Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

środa, 3 czerwca 2015

Spacerowe refleksje

    W ładny,jeszcze majowy dzień zwlokłam leniwe doopsko z fotela i poszłam zwiedzać nieznaną mi dotąd bliżej część byłej stolicy Dojczlandu.Dzielnica okazała się mało ciekawa,głównie zwyczajne domy wielorodzinne,wyraźnie dzielnica uboższych mieszkańców(sądząc po samochodach) i głównie imigrantów(sądząc po przechodniach).Gdy się tak człek włóczy chcąc nie chcąc porównuje ichnie i nasze.
I pierwsza rzecz na niekorzyść-niestety-tego naszego,a konkretnie mojego miasteczka.
Tak przyjemnie szło się tą ulicą (i innymi podobnymi)pod baldachimem kasztanowców i lip.
A w moim mieście kolejną ulicę ogołocili z drzew :((((Kiedyś rosły przy ulicach piękne lipy,pachniało oszałamiająco a teraz betonowa pustynia,w letni dzień nie ma się gdzie schronić a zamiast zapachu lip smród spalin.
Nie mogę pojąć co nam tak te drzewa wadzą?
     Również z zazdrością spoglądałam na rosnące przy ulicy w wielkiej obfitości róże.Nie do wiary wprost,rosną sobie i kwitną jak gdyby nigdy nic i nikt ich nie wykopał ,nie ściął,nie ukradł.Tak samo z podziwem patrzyłam też w szwedzkich miastach na łany narcyzów i tulipanów.I jak to? Nikt w nocy nie wyciął?!

Bo u nas wygląda to tak:w dzień pracownicy miejscy  obsadzili duży klomb pięknymi krzewami a na drugi dzień podobno już ich nie było.Piszę podobno bo informacje z drugiej ręki.Ale to samo zdarzyło się rok czy dwa wcześniej w innym miejscu.Nie wspomnę już o znikających w nocy np.zasadzonych wiosną bratkach.Jedyne miejsce ,z którego nie wykopano świeżo zasadzonych krzewów to zrewitalizowany ogródek jordanowski a to tylko dlatego,że jest ogrodzony i na noc zamykany.
Co z nas za ludzie?
     A'propos złodziejstwa to chciałabym jeszcze opowiedzieć  taką historyjkę.Kilka lat temu przyjechałam jako opiekunka do pewnej pani.Dziewczyna którą miałam zmienić,wprowadzała mnie we wszystko i ,między innymi,poinformowała mnie,że w tym samym budynku mieszka tez na stałe Polka, ale ona nie chce mieć z nami(opiekunkami) nic wspólnego.Ok.
Rzeczywiście mieszkała tam mieszana rodzina,ona Polka,on Niemiec, z trójką dzieci.Mimo tych ostrzeżeń szybko się poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy,okazali się fajnymi ludźmi z którymi utrzymuję kontakt do dziś.Gdy już znajomość trwała jakiś czas,Kasia opowiedziała mi pewną historię.Otóż z tą moją zmienniczką wybrała się pewnego razu na zakupy "do miasta",one dwie i wówczas może dwuletnia córeczka Kasi w wózku.Zakupy typu buty,szmaty-sklepy przemysłowe.W pewnej chwili Kasia widzi,że ta kobieta ładuje jej do wózka jakieś rzeczy,chowając wokół dziecka.Oburzona spytała :co ty do licha robisz?-A co przecież dziecka nikt nie będzie kontrolował-odparła przedsiębiorcza Polka.
I stało się jasne skąd Kasi niechęć do przyjezdnych Polek.Nie był to jakiś odosobniony przypadek.Sama słyszałam przechwałki pewnej Polki jak to sprytnie udaje jej się to czy tamto ukraść.To już przechodzi moje pojęcie,nie dość że złodziejka to jeszcze się tym głośno chwali.
Jeszcze raz powtórzę ,co z nas za ludzie?

Ale zostawmy złodziei,wracam do spaceru:))Wszędzie kwitnie nalewka czyli czarny bez :))Mam nadzieję,że u nas jeszcze będzie kwitł jak wrócę i zdążę sobie    Hollunderblüten-schnaps zrobić.W ubiegłym roku nie zrobiłam a zapasy się skończyły.
Przez środek dzielnicy przebiega autostrada,nie jedyna w mieście i ludzie jakoś z tym żyją.
Minęłam klasztor z kościółkiem i .....
....ciekawostka:do starego klasztoru "przyczepiono" nowiuśkie balkony:))
W końcu trafiłam na jedyne ciekawe miejsce czyli....macie rację,cmentarz:)))
Jak zwykle na niemieckich cmentarzach zaskakująco przestrzennie.Park po prostu nie cmentarz.
I znów nasuwa się porównanie z naszym cmentarzem ,który choć ładny bo zadrzewiony ,to czasem między grobami trudno jest się przecisnąć,tak ciasno.
Przypomniało mi się,że już kiedyś przecież tu byłam.Miałam nieprzyjemność uczestniczyć w pogrzebie i byłam i na tym cmentarzu, i w kościółku przy klasztorze.Jednak inaczej świat wygląda z okien samochodu a inaczej gdy się go piechotą przemierza.


Zrobiłam ładnych parę kilometrów,zastanawiałam się nad powrotem autobusem ale nie,trzeba się przecież ruszać.A wokół przecież był maj,pachniały jeszcze kwitnące robinie akacjowe i już kwitnące jaśminy i wśród tych zapachów dotarłam do ładniejszej części miasta:))

Jak szalone kwitną wszędzie ogniki,będzie kolorowo jesienią:).
Tam był cmentarz jak park,tu mały park jak cmentarz bo z jakimś mauzoleum dla poległych w kolejnych ichnich wojnach.
I za parkiem już dotarłam do domu,że tak powiem ,na ostatnich nogach ;).

