Dalej będą zdjęcia brzydkie więc dla równowagi na początek trochę pięknej,napotkanej dziś wiosny :))) |
Na początek wyjaśnię może co robię kiedy nic nie robię,tzn gdy nie dziergam,nie piszę,nie komentuję i ogólnie się nie udzielam:))Zdaje się,że już wspominałam coś o remoncie?Tak,tak,kupiłam mianowicie mieszkanie i teraz od kilku miesięcy się remontuję:)))Nie chciałam wcześniej o tym pisać dopóki wszystkie sprawy związane z kupnem nie zostały załatwione.Teraz mieszkanie już należy do mnie i absorbuje mnie niemal bez reszty.
Od początku było wyzwaniem.Korzystnie kupione,było w dość opłakanym stanie.Wymagało generalnego remontu ale zacząć trzeba było od opróżnienia go.Kto likwidował mieszkanie,wie co to znaczy.Ma-sa-kra!!!Worki niepotrzebnych rzeczy-starych ciuchów,naczyń,zabawek,papierów i Bóg raczy wiedzieć czego jeszcze.Meble.Wszystkie , z wyjątkiem jednej szafy i stolików,które się przydają,trzeba było rozwalić i wynieść.Dużą część szczęśliwie zabrał sąsiad do spalenia,resztę-w tym 4 kanapy i dwa kobylaste fotele -trzeba było połamać i wynieść.Do tego stare dywany,wykładziny,kołdry itd.Dwie śmieciarki napełniłam tym.Ile wyniosłam na śmietnik ,nie zliczę.Wciąż wynoszę.
Jak już się uporaliśmy z tym całym śmietnikiem,zaczęła się demolka.Na pierwszy ogień poszły podłogi,które trzeba było ocieplić, gdyż położone nad arkadami mieszkanie było okropnie zimne."Ocieplenie" ich w wykonaniu administracji wyglądało tak:
Styropian 2-centymetrowy a pomiędzy nim deseczki(!).Mistrzostwo świata po prostu:)).
No i zaczęła się gehenna.Wywalanie wszystkiego do imentu,w tym chyba przedwojennego gruzu zalegającego pod podłogą.Ten gruz śnił mi się po nocach.Wykupiłam chyba wszystkie worki na gruz w okolicy.Trzeba to było załadować i znieść w workach dwa piętra niżej do kontenera.Już nie wiem ile tych worków w sumie było,w każdym razie dwa kontenery czyli jakieś 7 ton bo do tego doszedł jeszcze gruz ze zburzonych ścianek.Mnóstwo hałasu,kurzu i nerwów.Koszmar,mówię Wam.Następnie sukcesywnie ocieplanie:folia,wełna mineralna,z powrotem ślepa podłoga i styropian.Uff. Już ciepło:)))
c.d.n.
Toż to Armagedon! Podziwiam!
OdpowiedzUsuńOwszem,był bo już z tego najgorszego wyszłam:))
UsuńRemontowalam lazienke i mialam dosc.Ale cale mieszkanie to jest dopiero wyzwanie !
OdpowiedzUsuńAle potem sama uciecha :)
Wyzwanie jest to na pewno a najtrudniejsze są decyzje co i jak ma być,zdanie zmieniam co drugi dzień:)I już pomału zaczynam się cieszyć bo widać światełko w tunelu:).
UsuńGratuluję zakupu mieszkania !!! Doskonale wiem, o czym mówisz. Remontujemy dom i mieszkamy w nim już od roku, a jeszcze śmieci pozostawione po poprzednich gospodarzach wywozimy. Panie w PGK już nie chcą na nas patrzeć i na te nie nasze śmieci. Wyremontujesz i będzie pięknie ! Życzę wytrwałości !!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:))Obserwuję Twoje remontowanie,a jakże:))U mnie to co prawda nie dom a tylko mieszkanie ale gdybym miała świadomość na co się porywam to nie wiem czy nie odpuściłabym :)).Pozdrawiam Cię
UsuńWspółczuję, jednak mam nadzieję, że warto było.
OdpowiedzUsuńU mnie początek jak to zawsze w wakacje. Na szczęście tylko malowanie i nowe meble.
Pozdrówki.
