I znów niech mi ktoś dzisiaj powie po co ?Ja nie wiem.
Jak wszystkie inne motki ,poleżała sobie kilka lat i teraz na fali pozbywania się zalegających motków,wzięłam się i za nią.Obracałam te motki i obracałam zastanawiając się co z nich zrobić.Na ciuch się nie nadawała,za gruba ,za sztywna.Więc co? Sztywna,sztywna....Więc może jakąś torebkę?

No i wydziergałam tę torebkę.Też nie wiem po co.Ponieważ moje życie ostatnio ograniczone jest w zasadzie do trójkąta:dom-działka-targ/sklep i jako extra rozrywka -cmentarz,torebek niemal nie używam.Na zakupach torebka mi tylko przeszkadza,lepsze są kieszenie.W końcu męska część ludzkości torebek nie nosi(no,z małymi wyjątkami:)))i żyje:)).Mniejsza z tym,ale jest .
Taka sobie zwykła,z podszewką i woreczkiem na cenne rzeczy takie jak telefon czy portmonetka,przymocowanym na stałe i zamykanym na zamek.

Torba jako ozdobę ma kutasik,chwilowo na sznurku bo myślę jak by go tu w miarę atrakcyjnie przymocować.Myślę już długo bo torebka powstała jeszcze jakoś tak zimą.Ponieważ to myślenie tak opornie mi idzie,to torbę pokazuję z chwostem na sznurku,póki tego nie wymyślę.