Od jutra kolejny długi weekend a więc przyjemnego wypoczynku Wam życzę:)))

10 komentarzy:

  1. Wg mnie Bonn to bardzo ładne miasto, takie na miarę ludzką. U nas na osiedlu, jeśli ktoś posadzi jakiś ciekawy iglak, lub okazały rododendron, to ma jak w banku, że posiedzi krzaczek góra tydzień w ziemi, a potem- wyparuje. W Warszawie ładny i przestronny jest dawny Cmentarz Wojskowy na Powązkach- teraz jest Cmentarzem Komunalnym i na nim między innymi jest pomnik i groby tych z katastrofy smoleńskiej. Ten cmentarz jest wesoły- dużo miejsca, szerokie aleje, wszystko starannie utrzymane- leżą tam moi dziadkowie, z 70 m. od tego smoleńskiego pochówku.
    No niestety Tonko- są tacy, co nałogowo robią nam złą prasę za granicą.
    Najmilszego;)
    P.S.
    W tym roku w W-wie posadzili mnóstwo kwiatów i...nie zdążyli złodzieje ich wykopać, bo szybko przekwitły- były to narcyzy i tulipany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Powązkach byłam raz i krótko,to chyba były Stare Powązki,byłam nim zachwycona,chciałabym zwiedzić ten cmentarz jeszcze raz ale nieco wolniej:)).

      Usuń
    2. Stare Powązki to piękna nekropolia- bardzo dużo tu pięknych i bardzo starych nagrobków.
      Co roku 1 i 2 listopada znani artyści zbierają datki na remont co najpiękniejszych nagrobków. To olbrzymi cmentarz i mam podejrzenie, ze nie za bardzo można go przejść w jeden dzień. Najczęściej (jeśli ktoś tylko zwiedza) idzie się w aleję zasłużonych. A ci, co mają tu swych zmarłych najczęściej tylko pędzą do tych grobów, które chcą odwiedzić. Ten Cmentarz Wojskowy, o którym napisałam jest jednak mniejszy i jest nieco bardziej oddalony od centrum.

      Usuń
    3. Mam nadzieję,że trafi mi się jeszcze kiedyś okazja do spokojnego zwiedzania zarówno Powązek jak i innych ciekawych miejsc w Warszawie,nie tracę nadziei:))Miłego weekendu Ci życzę:))

      Usuń
  2. A ja rozumiem niechec mieszkanców ulic lipowych do tych drzew. Sypie sie z nich caly rok, cokolwiek. A gdy kwitna, wszystko jest czarno- klejace. Chodniki, ploty, furtki. Kiedys w takiej ulicy postawilam na caly dzien auto- wieczorem nie moglam otworzyc drzwi, serio! Lipy t drzewa zdecydowanie do parku czy pod las.
    Bonn, jest troche dziwne, stracilo splendoru po detronizacji, ale ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok,rozumiem problem z lipami,znam go z cmentarza ale są też inne drzewa,tylko z tego co słyszę wśród ludzi to generalnie wszystkie im przeszkadzają bo śmiecą,bo liście,bo korzenie,bo-argument mojego sąsiada-kiedyś przecież może się zawalić na jego garaż.Dziwne tylko,że tutaj jakoś dają sobie z tym radę,po prostu jak jest problem to trzeba go rozwiązać czyli sprzątnąć,przyciąć,zabezpieczyć a my problemy likwidujemy czyli ścinamy,zamykamy,zabraniamy.
      A Bonn jest ładnym i ciekawym miastem i mam wrażenie ,że znów nabiera znaczenia.Pozdrawiam:)))

      Usuń
  3. Piękny spacer i wspaniałe refleksje. Zdjęcia bardzo udane. Mówią co kraj to obyczaj. Dlaczego kradzież ma być obyczajem? Dlaczego wszystko co piękne musi być zdeptane, wyrwane, ukradzione? Polacy lubią narzekać, że wszystko be, wszystko brudne, szare.To my sami nie dbamy o własne okolice. Na szczęście nie wszyscy. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie obyczaje zdecydowanie mi się nie podobają.Brak szacunku do własności,obojętnie czy wspólnej czy prywatnej,może to spadek po komunie?Ale wszystkiego na komunę zwalić się nie da.Nie sposób też żyć otaczając wszystko drutem kolczastym czy zamykając na cztery spusty a niestety czego u nas łańcuchem nie przytwierdzisz,zniknie na drugi dzień.Miłego weekendu:))

      Usuń
  4. Tak Tonko my to mamy w spadku po komunie, wtedy nie było pojecia "własność' tylko dobro wspólne, a jak wspólne to czego mam sobie nie wziąć??
    W fabrykach,biurach Pgr-ach tak było wszędzie , kradli robotnicy,kierownicy i dyrektorzy.Potrzeba dwa pokolenia aby zmienić nastawienie ludzi.
    mam nadzieję że nastąpi to w miarę szybko.Już teraz widać co raz więcej kwiatów na ulicach i bardzo rzadko ktoś wyrzuci śmieć na chodnik.a więc zmieniamy się tylko trzeba na to czasu.
    pozdrawiam piękna wycieczka

    OdpowiedzUsuń
  5. Przespacerowałam sie również z Tobą, ta grabież kwiatków i kraczków bardzo mi sie nie podoba jak i inne również, cmentarz faktycznie jak park ale to chyba jakis stary cmentarz i pewnie już nie chowają na nim...ogólnie prz\yjemny dłuuuuugi spacer:)

    OdpowiedzUsuń