Malowanie też potrafi nieźle dać w kość:))Ja szczęśliwie mam ten komfort,że jeszcze tam nie mieszkam, mogę więc spokojnie działać.Pozdrawiam Cię:)
UsuńPo przebytym generalnym remoncie małego M3, słowo remont wywołuje u mnie niemal napad paniki. To było 7( słownie siedem) tygodni masakry, chociaż mieliśmy gdzie w tym czasie mieszkać a poza tym mieliśmy b. dobrą pod względem fachowym ekipę.To było niemal 3 lata temu. Teraz na samą myśl, że mam wymienić pralkę, już dostaję drgawek bo przecież trzeba starą odłączyć, nową podłączyć a ja jestem chora na samą myśl, że ktoś coś tu będzie robił. Przy okazji tego remontu też musiałam wiele "dobra wszelakiego" powywalać. Tak, że całkiem dobrze rozumiem, przez co przechodzisz. Poza tym to wszystko strasznie dużo kosztuje.
OdpowiedzUsuńNo ale miło, że jednak napisałaś. Myślałam, że jakaś depresja Cię dopadła i dlatego milczysz.
Serdeczności;)
A nie,depresje przez całą zimę odpędzałam dziurawcem,chyba skutecznie:))U mnie się ten remont ślimaczy bo robiony jest w tzw.własnym zakresie,mój człowiek remontujący poza tym pracuje więc czas ma ograniczony a i na kolejne dopływy gotówki trzeba trochę poczekać, a wszystko drogie okrutnie:))Pozdrawiam Cię:))
UsuńMęcz nas tym remontem :) ja właśnie prawie zebrałam siły (po remoncie klatki schodowej i przedpokoju) by na nowo zacząć :) Mam uczulenie na specjalistów więc wszystko robimy sami - idzie bardzo wolno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę bezproblemowego remontu :)
To tak jak i u mnie,idzie wolno ale idzie.O fachowców,dobrych fachowców,jest trudno,na tych nielicznych trzeba czekać a i kosztuje to fortunę a tak, działa się w miarę dopływu gotówki:))Pozdrawiam:))
UsuńTe nasze robótki to mały pikuś w porównaniu z Twoją ;) Fajnie, że robisz zdjęcia i to wszystko dokumentujesz, potem będzie Ci trudno uwierzyć, że to wszystko przeszłaś. Taki generalny remont to masakra, ale potem jaka satysfakcja :) Powodzenia w realizacji planów i czekam na dalsze wiadomości z placu boju :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:))Ten remont jest koniecznością i mam nadzieję,że później można będzie juz tylko spokojnie mieszkać:))Pozdrawiam:))
UsuńAha,fajnie promujesz Wrocław,uwielbiam to miasto i choć tam nie mieszkam bywam co najmniej raz w tygodniu,żałuję tylko że brak mi czasu na korzystanie z możliwości jakie oferuje.Ale staram się jak mogę:))
Zrobisz sobie przytulne gniazdko i będziesz zadowolona, zobaczysz.
OdpowiedzUsuńTaki jest plan Aniu:))Pozdrawiam:)
UsuńMam jeszcze świeże wspomnienia z mojego remontu... rozumiem Cię doskonale.
OdpowiedzUsuńAle za to, jak skończysz będziesz miała cudowne mieszkanie :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Już się nie mogę Kasiu doczekać:))
UsuńCałych pokładów cierpliwości życzę...jak nic będą Ci potrzebne:)Za to potem satysfakcja i wieeelka ulga ,że to wreszcie koniec remontu:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję:))Cierpliwości momentami zaczyna mi brakować,nerwy ponoszą ale pomału posuwa się wszystko do przodu:))
UsuńNo to sobie znalazłaś całkiem zajmujące zajęcie:) Nie lubię remontów bo jak sobie pomyślę o sprzątaniu to.....:) Życzę powodzenia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu:))Mój fachowiec robi remont a ja właśnie głównie sprzątam,sprzątam,sprzątam.....Ale kiedyś w końcu posprzątam:))
UsuńRobótka, to delikatne okreslenie. Wiem coś o remontach i współczuję Ci serdecznie. Wizja gotowego, czyściutkiego mieszkania goi wszystkie rany remontu:) Pozdrawiam i dużo cierpliwości życzę:)
OdpowiedzUsuńCzekam na cd:)
Usuń