Miał być post,miały być robótki ale tak mi jest zimno,że okutana w szmaty szczękam zębami i nie mogę się ruszać:(Rozjeżdżałam się cały dzień i wróciłam dopiero wieczorem a tu lodówka,nie muszę nawet zakupów chować bo w lodówce pewnie cieplej.Na noc w kominku rozpalać to bez sensu,trzeba jakoś przetrwać do rana.Tak więc będzie puchowa kołderka,na nią wełniany koc i na deser poduszkę elektryczną sobie dorzucę,a co:)))Tylko jak się w piżamę przebrać!?
A robótki pokażę jutro jak już ogień w kominku buzować będzie:))No chyba że do rana zamarznę:)))
Aby do wiosny!!!!
aby do wiosny:)))))pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńJeszcze nie zdążyłam skomentować Twojego poprzedniego postu a tu proszę jest już następny...
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie Tonko że "wróciłaś"-nawet myślałam o Tobie.A no tak zachodnią Europę też opanowała zima,ja mimo wszystko rozpaliłabym w kominku...
W poprzednim poście wyczytałam że zaczynasz brać leki a sprawdziłaś czy będziesz po nich mogła prowadzić auto?-wiesz może to być niebezpieczne.
Pozdrawiam serdecznie
Sprawdziłam Anitko,nie jest zabronione ale może się zdarzyć że ktoś będzie reagował sennością i otumanieniem,trzeba przetestować na sobie i dopasować np.porę zażywania tabletek:))
UsuńUfff...kamień z serca-nie zamarzłaś:)))
UsuńAch ta zima... W takim razie otul się jeszcze moimi cieplutkimi myślami :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu:))
UsuńTrzeba było wrzucić coś do tego kominka. Spokojnej nocy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW końcu złamałam się i wrzuciłam dwa drewienka:))Choć szczerze mówiąc niewiele to dało:))
UsuńGdzie Ty tak marzniesz koleżanko , nie jesteś chyba za kołem biegunowym.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA gdzieżby jak nie u siebie,skończyły się niemieckie luksusy i ciepełko ;)
Usuńtrzeba było jeszcze jakąś wiśnióweczkę zakupić....od środka tez się trzeba ogrzać...
OdpowiedzUsuńA wiesz,jakoś zapomniałam o tym sposobie,zastosuję następnym razem:))
UsuńMam nadzieję, ze dotrwałaś w zdrowiu do rana :)
OdpowiedzUsuńDotrwałam,dziękuję:))
UsuńMam nadzieję,że nie zamarzłaś.Zapomniałaś, że w takiej zimnicy to trzeba coś sobie na głowę w nocy założyć- wszak 80% ciepła jest tracone właśnie przez głowę. U mnie nadal mróz, aktualnie -8 i sypie śnieg.Sypał też w nocy i znów mam bryczkę do odśnieżania.Mam dość zimy!!!!.
OdpowiedzUsuńMiłego, mniej zimnego dnia Ci życzę;)
A wiesz,że dopiero niedawno wpadłam na to ,że szlafmyce nie były ozdobą?Dopiero jak mi samej w nocy główka marzła:)))U mnie zimno ale na szczęście nie sypie,tyle dobrego:)))
UsuńCieszę się, że już jesteś !!! Nie marznij - tylko za robotę się weź, to będzie Cię grzało :))
OdpowiedzUsuńTak zrobię:)))
UsuńByłaś u mnie na blogu, więc nie zamarzłaś :D
OdpowiedzUsuńKiedy jest zimno, to na wieczór można sobie chlapnąć coś mocniejszego. Rozgrzeje.
Wczoraj o tym sposobie zapomniałam ale dzisiaj już profilaktycznie stosuję:))
Usuń