też były dwa przemiłe spotkania robótkowe,jedno w naszym grajdole a drugie w Cieplicach.Cudowne godziny spędzone na dzierganiu i pogaduchach.A nawet zostałam hojnie  przez Elę obdarowana jej ślicznymi bransoletkami:))Że o przepysznych szarlotkach to już nawet nie wspomnę:))
        Poprawiłam czyt.przeprasowałam tę chustę,kręcące się frędzle bardzo mnie irytowały.Chyba jest lepiej choć prasowane są tylko frędzle,resztę zostawiłam bez prasowania bo utraciłaby tę puszystość.Zdjęcie tradycyjnie po ciemku i w pośpiechu:))

        Widzieliście ostatnie Semele więc już wiecie ,ze porwałam się też na farbowanie:)))Z semele jakoś się udało .Miałam wątpliwości czy włóczka skarpetkowa z 75% zawartością wełny się ładnie zafarbuje ale "łapie"kolor bez problemów.Więc bawiłam się dalej.Wzięłam się za mitenki zalegające w szufladzie i nigdy nie noszone ze względu na ich bieliźniany kolor.Miały być fioletowe.No to są.Polałam obficie farbą,zapakowałam w rękaw do pieczenia i na parę.Farbowałam (też Semele) sposobem opisanym tutaj ,mogę polecić.
Mitenki się owszem,zafarbowały .
Niestety nie mogę pokazać jak bo mi zdjęcie wcięło a rzeczone mitenki o 800 km stąd :( Ale mogę Was zapewnić,że nie macie czego żałować bo wyszło okropnie.Kolorek fioletowy ,a jakże ale jaki FIOLETOWY!Takiego fioleciku to nawet ja,dość odporna na kolorystyczne szaleństwa nie strawię.Do tego w plamy.No,jednym słowem całkowity niewypał i tak jak w przypadku Semele, będzie farbowany ponownie ,tym razem na całkowicie czarno.Tak.
Czarną farbę zakupiłam przy okazji wizyty w pełnej skarbów Pasjonaterii Kankanki ,którą to znalazłam szukając guzików do swetra .Szlak już przetarty,z pewnością będę tam częstym gościem,zwłaszcza że i na kawę w miłym towarzystwie załapać się można:)))
Odwiedziłam też nową E-dziewiarkę.Dzielnie zakupiłam tylko wełnę na zamówiony sweter i dwa niezbędne akcesoria......
.....i choć kusiły cudowne moteczki,zdołałam żądzę opanować:)))

            Po tym wszystkim znów się na jakiś czas za miedzę przeflancowałam i ledwo zaparkowałam auto,rzuciły się na mnie takie widoki:)))
Z lekka mnie zatkało choć ja niby przyzwyczajona:)))U nas ledwo przebiśniegi wyszły a tu takie szaleństwo.Nota bene przebiśniegów i wczesnych  krokusów też wszędzie zatrzęsienie:)))
Na balkonie też wiosna,zakwitają narcyzy a zeszłoroczne lobelie zupełnie zignorowały fakt,że  jest w końcu zima i kwitną w najlepsze:)) A widzicie te krzaczki pod budynkiem?
To dlatego mimo wszystko lubię tu przyjeżdżać:)))

I jeszcze wpadło mi w ręce pewne zdjęcie.To jeszcze a'propos pobytu w domu gdzie mam telefon stacjonarny .Rzadko kto dzwoni do mnie na ten stacjonarny,raczej większość komunikuje się przez komórki.Natomiast _jak wszyscy pewnie-jestem nieustannie nękana telefonami od różnych firm i zapraszana na prezentacje.Miałam też jakiś czas temu kilka  telefonów od wydawców książek telefonicznych z pytaniem czy moje dane są aktualne,czy życzę sobie w tej książce być i czy życzę sobie ją posiadać.Tak aktualne,tak ,chcę być a co do posiadania......
-Czy książka jest bezpłatna?
-Bezpłatna?!Oczywiście ,że nie.
-W takim razie obejdę się i  poczekam aż u nas też będzie normalnie.
Normalnie ,czyli tak:
Tych dwóch panów w niebieskich kurteczkach(drugi mi się za panią ukrył) stało sobie ubiegłej jesieni przed pocztą w Bonn i namolnie wciskało wszystkim książki telefoniczne,których mieli pełno pod tym namiotem.ZA DARMO!

Uff,dużo tego:)))
Wiosny pięknej Wam życzę:)))

7 komentarzy:

  1. Dużo tego, ale się fajnie czytało. Mam nadzieję czytać więcej i częściej :)
    Pozdrawiam. Ola.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie że zadowolona jesteś ,ploteczki super sprawa ,o matko jakie kwiecie piękne oj ta przyroda rządzi się po swojemu ;-)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. ale wiosna! w szoku jestem i czekam aż u nas taka przybędzie :-) mam nadzieję ,że prędko :-) bardzo ciekawy wpis, pozdrawiam cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. piękna wiosn ta u Was..u nas ledwo śniezyczki wychodą i stokrotki....pracowity urlop miałaś..ale przyjemny....

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachwycająca wiosna :-) U nas już kwitną przebiśniegi :-)))
    Obrus w sztućce cudowny. Bardzo jestem ciekawa tego swetra męskiego...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzielna z Ciebie kobieta,że tak farbujesz, no mitenki są super, podoba mi się też ten obrus w sztućce, ciekawy:)

    OdpowiedzUsuń